logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Radość od Boga czy przypadek?
Autor: Zosia (---.sta.asta-net.com.pl)
Data:   2013-01-31 17:59

Nie jestem osobą wierzącą. Ale stale poszukującą Boga.
Ostatnio byłam w kaplicy i gorąco prosiłam "Boga", żeby dał mi jakiś znak, że jest, żebym mogła uwierzyć. Po wyjściu z tej kaplicy czułam wielką radość, pewnego rodzaju szczęście, nie mogłam przestać się uśmiechać - czy mogę to odczytywać jako pewien znak, o który prosiłam? A może po prostu wydawało mi się i za wszelką cenę wszędzie chcę widzieć znaki?
Dziękuję za pomoc :)

 Re: Radość od Boga czy przypadek?
Autor: Ewa (89.204.138.---)
Data:   2013-01-31 18:14

Chyba nie możesz twierdzić, że tylko wydawało Ci się, że zostałaś napełniona szczęściem, skoro naprawdę czułaś się szczęśliwa. Tak, Bóg chce, żebyśmy byli szczęśliwi. Jeśli Go prosimy, On przychodzi. Tylko często nie potrafimy odczytywać Jego znaków lub czekamy na inne. I nie rozumiemy tych, które daje.

 Re: Radość od Boga czy przypadek?
Autor: Janusz (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-31 19:13

"Zasady rozeznawania duchów" wg św. Ignacego z Loyoli. Św. Ignacy mówi, że: "Bóg w swoich poruszeniach daje prawdziwą radość i wesele usuwając smutek i zamieszanie, które podsuwa zły duch."
No tak, ale jest pewne "ale", bo "tylko Bóg w swoich poruszeniach daje pociechę duchową bez uprzedniej przyczyny". Czyli bez czegoś zewnętrznego lub nawet wewnętrznego (chodzi mi o myśli). Natomiast z "uprzednią przyczyną" (wg mnie Twój przypadek) pociesza zarówno dobry, jak i zły duch. Jednak dobry robi to wyłącznie w stanie "łaski" a zły w stanie grzechu ciężkiego.
Oczywiście nie znam Twojego sumienia, ale domyślam się czegoś "że jesteś ochrzczona i nawet kiedyś "praktykowałaś". No i co? - a zapytaj się "sumienia", ale chyba dobrze wiesz, że "olewanie Boga" to jest poważne wykroczenie? Tak więc w/g mnie po wejściu i wyjściu z tej kaplicy powinnaś czuć raczej "smutek wewnętrzny", czyli wyrzut sumienia a nie radość. Ok. bo trochę straszę, ale nie wystarczy "gdzieś iść, czy chodzić do jakichś "miejsc świętych", trzeba nawrócić swoje serc do Boga a robi się to poprzez radykalny sposób, czyli jest taki mechanizm: pokuta i pojednanie. A więc pojednaj się z Bogiem i zacznij z Nim i Nim żyć a później ? A to "się zobaczy" (specjalnie tak napisałem, bo życie w Bogu to nie same "cukierki duchowe"). No więc trzeba "ciągle się nawracać", bo "sprawiedliwy ciągle upada", ale POWSTAJE i tego Ci życzę - "powstań", aby "żyć w Chrystusie i z Chrystusem".

pozdrawiam

 Re: Radość od Boga czy przypadek?
Autor: Andrzej2 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-31 23:50

Nie wydawało się Tobie. To był znak. Tak jak prosiłaś.

 Re: Radość od Boga czy przypadek?
Autor: Paweł (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-02-01 03:35

Myślę, że może to Pani odczytywać jako znak. W końcu o to Pani prosiła, a dobry Bóg okazał swoją łaskę i pokazał swoją dobroć. Teraz tylko nie wystawiaj Go na próbę i nie proś go za każdym razem o jakiś znak :).

 Re: Radość od Boga czy przypadek?
Autor: Marta (---.196.9.241.threembb.co.uk)
Data:   2013-02-01 22:54

Możesz to odczytywać jako znak od Boga, a możesz jako przypadek. Wiara jest w dużej mierze decyzją człowieka. Zacznij się modlić (widzę, że już zaczynasz), czytać Pismo Św. i zobaczysz, że takich znaków będzie na pęczki. Ale zawsze możesz się zaprzeć w swojej niewierze i twierdzić, że to tylko "przypadki". Pan Bóg nikogo nie zmusza do wiary. Decyzja należy do Ciebie: czy uwierzysz w Boga, w Jego miłość do Ciebie i czy uwierzysz Bogu.
Owszem, jeśli szukasz znaku, to możesz też przesadzić i dopatrywać się znaków we wszystkim, ale to minie po pewnym czasie, a znaki ("przypadki" jak kto woli) zostaną. Bóg działa i troszczy się o swoje dzieci.

