logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: Monika (28 l.) (---.croy.cable.virginmedia.com)
Data:   2012-11-26 19:48

Witam serdecznie
Mam problem i zabardzo nie wiem jak sobie poradzic od 6 lat żyje bez ślubu z partnerem ja mam 28 lat, on 35. Myslałam jak większości młodych par "a po co mi papierek". Niestety myliłam się. Zaczęłam chodzic do kościoła modlic się szukać Boga bo w rzeczywistości byłam nieszczesliwa nie wiem czemu. Gdy znalazłam odpoczynek w Bogu zycie obecne zaczeło mi przeszkadzac męczyc wręcz drażnić i od tamtej pory wszystko sie zmieniło. Zaczęłam lekko podpytywać partnera o slub, ale niestety nie chce. Uwaza ze to nam niepotrzebne i nie chce mnie zranic. Dodatkowo powiem nie wiem czym to jest spowodowane u niego moze ze zranieniami z dzieciństwa jakie przeszedł. Widze do tej pory jak sie męczy. Próbowałam z nim rozmawiać o Bogu żeby do spowiedzi poszedl że Pan Jezus pomoże mu wyleczy go z ran z dzieciństwa i żebyśmy sie razem nawrócili nie żyjąc w takim grzechu ciezkim. A on nie chce twierdzi że Bóg mu już nie pomoże. Bardzo sie obwinia wręcz boi sie. A o spowiedzi to już w ogóle nie chce słyszeć. Dlatego nie wiem co mam zrobic. Tkwic tak nie chce. Myslałam żeby odejść od partnera bo tak nie chce zyc. Trudno mi bo bardzo go kocham i smutno mi ze tak cierpi. Nie wiem co mam zrobic czekać juz nie mam sił.

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: Aga (---.147.177.57.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-11-26 21:31

Módl się mocno do Boga aby wskazał ci drogę. I poproś innych o modlitwę.

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: joannaa (---.as13285.net)
Data:   2012-11-27 01:17

To chyba jedna z tych spraw, o których każdy musi zadecydować sam. Nikt Ci tego nie powie. Niestety ;-(.
Ja bym chyba na deser zostawiła te rozmowy o Bogu, najpierw bym rozeznała czemu od tak nie chce tego ślubu. I spytałabym, ze skoro "papierek" nic nie zmienia i w ogóle nic nie znaczy dla niego, to czemu on nie chce zrobić dla Ciebie czegoś, co dla niego jest "niczym", czyli nic go nie kosztuje, a dla Ciebie znaczy dużo. Przecież chyba Ty dla niego dużo znaczysz? No nie wiem, ale jakby facet nie chciał ze mną ślubu (jakiegokolwiek nawet nie kościelnego) to zastanowiłabym się czy on mnie poważnie traktuje. I czy poważnie traktuje życie.

A dzieci on chce? Może go spytaj? A jeśli powie, że tak, to spytaj go czy dla dzieci też nie będzie chciał dopełnić tej formalności. W końcu ze względu na dzieci ważne czy rodzice są małżeństwem czy nie.

I jeszcze te zranienia z dzieciństwa. Hm, zabrzmiało enigmatycznie, ale chyba dobrze by było wiedzieć przed ewentualnym ślubem co to takiego, coś związanego ze ślubem czy ze ślubem w Kościele? Jeśli on ma serio jakieś zranienia z dzieciństwa, to jestem sobie w stanie wyobrazić, ze takie mówienie "Jezus Cię uleczy" może nie pomóc. Może spróbuj namówić go na terapię, jeśli serio myślisz, ze coś jest "na rzeczy"?

I jeszcze niepokojąco dość zabrzmiało, ze on nie chce Cię zranić. Czemu? No bo czym Cie nie chce zranić? Ślubem jak rozumiem. Czyli de facto związaniem się z Tobą na stałe czy też obietnicą bycia z Tobą na stałe (no bo jesteście ze sobą w tej chwili tak czy siak). Czyli czy on czasem faktycznie nie obawia się związania na stałe? Czyli co? Nie jest pewien, że to ta jedyna?
Nie wiem może istnieje jakieś logiczne wytłumaczenie tego niechcenia, ale ja zawsze podejrzewam niezdecydowanie. Nie wiem czy słusznie.

