logo
Wtorek, 14 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Wzajemne zranienia i rozpad kilkuletniego związku.
Autor: Małgosia 30 (82.160.207.---)
Data:   2013-03-29 10:53

Witam serdecznie
Od trzech miesięcy przeżywam kryzys nie wiem co zrobić ze swoim życiem. Zaczęłam się modlić tak jak mi serce podpowiada i to dawało mi nadzieje i tak trwałam. Kilka lat byłam z osoba która kochałam i raniłam i ta osoba to samo robiła duza relacja zranień doprowadziła do rozpadu związku kilkuletniego. Zaczęłam mocno trwać przy Panu Bogu chciałam wybaczyć zranienia codziennie się modliłam o jego i siebie nieraz prosiłam płakałam żeby poprawić relacje żeby Pan Bóg dał szanse nam. To było moje pierwsze postanowienie gdy już nie wytrzymywałam prosiłam go zebym zapomniałam i tak wszystko na zmianę to raz tak i tak w kółko chciałam poznac co jest jego wolą i się zagubiłam nie wiem nie mam pojęcia nie mam siły na modlitwę. Nie wiem które postanowienie jest dobre nie wiem co on chcę szukam i błądze nie umiem rozeznać. Jesli na przykład modlę się o to co serce mi podpowiada mam nadzieje i chce mi się zyć. A jak modle się o to żeby zakończyć wszystko przestać odejść i żyć normalnie załamuje się. Nie mam już siły nie potrafię rozeznać co Pan Jezus chcę która modlitwa jest dobra jaka jego wola nieraz już naprawdę nie miałam siły krzyczałam wołałam a Pan Jezus nic tak jakby mnie nie słyszał nieraz się zdarzało że nie wytrzymywałam i chodziłam codziennie do kościoła na chwilę padałam na kolana i się modliłam o światełko w łzach gdy się uspokajałam znów zaczynałam się modlić to co mi w sercu lub przez poruszenie na myśl przyszło. Bardzo proszę o porade jak mam poznać która modlitwa jest dobra i postanowienie. Nie wiem jak do nazwać dostałam taka awersję do modlitwy i do kościoła po prostu chce zrezygnować nie czuje złosci do Pana Boga że moje prośby nie sa wysłuchane tylko po prostu się zgubiłam straciłam nadzieje w modlitwe bo ja nie wiem co on chcę a miałam dwa wyjścia z sytuacji. Tak dłużej zyc nie mogę nie odnajduje się w tym. Wszystko robiłam szukałam modliłam się. Nie wiem. Bardzo proszę o pomoc co powinnam zrobić.? Za odpowiedzi dziękuje.

 Re: Wzajemne zranienia i rozpad kilkuletniego związku.
Autor: Ata (---.181.54.79.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-03-31 09:51

Witaj,
Jest takie prawo Murphyego: "Kiedy wszystko zawiedzie przeczytaj instrukcję". Dla nas tą instrukcją jest Dekalog, gdzie czytamy, że Jeden jest Pan, że nie możemy mieć innych bożków. No i sa jasne wskazówki jak żyć by własnie się w myślach i życiu nie błakać. Szczególnie jeśli zalewają Cię uczucia i myśli i jesteś w gęstwinie siebie. Trzeba stanąć przed Nim by wyjść z gęstwiny własnej. Mnie bardzo trudno wytrwać na adoracji nie myśląc o sobie, nie zajmując się własnymi myślami i uczuciami ale prosze o to i jeśli mi się zdarza myśleć o Nim, dziękować, chwalić Go to widzę, że sprawy stają się jaśniejsze do decyzji.
Za dużo skupienia na sobie, za mało na Bogu i dobru człowieka. To nas gnębi zwykle. Pomyśl, czy i u Ciebie to nie ta kwestia.
Pozdrawiam ciepło

 Re: Wzajemne zranienia i rozpad kilkuletniego związku.
Autor: yeah (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-04-01 08:26

Polecam rekolekcje ignacjańskie - na początek - Fundament.
Pomoże uporządkować myśli, pragnienia, potrzeby...

 Re: Wzajemne zranienia i rozpad kilkuletniego związku.
Autor: Tomuś (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-04-03 22:50

Wyglądasz jakbyś nie mogła przeżyć zerwania. Kiedyś usłyszałem dialog:
- Przeżywam żałobę. Od 8. miesięcy nie mogę się podnieść po tym jak mój były mężczyzna ze mną zerwał.
- W istocie, przeżywasz żałobę. Nie chodzi jednak o owego mężczyznę, ale o Twoje marzenia z nim związane.
Jeśli uwierzysz, że możesz z kim innym realizować swoje marzenia o zamążpójściu i założeniu kochającej rodziny, przestaniesz cierpieć.

Pozdrawiam.

 Re: Wzajemne zranienia i rozpad kilkuletniego związku.
Autor: lola (92.58.92.---)
Data:   2013-04-04 22:00

Szczęśliwy związek to nie jest ranienie się nawzajem, w dodatku kilkuletnie. NIE. W kochającym się związku nie ma miejsca na zranienia. Owszem, mogą być kłótnie, może pojawić się jakiś pojedynczy problem, ale zawsze powinna dominować chęć wybaczenia i życia w zgodnie. Może nie byliście wystarczająco dojrzali? Może zabrakło Boga w Waszych relacjach? Może to miała być po prostu lekcja, a że trwała tak długo to Ty przyzwyczaiłaś się do tego mężczyzny i teraz świata poza nim nie widzisz? Rozumiałabym rozpacz gdyby ktoś napisał, że miał wspaniałego mężczyznę, który umarł.... i jest smutek, bo wie, że nikogo już takiego nie znajdzie.
W Twoim przypadku jednak tak nie jest, być może jest na świecie mężczyzna, który o wiele lepiej będzie funkcjonował w związku z Tobą. Ranienie się nie miało przyszłości. Myślisz, że gdybyś się tak nie zachowywała (jak się zachowywałaś) nadal byście byli razem? Może, a może nie.....

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: