Autor: Michał z Anglii (---.range109-151.btcentralplus.com)
Data: 2012-01-29 02:12
Napisałbym co o tym myślę, ale, uczę się pozytywnego podejścia do polskiej rzeczywistości, więc cóż Ci mogę powiedzieć? Wydaje mi się, że Polacy w kraju dzielą się na dwie kategorie: udaczników i nieudaczników. Z tego co słyszałem i co piszą Ci inni, Wy zaliczacie się zapewne do tych drugich. Warto to przemyśleć. Wiem, że w kraju jest wspaniale, a nawet jeszcze lepiej i będzie ciągle lepiej i lepiej, ale dla nieudaczników (do jakich osobiście się np. zaliczam), jakąś alternatywą jest np. emigracja. Kierowcy wszędzie są potrzebni. Spotkałem takiego jednego ostatnio, 3 miesiące na emigracji, więc kokosów nie zarabia, bo i z językiem trochę na bakier, więc dostaje 10 funtów za godzinę. Do tego jak mi mówił, zaczyna pracę o 10-tej wieczorem i kończy o 6 rano. Pewnie, gdyby pracował bezpośrednio, a nie przez agencję, lepiej by na tym wychodził, ale teraz tu kryzys i pracy nie ma, więc takich bez języka nie biorą, a agencja dostaje niezłą kasę od każdego, więc się stara. Człowiekowi się pewnie nie chce samemu latać za pracą, albo nie potrafi. Z tego co widzę, niektórzy zamiast brać jak leci, co daje agencja, wolą sobie załatwiać pracę w ten sposób, że szukają zakładów z wyłącznie polską obsadą i dają w łapę polskiemu superwajzerowi, pewnie się w Polsce przyzwyczaili, ale bym jednak mimo wszystko radził pracę z Anglikami. Oni, nie przepadają za kołchozami i to mi się podoba. Wy prawdopodobnie zaliczalibyście się do najbardziej nieudolnej grupy społecznej, której państwo musi tu obligatoryjnie pomagać, więc nie powinnaś dostawać mniej zapomogi, niż zarobi mąż. Ile macie dzieci? Dodatek na dzieci jest także obligatoryjny, a z tego co widzę, to gmina powinna albo dać Wam dom z przydziału (ale nie bierzcie, bo o ile wiem, to nie najwyższy standard), tylko lepiej samemu wynająć bo i tak powinni Wam w całości czynsz opłacić, zwłaszcza, że na chore dziecko przysługuje zdecydowanie więcej. Zapomniałem dodać, że w Waszej sytuacji rodzinie przysługuje bezpłatna opieka lekarska, no i darmowe lekarstwa. Nie jest to wiele, bo ta pomoc medyczna na nie najwyższym poziomie, ale zawsze coś. (Na wizytę u specjalisty trzeba czasem i tydzień czekać) Trochę potrwa załatwienie tego wszystkiego, więc co tu kryć, może Wam być ciężko, skoro tacy niezaradni jesteście, w porównaniu do tej ogromnej większości Polaków, którzy sobie świetnie w kraju radzą. Widzę, że jesteście jeszcze młodzi, to pomyślcie o dzieciach. To dobra alternatywa dla nieudaczników. Tu Polki rodzą ich najwięcej, czemu się nie dziwię. W zasadzie, jak myślę, wystarczy mieć troje, by jedno z rodziców nie musiało pracować. Od biedy dodatki na dzieci mógłby dostawać mąż, skoro Ty nie pracujesz, gdyby się zdecydował podjąć TU pracę, a Ty mogłabyś zostać w kraju, ale to kiepski interes, bo wtedy macie dodatki mocno okrojone (tylko na dzieci i dopłatę wyrównującą do minimum, które tu wynosi, nie pamiętam 17-18 tys. rocznie). Więc sama widzisz, że się nie opłaca siedzieć z dala od męża w kraju. A zapomniałem dodać, że podręczniki, zeszyty i pomoce szkolne przysługują dzieciom za darmo oczywiście. Tyle, że tu drożyzna straszna, np. kostka mydła w Tesco podrożała od zeszłego roku z 7 na 30 pensów, coś strasznego, rozbój w biały dzień. A taki tort szwarcwaldzki w Lidlu - całe 3 funty, kto im to będzie jadł? Trzeba chodzić do sklepów przed zamknięciem, wtedy przeceniają wszystko (ciastka, chleb, nabiał, wędliny na 5-10 pensów), ale komu się chce wieczorem latać po sklepach, chyba tylko takim ubogim Polakom jak ja, którzy i tak w nocy z pracy wracają? Cukier też strasznie podrożał - ostatnio był po 75 pensów za kilogram, to chyba nawet drożej niż w Polsce, ale kupujemy w workach 5-kilowych, bo taniej wychodzi, tyle, że to strasznie niewygodne. Generalnie, żeby coś taniej kupić, trzeba się naganiać po supermarketach i wyprzedażach (moja mnie tak przećwiczyła, że jak z roboty wracam, przed zaśnięciem zaliczam wszystkie po kolei). Ostatnio kupiłem dzieciom dwie pary półbutów w sklepie wyprzedażowym (jedną kupujesz, jedną bierzesz gratis), za całe 5 funtów. Niesłychane, ale z drugiej strony to uczy człowieka oszczędności, jak sobie policzy ile czasu musi na te buty pracować. Kto to widział, tyle kasy na buty wywalać, jak dzieci i tak zaraz wszystko zniszczą? Jeszcze bym rozumiał, gdyby były one jakieś markowe, ale to takie zwykłe chińskie badziewie, dobre na jeden sezon najwyżej. Więc jest ciężko, z tym że nieudacznikom trochę jednak państwo tu pomaga, choć z tego co widzę, w kraju też z tym będzie coraz lepiej, więc może po prostu, niech się mąż bardziej postara?
P.S.
Staram się pisać pozytywnie, bo mnie samego mój pesymizm dobija. Dajcie ludzie czasem znać, jak mi idzie, żebym wiedział co poprawić.
|
|