 Re: Radość od Boga czy przypadek?
Autor: az (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-02-01 23:23

U Boga nie ma przypadków.

 Re: Radość od Boga czy przypadek?
Autor: joannaa (---.as13285.net)
Data:   2013-02-02 01:24

Ach te znaki ;-). Niejeden już się "przejechał", bo sobie coś głupiego pomyślał. Powiem przewrotnie, nie traciłabym już więcej czasu na rozpamiętywanie. No bo i jak? Jak Ci tu większość powie, że znak, to uwierzysz?
Ja szłabym po więcej ;-). Skoro już się stało jak się stało, co byś powiedziała na spowiedź? A jeśli nie jesteś np. gotowa, to modlitwa jak ostatnio. Ale... proś tym razem o wiarę, nie o znaki ;-). Od tego i tak powinna się zaczynać każda modlitwa.

 Re: Radość od Boga czy przypadek?
Autor: paty (---.myslenice.net.pl)
Data:   2013-02-02 19:01

Jak widzisz twoje poszukiwanie znaków jest chyba bez sensu, bo szukasz przeżyć, uczuć. Tymczasem wiara na uczuciach i emocjach opierać się nie może, bo zawsze będziesz widzieć jakieś ale, coś wytłumaczysz zbiegiem okoliczności, przypadkiem. I pierwsza najbliższa trudność sprawi, ze twój dom runie, bo jest zbudowany na piasku. Po jakimś czasie zawsze możesz dojść do wniosku, ze to tylko iluzja i głupota. Tymczasem Bóg już dawno daje ludziom różne znaki. Nie wiem gdzie ty ich dziewczyno szukasz, skoro są na wyciągnięcie ręki - Biblia jest znakiem, słowa Jezusa mają nieopisaną mądrość. Poza tym są liczne filmy dokumentalne, które ukazują nam niezaprzeczalne fakty, iż to co jest opisane w Piśmie Św. miało miejsce - czyli żył Jezus, jest mądry, działał cuda, umarł. I uwaga, najważniejsze: zmartwychwstał. Trzeba tylko oglądać mądre filmy. Poza tym są cuda czyli zdarzenia, które naukowo trudno udowodnić np. niektóre objawienia, itd. Są tez prawdziwi chrześcijanie, nawróceni - tak jeszcze są, którzy swoim życiem dają świadectwo wiary, uczestniczą w Eucharystii, czego ty więcej chcesz? Tak naprawdę wcale się nie wysilasz w twoich poszukiwaniach. Jest takie powiedzenie - łatwo przyszło, łatwo poszło.

 Re: Radość od Boga czy przypadek?
Autor: Mary (---.centertel.pl)
Data:   2013-02-06 16:20

Często pytam Boga o coś a On odpowiada róznymi znakami, np. poprzez przyrodę. Pamiętam, że kiedyś, lecz nie tak znowu dawno, może jesienią, byłam bardzo przybita z jakiegoś powodu, do tego miałam wyrzuty sumienia bo wydawało mi się, że Bóg się na mnie okropnie gniewa. Do tego pogoda od kilku tygodni sprzyjała wręcz depresyjnemu nastrojowi - zero słońca, deszcz i wiatr. Pewnego wieczora popłakałam się i będąc "na dnie rozpaczy" poprosiłam Boga o znak, że mi przebaczył i że mam się nie martwić, poprosiłam go bym gdy wstanę następnego dnia ujrzała choć mały promień słońca (co z meteorologicznego punktu widzenia było wręcz niemożliwe). Kiedy wstałam rano i odsłoniłam rolety ujrzałam tylko chmury. Odwróciłam się więc i powiedziałam do siebie- "jesteś idiotką". Wtedy poczułam na plecach jakieś ciepło, wiec instynktownie znów odwróciłam się i... dostałam po oczach takim promieniem, że doszłam do łazienki po omacku;) Przez resztę dnia niebo pozostało zachmurzone.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: