logo
Czwartek, 16 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Skąd mam wiedzieć co dobre, a co złe?
Autor: Z. (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-03-20 17:48

Witam.
Jakiś czas temu trafiłam na różne dyskusje o ruchach charyzmatycznych. Z jednej strony członkowie m.in. Odnowy w Duchu Świętym, z drugiej tradycjonaliści. Sama do tej pory nie widziałam nic złego w tych ruchach, w spotkaniach charyzmatycznych, mszach z modlitwą o uzdrowienie itd., ale z drugiej strony mają jednak rodowód protestancki. Natomiast jeśli jest w nich coś złego to skąd te wszystkie uzdrowienia, uwolnienia? Może faktycznie jest tak, że ludzie szukają sensacji, czegoś nowego, emocji? Czy "zwykła" msza św. już nam nie wystarcza? Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć tyle, że te wszystkie spotkania dużo mi dały, na początku to było takie wielkie "wow", coś nowego, coś z czym nigdy się nie spotkałam, na co dzień staram się być bliżej Boga itd. Ale z drugiej strony zauważyłam, że żyję od jednego spotkania do drugiego, czekam na te emocje, modlitwę, wspólny śpiew, żee Bóg jest, ale niekoniecznie w centrum (choć bardzo tego chcę). Zrodziło się we mnie też pragnienie wstąpienia do jakiejś wspólnoty (myślę o Odnowie w Duchu Świętym). Ale że moja wiara jest słaba to łatwo zburzyć pewną harmonię, nad którą pracuję. Tak też jest teraz. To, co do tej pory było dla mnie czymś wspaniałym, obecnie już takie wspaniałe nie jest. Jest mnóstwo wątpliwości, czy aby tradycjonaliści nie mają racji. Skąd ja, marny grzesznik mam wiedzieć co jest dobre, a co złe? Skąd mam wiedzieć czy nie ma w ruchach charyzmatycznych czegoś niewłaściwego? Na czym się mam opierać? Czy mogę to krytykować kiedy widzę masę nawróceń, uzdrowień? A z drugiej strony jako osoba, u której zawsze wszystko musi być na właściwym miejscu, wszystko zgodnie z przepisami, tak jak trzeba, ciężko jest mi przyjąć, że może w tym być coś niezgodnego z nauką Kościoła. Z jednej strony księżą, którzy się w to angażują, z drugiej wypowiedzi chociażby egzorcystów, którzy nie do końca patrzą na to przychylnym okiem. I jeszcze jedna rzecz, która ostatnio mnie uderzyła słuchając przez internet pewnego spotkania (pewnie część z was domyśli się, o które mi chodzi). Otóż nie rozumiem w najmniejszym stopniu zachowania księdza, który podczas modlitwy nawołuje, aby każdy modlił się w danej chwili w językach, a jeśli ktoś jeszcze nie potrafi to niech mówi najpierw "aaa", potem "bbb". Taka modlitwa w językach na siłę? Na pokaz? Podobnie modlitwa za wybór papieża, który byłby charyzmatykiem i prowadził podobne spotkania? Mam rozumieć, że to jest najlepsze kryterium?
Trochę się w tym wszystkim gubię, im więcej wiem, tym mniej rozumiem, tym więcej wątpliwości. Niby jeden Kościół, a tak wiele sprzecznych stanowisk, co wcale nie sprzyja rozwojowi wiary w moim przypadku.

 Re: Skąd mam wiedzieć co dobre, a co złe?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-03-20 18:16

"ale z drugiej strony mają jednak rodowód protestancki."

To apostolowie byli protestantami?

