Autor: xc (---.146.31.118.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data: 2012-01-15 09:29
Ciekawe są te Pani rozterki.
Myślę, że o modlitwę można prosić zawsze, każdego i w każdych okolicznościach.
Ale rozumiem Pani rozterki. Tam gdzie w grę wchodzą pieniądze, mogą być skrupuły. Pieniądz to taki fantastyczny fenicki wynalazek ale budzący emocje, nie ma co kryć. Na marginesie: jedno z najważniejszych dzieł w historii myśli ekonomicznej "Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów" Adama Smitha jest de facto traktatem moralnym na temat tego w jakich warunkach pieniądz i pochodzące od niego bogactwo są moralnie słuszne, dobre. Koniec marginesu.
Sprawa nie jest wbrew pozorom tak łatwa jak się może wydawać. Bo nie zawsze można zrezygnować z wynagrodzenia. Nie wiem czy pracuje Pani na swój rachunek, czy jest zatrudniona. Jeśli ten pierwszy przypadek, to proszę pamiętać, że według praw Rzeczpospolitej rezygnacja z zapłaty nie jest równoznaczna z tym, że nie trzeba płacić podatków (dochodowego, VAT, od czynności cywilno-prawnych) i ZUS, tak będzie to należne w przypadku, gdyby zapłata ta była uiszczona. Przekonał się o tym boleśnie ów piekarz z Legnicy, który onegdaj rozdawał swoje wypieki za darmo, na cele charytatywne. Właśnie parę dni temu, po wielu latach rozpraw sądowych, ostatecznie, nieodwołalnie i prawomocnie orzeczono w imieniu RP, że nie miał on racji, że podatki musiał płacić, mimo, że grosza na tym nie zarobił. Jeśli jest Pani zatrudniona "na etacie", to warto się spytać pracodawcy co on na to. Bo może mu Pani (i sobie też) narobić sporo kłopotów. Nic nie pisze Pani na temat tego ile warta jest ta zapłata. Może się bowiem okazać, że przekracza ona granice określone w prawie i być potraktowana jako darowizna na rzecz tej pani i musi ona (ta pani) zapłacić od niej stosowny podatek. A jak nie zapłaci, to będzie miała problemy.
Proszę pamiętać, że owa osoba, której Pani chce pomóc, pochwali się o Pani rezygnacji z zapłaty paru sąsiadkom, one znów Panią rozsławią swoim znajomym i wiadomość o tym dojdzie do Urzędu Skarbowego. 80% inspekcji US dobywa się dzięki donosom, i to osób najbliższych. I może być nieprzyjemnie.
Mogę tylko powiedzieć, co ja robię w takich przypadkach. Rozliczenie, rozliczeniem, pozycja "winien" musi zgadzać się z pozycją "ma", długi muszą być oddawane. Myślę, że najlepiej będzie "oddać Bogu co Boskie, cesarzowi co cesarskie". Zamknąć rozliczenia, uiścić zapłatę, uregulować dług (zawsze można rozpatrzeć sprawę udzielenia rabatów) i zakończyć sprawę na polu finansowym. A potem można, spokojnie, bez jakichkolwiek rozterek poprosić o modlitwę. Albo jeszcze lepiej: wspólnie się pomodlić w intencjach wybranych przez Panią i ową osobę. Bo przecież tak tworzy się Kościół, wspólnota modlących się.
Jeśli Pani chce tej osobie pomóc, to nic nie stoi na przeszkodzie aby przekazać jej (w takiej lub innej formie) adekwatną pomoc.
|
|