Mądrych wyborów życzę i pozdrawiam

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: Monika (---.19.199.109.static.rdi.pl)
Data:   2012-11-27 11:27

Witaj,
Módl sie za partnera, a Pan Bóg go dotknie i odmieni sie jego serce. Choc moze to dłużej trwac.
pozdrawiam

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-11-27 13:05

Modlitwa modlitwą i z pewnością Bóg na nią zareaguje. Że to może być inaczej niż my sobie wyobrażamy, to też pewne. Bowiem Jego Logika jest zupełnie inna od naszej "logiczki". Może np. natchnąć Panią do tego aby pójść do Pani partnera (na marginesie: ciekawe słowo "partner", kiedyś oznaczało wspólnika w interesach, współgracza w deblu tenisowych lub partii brydżowej, ale nigdy "współspacza"; jak to tak semantyka się zmienia. Koniec marginesu), siąść z nim przy stole (przy filiżance kawy lub herbaty, może nawet kropelce dobrego wina), ująć jego dłoń w swoją i wypowiedzieć kwestię zaczynającą się od słów: "Wiesz Kochany, chciałabym abyśmy mogli porozmawiać o pewnych sprawach, które mnie nurtują i o tych, które jak widzę są dla Ciebie problemem....".

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: Martha78 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-11-27 13:33

Wolałabym się mylić, ale napiszę Ci, bo dość się już napatrzyłam na łzy i rozpacz koleżanek, którym w związku papierek nie był do niczego potrzebny. Niestety dość późno się okazywało, że ten papierek to właściwie nie był potrzebny jednostronnie - ich partnerom, ale tylko w konkretnym przypadku. Ot, takie wyjście awaryjne. Z nową narzeczoną nawet wspólne mieszkanie i dopasowywanie się nie było konieczne, a odwieczne alergie na ślubny kobierzec (oczywiście powstałe na skutek urazów w dzieciństwie) mijało po kilku miesiącach nowego związku. Uważaj.

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-27 16:14

Mam ciężką alergię na mężczyzn, którzy wygłaszają łzawe kwestie w rodzaju "nie chce cie skrzywdzic". Bo do czego to prowokuje kobiete? "Och, kochany, wcale mnie nie krzywdzisz!" I jakos dziwnym trafem zwykle ma to miejsce w sytuacji, gdy krzywda kobiecie sie dzieje.

Co bym radzila? Postawic sprawe na ostrzu noza: koniec z seksem, seks bedzie po slubie. Masz jakis problem? Wyartykułuj go i poszukamy pomocy (psychologicznej, duchowej, medycznej, jaka tam będzie potrzebna). Okresl sie jasno, co do zamiarow, ja potrzebuje poczucia bezpieczenstwa i stabilizacji, a nie wiecznie uchylonego wyjscia ewakuacyjnego. Woz albo przewoz. Mezczyzna, ktory naprawde kocha kobiete, jest zdolny do niewiarygodnych wyrzeczen.

Martha78 - święte słowa.

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: obdarowany (---.bb.netvision.net.il)
Data:   2012-11-27 16:32

Poszukaj wspolnot u siebie w parafii i dolacz do jednej z nich (np. bazujace na Odnowie w Duchu Swietym- odradzam KSM, Ruch katolicki itp. bo tam nie ma wystarczającej formacji duchowej. Moze byc takze Neokatechumenat).

Zacznij chodzic i sie modlic. Choc brzmi to banalnie ale jak zaczniesz sie interesowac Jezusem, On zajmie sie Toba.