 Re: Skąd mam wiedzieć co dobre, a co złe?
Autor: pianka (---.limes.com.pl)
Data:   2013-03-20 18:32

Bardzo ciekawy temat
Też mam ambiwalentne odczucia odnośnie Odnowy w Duchu Świętym.
Również słuchałam transmisji ze spotkania z księdzem Danielem. Jak to się ma do 1 Kor 14 (zasady korzystania z charyzmatów)? Poniżej wersety 27 i 28:
"Jeżeli korzysta ktoś z daru języków, to niech mówią kolejno dwaj, najwyżej trzej, a jeden niech tłumaczy! Gdyby nie było tłumacza, nie powinien mówić na zgromadzeniu; niech zaś mówi sobie samemu i Bogu!"
Zastanawia mnie jeszcze ten dar poznania (odnośnie tego z czego kto właśnie jest uzdrawiany): czy Bóg tak działa "na żądanie"? Bo wie, że odbywa się właśnie taka msza i zawsze daje wtedy natchnienie? Czasem te poznania są bardziej ogólne, a czasem bardzo konkretne.
Pozdrawiam.

 Re: Skąd mam wiedzieć co dobre, a co złe?
Autor: Kasia (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-03-20 23:29

Byłam na jednym takim spotkaniu i też chciałabym poznać konkretne stanowisko Kościoła katolickiego w tej sprawie. Jednak muszę powiedzieć, że Msza o uwolnienie dużo mi dała i jednak w moim odczuciu była niezwykła. Pierwszy raz uświadomiłam sobie, że Duch Święty naprawdę istnieje, że działa w dzisiejszym świecie, że mogę się do Niego modlić - odkryłam Go wtedy. Myślę, że zauważyłam owoce Ducha Świętego u siebie. Czy ludzie chodzący na te Msze Św. wmawiają sobie coś i wzbudzają sami w sobie emocje? No nie wiem... Trudno podchodzić do tej modlitwy bez emocji, jeżeli niektórzy ludzie upadają na ziemię, co nie jest stanem fizjologicznym.

 Re: Skąd mam wiedzieć co dobre, a co złe?
Autor: Marta (---.196.143.34.threembb.co.uk)
Data:   2013-03-21 00:52

Pan Bóg nas nie wycinał seryjnie jak ciasteczka - wszystkie tą samą foremką. Stąd też w Kościele są różne nurty, niektórym się najlepiej modli na Mszy Trydenckiej a innym na koncercie gospel czy wspomnianej modlitwie językami na siłę. I nie ma co dążyć do tego, żebyśmy wszyscy byli jednakowi, bo to tylko rodzi frustrację.
Ty sobie znajdź co Tobie pasuje, rozważ w swoim sumieniu co najbardziej Ci pomaga zbliżać się do Boga. Emocje to nic złego i rozbudzanie pozytywnych emocji, żeby je potem wykorzystać jako motor do zmiany życia na lepsze, to też nic złego.
Korzystaj też z własnej głowy, a nie czekaj, żeby Ci ktoś kawę na ławę wyłożył i wyznaczył miarką "co jest dobre, a co złe".

 Re: Skąd mam wiedzieć co dobre, a co złe?
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-03-21 10:55

A protestanci to jaki rodowód mają?
Jak najbardziej rzymskokatolicki!

 Re: Skąd mam wiedzieć co dobre, a co złe?
Autor: M. (---.2.pxs.pl)
Data:   2013-03-21 11:25

"To apostolowie byli protestantami?"
To apostołowie urządzali podobne nabożeństwa gdzie "gadali" tak że nikt ich nie rozumiał, a tylko dla samego gadania?
Proszę poczytać Dzieje Apostolskie po co apostołom dany był dar języków.

@xc
Protestanci kiedyś byli katolikami, ale nie wszystko co głoszą i robią było katolickie, m.in. własnie dlatego nie są w Kościele.

 Re: Skąd mam wiedzieć co dobre, a co złe?
Autor: Z. (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-03-21 12:51

