Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2012-11-27 12:55
Dlaczego Bóg pozwolił? Nie wiem, nikt nie wie. Bo gdybyśmy wiedzieli to pewnie byśmy byli Bogiem. Możemy co najwyżej przypuszczać.
Jedno z takich przypuszczeń jest, że Bóg stwarzając świat i człowieka w nim, dobrowolnie, z miłości "wycofał się", samoograniczył. Szczególnie wobec człowieka, któremu dał wolność i wybór. Siedzę tu przed tym komputerem ale mogę za moment otworzyć okno i polecieć głową w dół. Mogę też siedzieć dalej i zastanawiać się jak Pani pomóc w jej problemie, mogę także wyłączyć komputer i wrócić do lektury nudnych dokumentów, które leżą na skraju mojego biurka, mogę...
Jest taka książeczka Harolda S.Kushnera, rabina i teologa "Dlaczego złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom", w której opisał swoje refleksje na kanwie przeżywanego odchodzenia swojego czternastoletniego syna, chorego na nieuleczalną chorobę. Warto ją przeczytać, szczególnie jeśli się jest katechetką.
Samobójstwo drugiego człowieka jest niewątpliwie złem. Dla samego samobójcy, dla jego otoczenia, dla Boga, który pewnie widziałby lepsze rozwiązanie dla swojego ukochanego stworzenia. Ale zło się dzieje. Nie możemy (no bo nie możemy i już) znaleźć jego przyczyn. Nie możemy zamknąć zła wokół nas w jednej, prostej formule augustiańskiej: "zło jest brakiem dobra spowodowanym przez człowieka". Bo nie każde zło jest winą człowieka, bo nie każde jest brakiem dobra. Nawet tak tęgi umysł jaki miał św. Augustyn nie był w stanie tego objąć.
Co robić w tym konkretnym przypadku. Modlić się za tego co odszedł w tak dramatycznych okolicznościach, o ile to możliwe pomagać jego najbliższym i rozglądać się czy aby w naszym otoczeniu nie ma następnego kandydata do "samobója". Innymi słowy: kochać ludzi, tak jak się najlepiej potrafi. Tak nauczał Mistrz z Nazaretu, Jezus Pan i tego się trzymajmy.
Nie byłbym skłonny wyjaśniania wszystkiego i zawsze. Są takie sytuacje, że lepiej jest powiedzieć "przykro mi, nie wiem". To nie jest żaden wstyd, wręcz przeciwnie. Czy na 100% może Pani powiedzieć, że wie Pani, iż ów nieszczęśnik był chory? Jeśli nie, to czy można okłamywać dzieci? Jeśli tak, to czy drążenie choroby nieszczęśnika ma sens? Jego indywidualny przypadek już się nie powtórzy, bo każde życie jest jednokrotne i niepowtarzalne.
Na sam koniec, smutna refleksja na temat polskiego systemu edukacji. Głośnia onegdaj sprawa "odbicia" polskiego dziecka z rąk "siepaczy" norweskiego systemu szkolnictwa, który odebrał je naturalnym, polskim rodzicom. Nie chcę wchodzić w szczegóły sprawy, kogo to interesuje z pewnością je znajdzie. Pragnę zwrócić uwagę na taki drobiazg: norweski system zaczął reagować natychmiast, gdy dziecko pojawiło się smutne w szkole. Abstrahując od tego jakim środkami to zrobiono, to jednak zareagowano natychmiast, zdiagnozowało przyczynę (czy dobrze to inna sprawa) i przystąpiono do działania. Proszę odpowiedzieć sobie samej na pytanie: jaka jest reakcja polskiego systemu edukacji, gdy dziecko przychodzi smutne do szkoły? Przemyślenie tego pytania pozwoli, jak myślę, samej Pani znaleźć odpowiedź na pytanie jakie Pani nam tu zadała. Może nie odpowiedź kompletną ale zawsze....
|
|