Autor: solka (193.238.94.---)
Data: 2012-01-14 18:25
Mam 22 letniego brata, z którym ewidentnie dzieje się coś złego. W wieku dojrzewanie odrzucił wiarę, przestał być ministrantem, zaczął słuchać metalu. Zaczęły się problemy z nauką, z alkoholem, noce poza domem, godziny zmarnowane na internet. Wszystko to trwa do dnia dzisiejszego - znika na noc, powtarza kolejny rok studiów, nic go nie interesuje. Nie mogę patrzeć jak marnuje swoją przyszłość. Żaden psycholog nie wchodzi w grę, bo brat jest bardzo charakterny, opryskliwy i zero w nim woli współpracy, rozmowy. Jednak to co mnie najbardziej boli, to bluźnierstwa przeciwko Bogu. Mieszkamy razem na stancji, jestem niewiele starsza i borykam się ze straszliwymi kryzysami wiary. Ale nawet w najgłębszym kryzysie jest mi bardzo przykro, jak padają pod adresem mojego Boga najgorsze słowa i wulgaryzmy. Coraz częściej się to zdarza, dziś po raz kolejny. Cały dzień o tym myślałam i jest mi smutno. Nie wiem co z tym wszystkim zrobić, nie mam siły by z bratem rozmawiać, nie wiem jak. Wyśmiewa się z mojej wiary, a ja sama mam z nią pod górkę. Nie wiem czy gdy czasem pyta mnie z niedowierzaniem, czy naprawdę w to wierzę, nie powinnam wtedy odpowiadać przecząco. Ale nie chcę się dzielić z nim moimi kryzysami. I tak nie zrozumie. Jest mi ciężko. Proszę o modlitwę za niego.
|
|