Często podczas różnych spotkań charyzmatycznych słyszy się, że trzeba się otworzyć, pozwolić porwać, często ludzie są wzywani do tego, aby klaskać, podnosić ręce, tańczyć, chociażby podczas mszy z modlitwą o uzdrowienie. Ok, rozumiem, że to emocje, doświadczyłam tego. Ale nie każdy jest człowiekiem, którego stać na takie "głupstwa". Nie każdy jest tak otwarty, nie każdy potrafi się uzewnętrznić, niektórzy z natury są po prostu zamknięci w sobie, poważni, cisi. Należę do takich osób i chyba na siłę próbowałam to zmienić. Wydawało mi się, że to jest to, że w ten sposób stanę się osobą bardziej otwartą, na ludzi i Boga, no i te emocje, emocje, emocje. Na nich mimo, że nie chciałam, budowałam wiarę, bo będąc na tych spotkaniach ciężko jest nie ulec atmosferze. Życie stało się bardziej wygodne, lepsze, bo przecież Bóg jest zawsze obok, zrobię po ludzku co mogę, a o resztę niech się On pomartwi. Ale jakże moja wiara jest krucha, mimo tego wszystkiego w czym brałam udział, skoro nagle tyle wątpliwości z moim życiu. Chyba za bardzo chciałam, chciałam się zmienić, otworzyć, poznać nowych ludzi, ludzi uduchowionych. A ja się do tego zwyczajnie chyba nie nadaję, do tego całego podnoszenia rączek itd. Najbardziej boli mnie to, że z tego co miałam okazję słyszeć podczas tych wszystkich spotkań wynika, iż tacy ludzie jak ja - zamknięci, poważni powinni się zmienić, zrobić jakąś głupotę, być jak inni. Mam poczucie, że być może nie chcąc się zmienić odrzucam Boga, że podporządkowuje się zdrowemu rozsądkowi, który mówi - nie wymachuj rękoma, nie wydurniaj się, to nie dla ciebie. A przecież to wszystko jest uwielbieniem, więc może nie chcę, nie potrafię wielbić Boga? Może nie chcę zrezygnować z siebie dla Niego? Może gdyby mi zależało potrafiłabym się przełamać? Czy naprawdę ludzie, którzy starają się żyć dobrze, ale nie należą do żadnej wspólnoty, wolą się, że tak powiem, nie wygłupiać są zamknięci na Boga? Niestety, ale tak na to teraz patrzę, po tych wszystkich porywających kazaniach, modlitwach, spotkaniach. A przecież jeszcze 60 lat temu nie było Odnowy w Duchu Świętym itd., więc jak, Bóg nie uzdrawiał, nie uwalniał? Wiara ludzi była słabsza? Bo może bez emocji? W mojej parafii np. nie ma żadnej wspólnoty, wiele osób nigdy nie słyszało o czymś takim jak charyzmaty, ich wiara jest prosta, poważna, ale czy przez to gorsza? A może przez to, że mam okazję w tych wszystkich spotkaniach uczestniczyć i regularnie uczestniczyłam, poznałam środowisko są wobec mnie jakieś inne wymagania? Powiedzmy, że ktoś się z tym nie spotkał - ok, nie zna, nie wie, chodzi sobie w niedzielę do kościoła i jest ok. A ktoś brał w tym udział, rezygnuje, bo czuje, że nie do końca chyba potrafi się w tym odnaleźć i tak jak ja ma wyrzuty sumienia, że odrzuca jakąś łaskę, że Bóg przychodzi a ja mówię - nie dzięki, wystarczy mi "normalna" Eucharystia. Niestety takie mam odczucia po około rocznym, czyli dosyć krótkim kontakcie ze środowiskiem charyzmatycznym. Czuję się jakbym zdradziła Boga, powiedziała mu NIE, odrzuciła go, oddaliła się i nie wiem co jeszcze. Z drugiej strony boję się, że na dłuższą metę zabraknie emocji, a moja wiara przez to całkowicie się załamie.
Wybaczcie, że się rozpisałam, ale gdzieś musiałam to z siebie wyrzucić, bo już zwyczajnie nie wyrabiam.

 Re: Skąd mam wiedzieć co dobre, a co złe?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-03-21 13:19

"Proszę poczytać Dzieje Apostolskie po co apostołom dany był dar języków."

