Autor: Mieczysław (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2012-01-17 10:24
Mam dwa problemy.
1. Kilkanaście lat temu, po stwierdzeniu nieważności mojego małżeństwa przez Sąd Biskupi, nie planowałem więcej nigdy wchodzić w związek małżeński. Lecz stało się inaczej. Jakieś 7 lat temu poznałem kobietę, którą w miarę upływu czasu pokochałem bardzo. Jestem wierzący, co nie znaczy, że zawsze byłem, i że zawsze jestem w porządku wobec Boga. Osoba, którą poznałem też jest wierząca, nawet mnie samego niekiedy zachęcała do uczestnictwa w uroczystościach kościelnych. Jednak jak kilka lat temu zauważyłem, że przystępuje do Komunii św. bez spowiedzi świat nagle runął mi w oczach, nie mogłem znaleźć miejsca dla siebie. Oczywiście, że powiedziałem jej o tym, że tak nie wolno, trzeba być w stanie łaski. Odpowiedziała mi, że przesadzam, że ona wcale nie miała grzechów ciężkich, że to co ma, to może z tym przystąpić do Komunii. Albo, że nie jestem jej spowiednikiem, i że to jej sprawa. Oczywiście, bywały i takie przypadki, kiedy podchodziła do konfesjonału. I to po kilku nawet takich Komuniach. Nie wiedziałem, czy takie jej traktowanie sakramentu może stanowić ewentualną przeszkodę dla mnie w jej sakramentalnym zaślubieniu. Ostatecznie pobraliśmy się, gdyż z innej strony była i jest dla mnie bardzo dobra. Zaś mi zależy na tym, żeby i ona była w porządku wobec Boga. Czy biorąc ślub nie złamałem jakiegoś przykazania? Sam bowiem święty nie jestem, mam problemy ze sobą.
2. Przede wszystkim z dawnymi swoimi spowiedziami, na których nigdy na żadnej z nich nie udało mi się wyznać wszystkich grzechów, bo miałem ich zawsze bardzo wiele. Bywało, że w momencie udzielania rozgrzeszenia, akurat wtedy, przypominały mi się niektóre grzechy, i co miałem przerwać? Nie wiem czy moje spowiedzi były ważne. I to mój drugi problem, który mnie meczy.
|
|