logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Dlaczego nie mówi się, że Jezus zstąpił do piekieł?
Autor: Dominik (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-26 03:25

"....umarł i pogrzebion; zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał...."
- tak się modlimy każdego dnia, odmawiając różaniec, czy przy okazji innych modlitw.
Natomiast podczas Mszy Św.: wyznajemy swoją wiarę innymi słowami, ale sens i sama treść jest w taka sama. Poza jednym: nie ma słów, że Jezus zstąpił do piekieł. Cyt. fragm. "Ukrzyżowany również za nas, pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany. I zmartwychwstał dnia trzeciego, jak oznajmia Pismo. I wstąpił do nieba; siedzi po prawicy Ojca."

Dlaczego? Dlaczego nie mówi się, że Jezus zstąpił do piekieł?

 Re: Dlaczego nie mówi się, że Jezus zstąpił do piekieł?
Autor: Mariusz (---.marsoft.net)
Data:   2012-11-28 17:58

Myślę, że w wyznaniu wiary nie chodzi o zaznaczenie gdzie był Jezus. 1000 razy ważniejsze jest, że ZMARTWYCHWSTAŁ. A czy był w piekle czy też nie - jest to mało istotny fakt. W końcu do łotra Jezus powiedział na krzyżu "Dzis ze mna będziesz w Raju" więc jeżeli zstąpił do piekieł to na pewno nie na te 3 dni. Mam nadzieję że nie napisałem jakiejś herezji :) Po prostu myślę, że są ciekawsze rzeczy do roboty zamiast skupiać sie na takich szczegółach :)

 Re: Dlaczego nie mówi się, że Jezus zstąpił do piekieł?
Autor: Mona (---.wist.com.pl)
Data:   2012-11-28 20:23

Piekło (a raczej piekła, bowiem w Credo jest w liczbie mnogiej "zstąpił do PIEKIEŁ") do którego trafił Jezus po śmierci to inaczej Otchłań - miejsce, gdzie przebywały dusze ludzi sprawiedliwych Starego Testamentu zmarłych przed śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa. Nie jest to piekło w dosłownym rozumieniu, gdzie przebywają dusze potępionych (dla nich nie ma już ratunku) lecz można to miejsce porównać do Czyśćca - dusze tam przebywające cały czas miały świadomość Odkupienia zapowiedzianego w Starym Testamencie, a które nadejdzie zgodnie z Bożą obietnicą). Jezus zstąpił więc do Otchłani aby osobiście przedstawić dzieło Odkupienia i wyprowadzić stamtąd sprawiedliwe dusze do radości nieba. Przed śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa bramy nieba były bowiem nieosiągalne dla zmarłych, także tych sprawiedliwych, trafiali oni do Szeolu, Otchłani. Nie byli potępieni, ale nie byli też zbawieni. Ich zbawienie dokonało się w odkupieniu przez Jezusa. Do Mariusza - Otchłań w Credo była polem do polemik wybitnych znawców teologii, biskupów a nawet Soborów - wyjaśnienie jej znaczenia pozwala uniknąć błędnych interpretacji - dość niefortunne w moim odczuciu jest tradycyjne tłumaczenie tego wersu na język polski, bowiem chodzi o coś innego niż miejsce wiecznego potępienia. Polecam na ten temat ciekawe wyjaśnienie:

http://www.tyniec.benedyktyni.pl/ps-po/?p=5419

 Re: Dlaczego nie mówi się, że Jezus zstąpił do piekieł?
Autor: Marta (---.197.247.125.threembb.co.uk)
Data:   2012-11-28 21:50

Nie Dominiku, treść obydwu tekstów nie jest taka sama. To co jest na Mszy to Nicejsko-konstantynopolitańskie wyznanie wiary (Credo), a to co odmawia się przy różańcu to Skład Apostolski. Ten drugi jest krótszy (74 słówka versus 174 tego pierwszego). W Składzie Apostolskim nie ma z kolei prawie nic o Duchu Św, a w Credo jest cały akapit:
Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela,
który od Ojca i Syna pochodzi.
Który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę;
który mówił przez Proroków.
Również w Składzie Apostolskim nie ma nic takiego:
"Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego.
Zrodzony, a nie stworzony,
współistotny Ojcu,
a przez Niego wszystko się stało."
Także różnic jest całkiem sporo. A dlaczego i skąd się wzięły to już dłuższa historia, w większości mi nie znana, musze przyznać :)