Dziekuje, czytalam, nie raz i nie dwa. W czasach apostolow Duch Swiety robil za tlumacza, zeby Ewangelia jak najszybciej byla gloszona w tym tyglu narodowosciowym, jakim byl teren owczesnego Cesarstwa Rzymskiego. Dzisiaj to nie jest juz potrzebne, bo misjonarzy jest wielu i wyjezdzaja do jednego kraju, wiec i dar jezykow moze ewoluowac, by dostosowac sie do aktualnych potrzeb Kosciola. Dokladnie tak samo, jak rodzice dostosowuja sie do aktualnych potrzeb rozwijajacego sie dziecka. Zdarzaja sie swiadectwa misjonarzy, ktorzy na drugim koncu swiata z ust tubylcow nagle slysza modlitwe w swoim ojczystym jezyku. Wowczas ma to na celu umocnienie misjonarza, a posrednio - wspieranie gloszenia Ewangelii. Cel jest wiec ten sam.
Po drugie, co mial na mysli sw. Pawel, mowiac "Gdybym mowil jezykami ludzi i aniolow"? Jesli dar jezykow mialby byc tylko nadnaturalnym opanowaniem jezykow ludzkich, to po co te anioly, ktore problemow z komunikacja z ludzmi nie maja?
Po trzecie, nabozenstwa uzdrowienia to nie tylko modlitwa w jezykach, ale takze uzdrowienia i uwolnienia. Sama na takim nabozenstwie zostala uzdrowiona z arytmii. Nabozenstwa, na ktore chodzilam, byly odprawiane przez diecezjalnego egzorcyste, a oni raczej nie sa nazbyt postepowi. Na jednym z nabozenstw ezgorcysty nie bylo, ale zostal wezwany, gdy przed Najswietszym Sakramentem jedna z uczestniczek rekolekcji dostala niespodziewanego szalu. Grupy charyzmatyczne wspolpracuja z egzorcystami, a nie z nimi konkuruja.

Przez pewien czas w Odnowie panowala wolna amerykanka i sporo grup poplynelo w dziwnych kierunkach, ale odkad jest wymog opieki duszpasterskiej kaplana, sytuacja jakby sie unormowala, a zarzuty wydaja sie dotyczyc sytuacji z lat 90.

Ten typ duchowosci nie kazdemu odpowiada - i bardzo dobrze. Kosciol jest dlugi i szeroki, wspolnot jest mnostwo. Dla kazdego znajdzie sie cos odpowiadajacego jego powolaniu i jego duchowym potrzebom. To Kosciol jest powszechny, a nie Odnowa w Duchu Swietym. Jak ktos tego nie czuje, to ma formy bardziej konwencjonalne, a czujnosc i troske niech pozostawi duszpasterzom tych wspolnot.

 Re: Skąd mam wiedzieć co dobre, a co złe?
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2013-03-22 17:25

Z., byłam przez jakiś czas, dawno temu, luźno związana ze wspólnotą Odnowy w Duchu Świętym. Była to grupa działająca od ponad 20 lat, od początku pod przewodnictwem tego samego lidera. Podczas spotkań modlitewnych miało miejsce spontaniczne uwielbienie Boga, ale nikogo nie próbowano zachęcać do żadnych gestów przez wywieranie psychicznej presji. Nigdy nie wiązano otwarcia się na Ducha Świętego z koniecznością wymachiwania rękami. Nie zmuszano do modlitwy w językach ani nie wymyślano technik, żeby się tego uczyć. Każdemu pozwalano na bycie sobą przez stwarzanie odpowiedniej atmosfery. Udzielano wskazówek, ostrzegano przed pewnymi niebezpieczeństwami, dzielono się wieloletnim doświadczeniem. Nie chcę przez to powiedzieć, że wspólnota działała idealnie i nigdy nie miałam żadnych zastrzeżeń. Widzę tylko drastyczną różnicę między Twoimi doświadczeniami a moimi. A mój pozytywny odbiór bynajmniej nie wynikał z otwartości na charyzmatyczny nurt. Ani tym bardziej z mojej potrzeby zewnętrznej ekspresji czegokolwiek. Zachęcana do udziału, broniłam się wcześniej przed tym ruchem ze wszystkich sił, z upodobaniem oddając się lekturom o zagrożeniach.
Dla mnie kontakt z charyzmatyczną wspólnotą był przełomowym momentem w życiu. Nie tylko nie oderwał mnie od tradycyjnego nurtu, ale wręcz pomógł mi go docenić. A jeśli ktoś coś podobnego przeżył, to może zrozumie: będąc osobą wierzącą i praktykującą, nawróciłam się.

