Autor: helena (---.tvk.torun.pl)
Data: 2012-02-06 12:23
Szczęść Boże, często słyszę, że wola Boża przejawia się m.in. w naszych pragnieniach, że jeśli Bóg chciałby, żebyśmy coś robili, daje nam takie natchnienia i chęć do tego. Jednak pojawia się tu (dla mnie) problem rozróżnienia pomiędzy pragnieniami a zachciankami. Ostatnio czytałam książkę o modlitwie i było tam napisane, że jeśli coś miałoby przynieść korzyść tylko mnie, to należy z tego zrezygnować. A ostatnio mam taki właśnie dylemat: pojawiła się szansa wystąpienia w spektaklu. W pierwszej chwili spontanicznie się ucieszyłam, bo kocham teatr, kiedyś dużo grałam, ale ze względu na konieczność utrzymywania się musiałam zmienić zajęcie. Po chwili jednak przyszło poczucie winy - że zrobiłabym to wyłącznie dla siebie samej, bo tęsknię za tym i brakuje mi tego w moim życiu, a powinnam się skupić na wypełnianiu swoich obowiązków, a nie gonieniu za "realizowaniem siebie". Pytałam o to Pana Boga na modlitwie, moje odczucie jest takie, że powinnam wyrzec się tej przyjemności i uznać, że ten czas w moim życiu już minął. Nie mam jednak pewności, czy to nie moje własne wyobrażenia na temat tego, czym jest umartwianie się. Byłoby mi bardzo miło, gdybyście wyrazili swoje zdanie - jak to wygląda z boku. Bóg zapłać, pozdrawiam.
|
|