 Re: Dlaczego nie mówi się, że Jezus zstąpił do piekieł?
Autor: Blueberry (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-30 01:48

Tak się świetnie złożyło, że wczoraj (a właściwie to już przedwczoraj) odbył się we Wrocławiu, w ramach Inicjaty Akademickiej "Fides et ratio", ciekawy wykład na temat Credo. Pliki mp3 do odsłuchania tutaj:

http://fides-ratio.pl/index.php?option=com_maianmedia&view=album&album=12&Itemid=118

 Re: Dlaczego nie mówi się, że Jezus zstąpił do piekieł?
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-11-30 11:55

Historia formowania się symboli wiary jest fascynująca sama w sobie i jest to temat na osobną rozmowę. Prof. Tomasz Polak, gdy jeszcze był księdzem profesorem Tomaszem Więcławskim, wygłosił cykl wykładów na ten temat. Czytałem je onegdaj w sieci. Może gdzieś jeszcze są. Bardzo ciekawe.

Wracając do zasadniczego nurtu pytania:
Symbol Apostolski, z którego pochodzi ów cytowany passus powstał pierwotnie na przełomie II i III wieku w wersji greckiej, którą dziś nazywa się wersją R. W wersji łacińskiej rozpowszechnił się ten symbol na terenie zachodniej części Imperium Romanum, szczególnie w Italii.
I w wersji tej, najstarszej, nie ma mowy o żadnym zstąpieniu do piekieł.

Gdzieś w VI wieku na terenie dzisiejszej Francji chrześcijanie wyznając swoją wiarę tym tekstem zaczęli dodawać nowe elementy, które miały akcentować te lub inne aspekty wiary. Nie był jakiś akt jednorazowy ale dłuższy proces lub nawet sieć procesów. Tak ukształtował się tekst Symbolu Apostolskiego w wersji T. Wersja ta "wróciła" do Italii i stopniowo, w codziennym użytku wyparła wersję R, starszą. Ostatecznie po Soborze Trydenckim, w XVI wieku, przyjął jednolity, obowiązujący do dziś tekst Symbolu Apostolskiego. Było to szczególnie ważne, bo w dobie reformacji pojawiały się coraz to nowe symbole wiary, które znacznie odbiegały do oficjalnego Magisterium. W tej sytuacji: Roma locuta, causa finita - Rzym orzekł jaki jest autentyczny i kanoniczny Symbol Apostolski. I właśnie tym Symbolu Apostolskim (wersji T) pojawił się ów passus o "zstąpil do piekieł" - descendit ad infernos.

Aby zrozumieć sens tego passusu trzeba przeczytać cały tekst Symbolu Apostolskiego (T), przypomnieć sobie starożytna i średniowieczną kosmologię, sposób funkcjonowania Kościoła na przełomie antyku i średniowiecza oraz wdać się w pewne niuanse języka łacińskiego.