 Re: Skąd mam wiedzieć co dobre, a co złe?
Autor: Marek Piotrowski (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-03-24 23:40

Odnowa ma wiele zalet i wiele wniosła do modlitwy w naszych kościołach - niestety nie jest taką zaletą właściwe rozumienie charyzmatów. Co gorsze, często wspólnoty nie są poddane nawet ustaleniom komisji duszpasterskich Odnowy - przykład: tzw. "spoczynek w Duchu" od którego dystansują się dokumenty teologiczne Odnowy (tzw. "Dokumenty z Malines").
Podobnie z tzw. "mówieniem językami" - nei ma ono wiele wspólnego z apostolskim rozumieniem tego charyzmatu - jest, przyjętym bezkrytycznie z protestantyzmu, zachowaniem ze sfery "chrześcijańskiej odmiany New Age" pochodzącej z tzw. "Błogosławieństwa z Toronto"

Za to trudno odmówić Odnowie zasług na polu pastoralnym oraz ewangelizacyjnym (choć i tu jest wiele błędów - no, ale nie myli się ten co nic nie robi...)

Polecam teksty biskupa, a przy tym biblisty i aktywnego moderatora wspólnot Odnowy, ks. dr Andrzeja Siemieniewskiego:

CZY KOŚCIÓŁ PIERWSZYCH WIEKÓW ZNAŁ MODLITWĘ W JĘZYKACH? http://www.apologetyka.katolik.pl/dyskusje-z-chrzescijanskimi-pogladami/problemy-charyzmatyczne/181/1072-czy-kocio-pierwszych-wiekow-zna-modlitw-w-jzykach

MODLITWA W JĘZYKACH - CUD, BOŻY CHARYZMAT CZY POBOŻNE JODŁOWANIE? http://www.apologetyka.katolik.pl/dyskusje-z-chrzescijanskimi-pogladami/problemy-charyzmatyczne/181/944-modlitwa-w-jzykach-cud-boy-charyzmat-czy-pobone-jodowanie

KATOLICCY CHARYZMATYCY A ZIELONOŚWIĄTKOWCY - ZWIERZENIA DŁUŻNIKA http://www.apologetyka.katolik.pl/dyskusje-z-chrzescijanskimi-pogladami/problemy-charyzmatyczne/181/724-katoliccy-charyzmatycy-a-zielonowitkowcy-zwierzenia-dunika

"JAK BYŁO NA POCZĄTKU" (DZ 11,15) - DARY DUCHOWE PIERWSZYCH CHRZEŚCIJAN http://www.apologetyka.katolik.pl/dyskusje-z-chrzescijanskimi-pogladami/problemy-charyzmatyczne/181/1066-qjak-byo-na-pocztkuq-dz-1115-dary-duchowe-pierwszych-chrzecijan

ROZŁAM - CHARYZMATYCZNA SPECJALNOŚĆ? http://www.apologetyka.katolik.pl/dyskusje-z-chrzescijanskimi-pogladami/problemy-charyzmatyczne/181/1004-rozam-charyzmatyczna-specjalno

(Są też nauczania księdza biskupa w mp3)

Inne ciekawe teksty:

"Zwiedzenie z Toronto" Paul Gowdy http://www.apologetyka.katolik.pl/dyskusje-z-chrzescijanskimi-pogladami/problemy-charyzmatyczne/181/1266-zwiedzenie-z-toronto

NIEBEZPIECZEŃSTWA WSPÓŁCZESNEGO RUCHU CHARYZMATYCZNEGO (KS. DOMINIK TOMCZYK SCH.P. ) http://www.apologetyka.katolik.pl/dyskusje-z-chrzescijanskimi-pogladami/problemy-charyzmatyczne/181/706-niebezpieczestwa-wspoczesnego-ruchu-charyzmatycznego

pozdrawiam serdecznie

 Re: Skąd mam wiedzieć co dobre, a co złe?
Autor: pianka (---.limes.com.pl)
Data:   2013-03-25 21:16

Panie Marku,
bardzo dziękuję za linki :)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: