Autor: aga (212.160.111.---)
Data: 2011-03-08 15:21
Moi Drodzy proszę Was o nie atakowanie mabi. Nikt kto nie przeżył czegoś podobnego nie zrozumie. To jest piekło i błędne koło zarazem. Bardzo trudno jest zmienić podobny stan rzeczy, ale nie jest to niemożliwe. Na studiach z powodu silnego stresu i kompletnej rozpaczy (zły kierunek, nikt w domu nie liczył się z moimi faktycznymi pragnieniami i ambicjami zawodowymi, samotność) przytyłam w ciągu 1 roku 15 kg. Wyglądałam i czułam się strasznie. Potraficie to sobie wyobrazić? A przytyłam w sposób naprawdę nieskomplikowany - konsumując codziennie tonę słodyczy, pochłaniałam nawet po 2 tabliczki czekolady CODZIENNIE, plus masę różnych słodkości, np. całe pudełko ptasiego mleczka na raz do tego. Nie było dnia bez czekolady. To było chore, ale jest już tylko bolesnym wspomnieniem (na szczęście), ogromnym WYSIŁKIEM wróciłam do dawnej zdrowej wagi. A teraz w wielkim skrócie spróbuję Wam wyjaśnić jak to wszystko działa. Osoby otyłe cierpią, i to podwójnie. Cierpi ciało, cierpi dusza. Czują się źle ze sobą, nieatrakcyjnie, niepewnie, a jakby tego było mało, otoczenie cały czas daje im to do zrozumienia. W formie życzliwych rad, niby to zabawnych żartów, kpiących uśmieszków i w końcu obraźliwych uwag, nawet w sklepie osoba gruba dostaje po głowie: "przykro mi nie mamy Pani rozmiaru", a o kontaktach z rówieśnikami już nie wspomnę, bo kto by chciał mieć grubą dziewczynę? Zaczynają się kłopoty ze zdrowiem, ciężko wchodzić po schodach, po iluś tam latach padają stawy i serce, bo ile mogą pracować przy takim przeciążeniu. Ktoś, kto żyje w chronicznym przygnębieniu, chce chociaż przez chwilę poczuć się dobrze, i tu do naszej opowieści wkracza czekolada. Czekolada to sztuczne szczęście. Po zjedzeniu czekolady do mózgu uderza cudowny koktajl z dopaminy, serotoniny i endorfin - hormonów szczęścia. Po prostu zalewa nas fala błogiego morfino podobnego szczęścia. Niestety tylko na 2, 3 godziny, a później zabawa zaczyna się od nowa. Fajnie, nie? Zła wiadomość: u osób otyłych, u których nieustannie występują stany niedoboru serotoniny występuje ogromne parcie na pożywienie wysoko węglowodanowe i wysoko tłuszczowe. Dopamina zaś uzależnia. Jest jeszcze sporo podobnych informacji rodem z filmu grozy, ale daruję sobie przytaczanie ich tutaj, bo nigdy nie skończyłabym z pisaniem tego posta. Podsumowując - nie jest łatwo wyjść z otyłości, otoczenie nie pomaga, samopoczucie nie pomaga, przyzwyczajenia nie pomagają, w sumie jesteś zdany sam na siebie. Mabi, jeśli mnie czytasz - to wiedz, że w Ciebie wierzę, wierzę, że dasz radę pokonać swoje problemy, nie będzie łatwo - zrzucając pierwsze 5 kg, płakałam ćwicząc i głupotą jest mówienie rzuć słodycze, bo organizm nie pozwoli na taką radykalną zmianę. Ogranicz brzmi lepiej, a zamiast 6 batoników, 2 batoniki, jabłka, dojrzały banan i garść migdałów (dojrzałe, nie zielone banany wytwarzają substancję zwaną chininą dopaminową, która jest naturalnie występującą formą dopaminy, orzechy i migdały serwuje się ludziom w chorobach obniżonego nastroju, a jabłka to już klasyka zdrowego żywienia). Musisz się ruszać, ale niekoniecznie katować - po 1 doświadczeniach z ćwiczeniami miałam dość i postawiłam na taniec. :) Taniec jest czymś cudownym i polecam Ci go z całego serca, nieważne czy to hip hop, modern dance, czy taniec współczesny czy latynoski, bez znaczenia, wybierz coś dla siebie. Bardzo szybko wrócisz do formy tańcząc - gwarantowane. To czysta przyjemność, a nie żadne męczarnia typu siłownia. Mabi, mam nadzieje, że wrócisz do formy psychicznej i fizycznej, :) w chwilach słabości, upadku i zwątpienia pomogła mi modlitwa. :) Z Bogiem ze wszystkim dasz radę. :) Pozdrawiam Cię serdecznie, pozostałych Forowiczów również. :) (mam nadzieję, że zrozumieliście, czym jest otyłość, może następnym razem popatrzycie na grubego człowieka z większą empatią). Dziękuję za wszystkie odpowiedzi pod moim postem i przepraszam Was, że tak się rozpisałam. Poniosło mnie. ;)
|
|