Po pierwsze: Kościół tego czasu nie miał struktury dzisiejszego Kościoła: scentralizowanego, z papieżem jako monarchą, podległymi mu biskupami, którym podlegają duchowni, z dykasteriami watykańskimi, nuncjaturami, konfercjami episkopatu, diecezjami, parafiami. Kościół to były wspólnoty chrześcijan (na początku w środowisku pogańskim), gromadzące się po miastach, wokół osoby biskupa, któremu w czynnościach religijnych pomagali "starsi" (gr. prezbyteros), łączność między tymi wspólnotami była bardzo słaba, często jej nie było w ogóle. Ludzie ci nazywali się "christianoi", uczniowe Chrystusa. Gdy ich pytali o to w co wierzą, to oni mówili. W różnych miastach mówili w zasadzie to samo ale w jednym mieście wyakcentowali jedno, w drugim drugie, w zależności od potrzeby, kontekstu, sytuacji itp. W ramach chrześcijańskiej Oikumene funkcjonowało wiele symboli wiary i nikomu to nie przeszkadzało, nikogo nie bulwersowało. Gdy w czasach cesarza Konstantyna chrześcijaństwo ostatecznie wyszło z katakumb i weszło na szeroką arenę, oraz gdy pojawili się różni tacy, co to mówili, że są chrześcijanami ale inni chrześcijanie mówili o nich, że wcale nie są (np. niejaki Marcjon z Synopy albo ksiądz Ariusz z Aleksandrii) cesarz jak to cesarz (z mocy prawa opiekun i najwyższy kapłan wszystkich religii działających na terenie cesarstwa) polecił biskupom zebrać się w Nicei koło Konstantynopola i ostatecznie ustalić, kto jest chrześcijaninem a kto nie (także dlatego, że miało to wpływ na ekonomikę imperium: chrześcijanin nie mógł być niewolnikiem a niewolnictwo było ówczesną formacją społeczno-ekonomiczną, inne też były podatki dla różnych grup religijnych - np. był tzw. fiscus iudaicus, ciekawa sprawa ale to inna historia). Gdy biskupi nie mogli się dogadać (punktem wyjścia był Symbol Apostolski R), cesarz sam podyktował treść wyznania (w oparciu o to co już ustalono), na podstawie którego miano rozpoznawać chrześcijan: kto wyznaje, ten chrześcijani, kto nie wyznaje, nie. I tak mamy do dziś Symbol Niceańsko-Konstantynopolitański, który wypowiadamy głośno, publicznie, na każdej niedzielnej mszy. Nastąpiło stopniowe "centralizowanie" symboli wiary i eliminowanie jednych na rzecz drugich (w dużej mierze w sposób naturalny).

Po drugie:
Zapomnijmy na moment o tym co uczono nas w szkole, cofnijmy się do czasów, przed publikacją pracy ks. dr Mikołaja z Torunia zwanego Kopernikiem, kanonika kapituły fromborskiej (na marginesie: pewien mój znajomy, pracownik nauki polskiej zwrócił mi ostatnio uwagę na to, że ów ksiądz doktor nigdy nie został by nawet adiunktem na polskiej uczelni, co mówić o profesurze, nigdy nie dostałby żadnego grantu ani stypendium; powód całkiem prosty: nigdy za życia nie opublikował żadnej pracy naukowej. Koniec marginesu). Otóż ludzie późnego antyku i średniowiecza/renesansu widzieli świat w sposób teocentryczny, bardzo hierarchiczny. Na górze Jest BÓG, który wszystkim rządzi, pod nim są nieba (jest ich siedem, ułożone według hierarchii ważności, najbliżej Boga jest siódme niebo). Pod niebami (uwaga na liczbę mnogą) jest ziemia na której żyjemy, a pod ziemią są piekła (nie jedno ale jest ich kilka). Są to piekła też hierarchiczne, im niżej tym straszniej. Tam są zmarli, którzy nie zasłużyli sobie na nieba. Na pewnym etapie pojawia się też czyściec rozumiany jak najbardziej geograficznie: miejsce, które mieści tych, którzy zeszli z ziemi i oczekują na "przydział". Trzeba pamiętać, że nauka o Purgatorium (czyśćcu) ukształtowała się średniowieczu. Taki obraz kosmosu, który opisany został w Boskiej Komedii Dantego, ma korzenie w starożytnej filozofii i kosmologii greckiej, do której dołożyly się myśl żydowska, przekonania ludów barbarzyńskich, które pojawiły się na terenie imperium. I tak łacińskie "infernos" oznacza dosłownie "to co poniżej" i wcale nie uważane było początkowo za miejsce w którym cierpią potępieńcy ale za miejsce, gdzie trafiają umarli (koncepcja greckiego Hadesu lub Szeolu żydowskiego).

Po trzecie: reasumując - Symbol Apostolski w całości manifestuje obecność Chrystusa Pana: w niebiosach, na ziemi, pod ziemią. Nie ma takiego miejsca w kosmosie, w którym go nie było, nie ma lub nie będzie.

Jest to prawda, którą Kościół cały czas głosi. Raz w taki, raz w inny sposób ale sens przekazu jest niezmienny. Nic się nie przemilcza.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: