Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2012-09-03 12:33
"rodzice biologiczni powinni miec prawo".
Tak piszesz, jakby rodzice chrzestni odbierali coś rodzicom biologicznym. A przecież to właśnie rodzice biologiczni jako pierwsi mają wszelkie prawa i obowiązki wobec dziecka. To ty masz nauczyć pacierza, ty masz kupić pierwszą biblię dziecku, ty masz uczyć przykazań. Jeśli rodzice będą żyć i będą dobrze wypełniać obowiązki katolickich rodziców, to chrzestni w pewnym sensie nie będą musieli nic robić. Pomijam wszelkie zwyczaje dawania (coraz więcej i droższych) prezentów z okazji komunii, imienin, urodzin, rocznic, ślubu i czegoś tam jeszcze, bo to nie są obowiązki chrzestnego. Chrzestni powinni wkroczyć wtedy, kiedy zabraknie rodziców. Albo zdarzy się nieszczęście, że odejdą z tego świata, albo zdarzy się nieszczęście, że odejdą od Boga i już nie będą zdolni do przekazywania wiary. Jeśli będziecie się nadal izolować od innych, to z czym/kim zostawisz dziecko, gdy wydarzy się coś złego? Jak siebie samego zastąpisz? Pragnienie, by być jedynymi ważnymi ludźmi dla dzieci (rodzicami i chrzestnymi zarazem), to ogromny egoizm wobec dzieci. Trzeba wchodzić między ludzi, aby miały pomoc, gdy was zabraknie (i fizycznie i duchowo). Oczywiście, żeby chrzestny mógł w przyszłości pomóc, potrzebne jest podtrzymywanie kontaktów z dzieckiem, inaczej będzie zupełnie obcym człowiekiem. Ale to nie tylko obowiązek chrzestnego, ale także obowiązek matki/ojca, którzy dziecko do chrzestnego potrafią prowadzić i opowiadać dziecku, kto to jest.
Dziecko nie rodzi się nagle. Nie wyskakuje z kapusty. Macie prawie 9 miesięcy na przygotowanie się do macierzyństwa i ojcostwa. Na pewno przed narodzeniem dziecka poświęcaliście mu uwagę. Żona chodziła do lekarza, myśleliście o wyprawce, przygotowywaliście pokój. A zupełnie zabrakło przygotowania od strony "Bożej". Jeśli rzeczywiście obok was nie ma nikogo odpowiedniego, wierzącego, to trzeba szukać takich ludzi, jakiejś wspólnoty, znajomych. To jest potrzebne także wam samym, trzeba sobie pomóc we wzrastaniu w Bogu. Spotykanie się z religijnymi rodzinami jest potrzebne i wam, i dziecku.
Powiesz, że teraz już za późno i moje gadanie nie ma sensu. Ma sens. Po pierwsze dla innych czytających - bo post o treści "nie mamy kandydata na dobrego chrzestnego" pojawia się tutaj nie po raz pierwszy. Po drugie - ani się obejrzysz, a urodzi się drugie dziecko i będzie znów taki sam problem. Pomyśl o tym już teraz. Wejdź w jakieś środowisko wierzących.
A na dziś? Przejrzyj jeszcze raz listę rodziny i znajomych. Naprawdę nie znajdziesz nikogo? Nie chodzi o ludzi doskonałych, bo takich nie ma. Ale naprawdę wszyscy tak bardzo odstają od waszego poziomu wiary? Przecież i wam wiele brakuje do doskonałości. Jeśli nie postaraliście się wcześniej o bliski kontakt z ludźmi poważnie wierzącymi, to trzeba "brać" to co się ma bez grymaszenia :)) Takie jest życie.
|
|