Pewien mezczyzna nawrocil sie (a byl masonem, mial na koncie takze zdrady wobec swej żony), gdy jego własna żona przyszła do niego pojednać się/ z prośbą o przebaczenie. Tak go to uderzyło, że rzucił masonów i wstąpił do KK (jest teraz w Neokatechumenacie).
Chcę przez to powiedzieć, że być może gdy twój mężczyzna zobaczy Ciebie wierzącą, nawróci się- tak jak się to stało ww. przypadku.

Bóg jest Panem historii człowieka, i chce aby każda była święta, choć nie wedle myśli ludzkiej, a Jego.

PS wejdz na www.pompejanska.pl :)

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: Margola (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-11-28 16:49

Dołączam do opinii Marthy78 i Izy. Zacznij żyć tak na prawdę z Bogiem, zacznij od własnego nawrócenia, czyli życia w czystości, to może dużo wyjaśnić w krótkim czasie.

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: Grażyna (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-12-01 15:38

Myślę, że powinnaś siebie zapytać kogo bardziej kochasz Boga czy "partnera"? I gdy udzielisz sobie tej odpowiedzi to powinnaś zostać z jednym z nich. Bo nie można służyć Bogu i jednocześnie trwać w grzechu ciężkim.

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: waldek (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-12-02 10:37

Chciałem się wypowiedzieć jako facet. Wydaje nam się ze jesteśmy twardzi, potrafimy wam dać wszystko a papierek to tylko papierek i liczy się miłość. Byłem w takiej sytuacji i też tak myślałem. Nie rozumiałem potrzeb mojej ukochanej. Chciałem dla niej jak najlepiej żeby po ślubie móc zamieszkać razem, ale nie z rodzicami.
Ona jest po ślubie kościelnym i rozwodzie cywilnym, ja jestem kawalerem. Ona nie chodziła do kościoła bo nie miała potrzeb, ale do czasu... Poszła do spowiedzi, dostała rozgrzeszenie i nastąpiła całkowita odmiana. Moje wygodnictwo i brak reakcji na potrzebę bycia w związku sformalizowanym doprowadził do naszego rozstania. Rozstania dramatycznego bo po tej przemianie Ona nie patrzy mi w oczy, nie patrzy na mnie. Podczas rozmowy ma zamknięte oczy lub opuszczona głowę. Wiem że mnie kocha i chce ze mną byc ale wiara jej na to nie pozwala. Nie rozmawia ze mną, nie odpisuje na sms-y. Mówi że NIE MOŻE ZE MNĄ ROZMAWIAĆ. DLACZEGO? Tego nie mogę zrozumieć, Ona mi nie może wytłumaczyć bo nie może rozmawiać...
Może Wy wiecie o co chodzi?
Reasumując: jeśli sie kochacie to rozmawiajcie ze sobą tyle ile trzeba będzie, otwierajcie się i pokazujcie swoje potrzeby a nie oczekujcie że my to zrozumiemy. Sama modlitwa to za mało - musi być szczerość, miłość i wiara w przyszłość. Modlitwa pomoże ale najważniejsza jest szczera rozmowa. Nie szantaż, groźby, odcięcie od sexu ale głębokie spojrzenie w oczy i rozmowa wynikająca z głębi serca.

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: Nell (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-12-02 11:21

Waldku, jeżeli Twoja ukochana jest po ślubie kościelnym, to jest żoną innego mężczyzny. Rozwód cywilny nie rozwiązuje sakramentalnego małżeństwa. Ona, jak długo żyje jej mąż, nie może się związać z nikim. Kiedy żyła z Tobą, żyła w stanie grzechu ciężkiego, nie mogła przystępować do Komunii Świętej, żyła całkowicie bez Boga (zresztą Ty też). W takiej sytuacji można uzyskać rozgrzeszenie i wrócić do Boga tylko wtedy, gdy opuści się osobę, z którą żyło się w grzechu. Widać, że Twoja ukochana zrozumiała to (może uświadomił jej to spowiednik) i wybrała Boga, miłość do Niego, zamiast życia z Tobą w grzechu. Wiem, że boli Cię jej odejście, ale tak naprawdę jest ono oznaką także bardzo jej mądrej miłości wobec Ciebie. Dzięki temu, że ona Cię opuściła, Ty możesz znaleźć wolną kobietę, z którą będziesz mógł żyć w sakramentalnym małżeństwie. Ona dała Ci możliwość porzucenia grzechu. Kiedyś będziesz jej za to wdzięczny.

Uważam też, na podstawie tego, co napisałeś, że wyjaśniła Ci sytuację wystarczająco. Wiara jej nie pozwala - bo wasz związek był w rzeczywistości cudzołóstwem. Ona chce żyć zgodnie z przykazaniami. Kocha Ciebie, ale jest Ktoś ważniejszy. Jest Bóg i Jego wola, wyrażona w przykazaniach. Co tu jeszcze jest do wyjaśniania? Podjęła radykalną decyzję i radykalnie się jej trzyma, dlatego nie chce żadnego kontaktu z Tobą. Należy się jej za to szacunek, to wszystko było i jest dla niej bardzo trudne. Jeżeli nie rozumiesz tych racji, to świadczy to nie najlepiej o Twojej wierze i Twojej relacji z Bogiem. Czy Bóg jest dla Ciebie ważny? Czy Ty Go szukasz, czy Go kochasz? Czy w ogóle obchodzi Cię, że On Cię kocha i chce Ci dać prawdziwe szczęście?

Najmądrzejsze, co możesz zrobić, to pogodzić się z rozstaniem. Ona jest żoną innego, nie może być Twoją. Piszesz, jak sam zaznaczasz, jako facet, więc odpowiadam prosto i konkretnie, jak facetowi - odpuść ją sobie. Nie skamlaj, nie dzwoń, nie błagaj. Ona nie wróci.

Jest Ci bardzo ciężko, wiem. Często konsekwencją naszych grzechów jest wielkie cierpienie. Tym bardziej więc powinieneś się modlić i pytać Boga, jaki jest Jego wola wobec Ciebie. Życie bez Niego zaprowadziło Cię w ślepy zaułek. Proś Go, żeby pomógł Ci przetrwać ten trudny czas. Myślę, że najlepiej byłoby zacząć od spowiedzi.

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2012-12-02 18:24

Nell, piękna, zgodna z duchem wiary, odpowiedź :) Mam nadzieję, że pomoże nie tylko Waldkowi, ale i tym, którzy liczą na szczeście w życiu, mówiąc: "liczy się tylko miłość", ale nie budują jej na Miłości.

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: waldek (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-12-02 20:10

Dziękuję za odpowiedź i słowa otuchy. Wiem że będąc z nią żyłem w grzechu, wiem że ją kocham i kochać będę. Byłem do spowiedzi, rozmawiałem z księdzem i mam to juz za sobą. Niestety nadal nie rozumiem jednego: byliśmy razem kilka lat, nie mieszkaliśmy ze sobą ale widywaliśmy sie codziennie albo rawie codziennie. Oboje nas łączy miłość i chęć bycia razem. Rozumiem że wróciła na drogę wiary, ale nie rozumiem dlaczego nie potrafi ze mną rozmawiać. Łączyło nas bardzo wiele i miałem nadzieję że w trudnych sytuacjach możemy na sobie polegać, porozmawiać ze sobą nawet na trudne tematy. Gdyby usiadła ze mną i powiedziała że brakuje jej w życiu Boga, ze czuje potrzebę pójścia do kościoła to zrozumiałbym to i ją tam zaprowadził. Ale nie rozumiem jednego: Ona nie może ze mną rozmawiać, nie że nie chce - NIE MOŻE! Tego nie rozumiem. Sytuacja jest świeża, bo trwa miesiąc więc trudno mi to zrozumieć. Jej nawrócenie nie nastąpiło powoli ale gwałtownie po przeżyciach u o.Daniela z Czatachowej. Pojechała na mszę o uzdrowienie i wypędzenie i tam doznała gwałtownej przemiany. Tego sie boję ze to jest za gwałtowne. Ona nie ma wsparcia u nikogo, nie może liczyć ani na swoich rodziców, ani na pełnoletnią córkę która sie uczy i jest typową studentką - wyluzowaną i bez odpowiedzialności. Prowadzi firmę w której ledwo jej sie udaje zarobić na opłaty i gdyby nie moja praca to jej sytuacja byłaby bardzo trudna. Martwię sie o nią i kocham ją. Wiem że taka decyzja otwiera mi drogę do Boga ale na dziś moje uczucia są bardzo mocne i wierzę że Bóg to zrozumie i mnie poprowadzi. Wierzę że nawet będąc z Nią Bóg oceni mnie z całokształtu życia, a chciałbym z Nią tworzyć rodzine i dawać innym siłę i przykład. Wiem, wiem za raz mi napiszecie że albo miłość albo wiara ale niech pierwszy rzuci kamień ten kto nie kochał i z miłości chciał świat naprawiać...

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: Nell (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-12-02 21:34

"Gdyby usiadła ze mną i powiedziała że brakuje jej w życiu Boga, ze czuje potrzebę pójścia do kościoła to zrozumiałbym to i ją tam zaprowadził." Waldku, wiara nie polega na chodzeniu do kościoła, czasem jak się ma potrzebę. Wiara to relacja z Bogiem, coraz większe zaufanie Mu, w czym mieści się wierność Jego przykazaniom. Ona to zrozumiała, Ty jeszcze nie. Życie w związku niesakramentalnym (a takie mieliście plany) i chodzenie czasem do kościoła, bo się akurat ma natchnienie, to postępowanie według porzekadła "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek".

Nie mieszkaliście razem, ale chciałeś się z nią ożenić. Zrozum wreszcie, że chciałeś żyć jak mąż z żoną z kobietą, która jest cudzą żoną. Chciałeś od niej czegoś, czego tak naprawdę nie mogła Ci dać. Czy po tym co było między Wami moglibyście być tylko przyjaciółmi? Myślę, że nie. Myślę, że ani Ty, ani ona nie dalibyście rady zdystansować relacji. Myślę, że ona to zrozumiała i dlatego odeszła. Wiesz, choćbyście przegadali tydzień na temat swoich potrzeb, to nie zmienilibyście przykazań, które są takie same dla wszystkich. To nie jest tak, że coś zawaliliście z wzajemnym brakiem szczerości. W przypadku nawrócenia któregoś z Was, ta relacja, ze względu na jej wcześniejsze sakramentalne małżeństwo, po prostu musiała się skończyć rozstaniem. Radykalnym rozstaniem. Tak właśnie się stało.
Wiem, że to trudne i że boli. Musi jeszcze minąć pewnie wiele czasu, nim emocje się uspokoją. Módl się, ufaj Bogu. Jeżeli zaczniesz Go szukać, On Cię poprowadzi.

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: waldek (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-12-02 22:02

To "pójście do kościoła" to taki skrót myślowy. Masz rację że czasami potrzebne sa radykalne działania, ale czasami ludzie powinni sobie dać szansę i dać zrozumienie. Ja przypuszczam że jej wiara nie była na tyle mocna żeby się ze mną zmierzyć. Każdego dnia pewnie to będzie ulegało zmianie, bo ja płakałem codziennie i nie mogłem sie pogodzić z sytuacją zarzucając sobie brak dbałości o jej uczucia i potrzeby. Pewnie tak musiało się stać bo jak to moja koleżanka określiła nasz związek był "przechodzony". Za długo nie odpowiadałem na jej potrzeby. Z drugiej strony mogła Boga odnaleźć także po ślubie i wtedy musiały sie to skończyć jeszcze większym dramatem.

 Re: Życie bez ślubu. Myliłam się.
Autor: Nell (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-12-02 23:02

Dzięki, Calina, za dobre słowo :)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: