Autor: Ola (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2011-12-14 19:41
Szczęść Boże,
Mój problem jest natury moralnej, ponieważ niedawno na nowotwór zmarła moja Mama. Na początku ciężko mi się było pogodzić, kiedy się o tym dowiedziałam, ale z czasem wiedziałam, jak się może stać i przygotowywałam się na najgorsze i po tych przemyśleniach (bo czasu było wieeeele) wiem, że chcę żyć normalnie, tak jak chciała Mama i prosiła nas w ostatnich chwilach życia (powiedziała "nie płaczcie"). Po jej śmierci poczułam, że nadała czemuś sens i jestem jeszcze bardziej silna i wspieram wszystkich. W końcu spotkamy się kiedyś w niebie, a życie jest kruche i ulotne. Wiem, że chcemy żyć z rodziną wg wartości, w których wychowała nas Mama. Może Mama odeszła, bo była bardzo dobra i ta choroba, to tak naprawdę nagroda, że teraz żyje lepiej.
Moja studniówka przypada na 1,5 miesiąca od śmierci Mamy i mam dylemat, czy pójść, czy nie. Moja Mama uczyła w liceum, uwielbiała studniówki, często jeszcze jako dziecko zabierała mnie do rodzeństwa czy znajomych na pokaz poloneza, którego uwielbiała. Nawet w ciągu roku lubiła słuchać rytmy Pana Tadeusza. Teraz nie wiem, czy powinnam iść na studniówkę, czy sobie odpuścić, czy pójść. Jeżeli pójdę, to czy powinnam siedzieć, czy może mogłabym zatańczyć choć parę tańców, bez szaleństw oczywiście i wszystko w dobrym tonie. Studniówkę ma się raz w życiu, wiem, że pewnie moja Mama chciała, abym w niej uczestniczyła, nie wiem czy by się pogniewała o te parę tańców. Z drugiej strony też studniówka to bal, nie dyskoteka, i to jedyny bal w życiu. Też chciałabym zaznaczyć, że nie chciałabym robić niczego sprzecznego ze swoim sumieniem. Już wcześniej pogodziłam się z tym, co się może wydarzyć i teraz mam większą siłę, nie jest tak, że płaczę po nocach. Osobiście też uważam, że jeżeli by tak było, to bez sensu byłoby radowanie się z wewnętrznym bólem. Proszę więc o poradę, co mam robić, co wypada, co nie wypada, bo ten problem mnie zadręcza. Z góry Bóg zapłać za poradę. Szczęść Boże.
|
|