logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Magdalena (35 l.) (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-04-01 12:43

Jestem już zmęczona fizyczycznie i psychicznie i piszę z nadzieją, że może ktoś doradzi jak rozmawiać ze starszymi rodzicami, żeby obyło się bez kłótni i łez. Jestem jedynaczką, mama urodziła mnie przed czterdziestką, ojciec był już po czterdziestce. Od kilkunastu lat jestem opiekunką swoich rodziców - najpierw mama zachorowała poważnie na serce (miałam 17 lat), potem ojciec - ciężkie problemy z płucami (byłam na studiach). Rodzice nie są osobami towarzyskimi, nie mają przyjaciół, znajomych, stronią nawet od dalszej rodziny, jedyne ich wyjścia ograniczają się do kościoła i to pod warunkiem, że czują się dobrze (mama częściej, ojciec rzadko). Do 28 roku życia zajmowałam się, poza pracą zawodową, z racji choroby rodziców domem, potem ośmieliłam się wyjść za mąż, co nie do końca podobało się rodzicom, bo z konieczności zajmowałam się już nimi tylko z doskoku. Zdecydowaliśmy się na początku z mężem na jedno dziecko, bo nie umieliśmy pogodzić opieki nad rodzicami - mąż też jest późnym jedynakiem, ma schorowaną matkę i ojca po osiemdziesiątce (leżącego). Teściowa byłaby skłonna przyjąć opiekę kogoś obcego (w przeciwieństwie do moich rodziców), niestety ani jej ani nas nie stać na opłacenie nawet opiekunki na godziny. Mąż nie zarabia wiele pomimo wykształcenia wyższego (to jest nieustanny zarzut moich rodziców, że tak źle wybrałam), ja muszę pracować żebyśmy utrzymali rodzinę. Myśleliśmy o przeprowadzce, nawet o wyjeździe za granicę, niestety ze względu na rodziców musimy być na miejscu. Problem polega na tym, że moi rodzice nie dają rady w codziennym życiu a nie akceptują żadnych zmian, które mogłyby usprawnić to życie i choć trochę nas odciążyć. Po naszym ślubie deklarowali, że możemy z nimi zamieszkać, ale do dyspozycji dawali nam jeden pokój, nieogrzewany (mieszkają w dużym domku, ale jedynie parter był przygotowany do zamieszkania, dwa piętra traktowali jako rupieciarnię). Od 7 lat remontujemy ten ich dom, obawiając się, że bez remontu dom się zawali. To nie są czcze słowa - rodzice nie remontowali innego domu, który dostali w spadku i ten faktycznie po kilkunastu latach dosłownie runął a rodzice byli zmuszeni sprzedać działkę za bezcen. Rodzice nie uznawali np. konieczności położenia nowego dachu w domu, w którym mieszkają, chociaż stary był dziurawy jak ser szwajcarski; woleli dokładać nowe balie na deszczówkę spływającą przez te dziury. Każda inwestycja w dom dla rodziców to niepotrzebne wydawanie pieniędzy, przy okazji słyszę pretensje, że mój mąż nie potrafi niczego sam w tym domu zrobić. Fakt, płacimy ciężkie pieniądze budowlańcom. Nie wiem już jak rozmawiać z rodzicami. Dach już jest zrobiony, jedno piętro też - w sumie szarpanina trwała kilka lat - ojciec się obrażał, mama na okrągło płakała. Dom jest dziadków, babacia bardzo chciała, żebym w nim mieszkała, rodzice przez kilkadziesiąt lat nie zrobili w nim nic. Ciągle słyszę, że na zmiany będę miała czas po ich śmierci. Nawet nie przypuszczacie jak to boli. Chciałabym się do niego wprowadzić - będzie mi łatwiej się opiekować rodzicami, mąż też jest tego zdania, bo rodzice w końcu będą potrzebować całodziennej opieki. Do tego zdecydowaliśmy się na drugie dziecko, jestem w zaawansowanej ciąży a rodzice zamiast się cieszyć, obrazili się. Uważają, że to jest czas, kiedy powinnam zajmować się nimi na starość a nie decydować się na dziecko. Sami uważają, że ich decyzja o posiadaniu tylko jednego dziecka w okolicy czterdziestki była trafiona (mam o to do nich żal, wielokrotnie mówiłam zwłaszcza mamie, że jest mi ciężko podołać samej temu wszystkiemu). Proszę bardzo o jakieś wskazówki jak rozmawiać z rodzicami, którzy nie zgadzają się na żadne zmiany. Mąż chciałby np. żeby zamontować piec z podajniem na ekogroszek, w odpowiedzi słyszy, że jak sobie dom wybuduje to będzie mógł sobie wstawiać co mu się podoba. A mama płacze, że musi schodzić do piwnicy tak często a nie ma na to siły; ojciec ma problemy z pokonywaniem schodów, więc tego nie robi. Rodzice przeważnie są na "nie", nie wiem jak rozmawiać, żeby ich nie ranić. Ich wymagania są jasne - mamy się opiekować nimi (po to mnie urodzili) na ich warunkach. Proszę nie traktujcie mnie jak wyrodną córkę, z wielu rzeczy rezygnujermy na rzecz rodziców (np. w ogóle nie wyjeżdżamy na wakacje), ale czuję że jestem bardzo, bardzo zmęczona sytuacją.

 Tematy Autor  Data
 Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Magdalena (35 l.) 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Maggy 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Mateusz 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Joanna 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy EmGie 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Ata 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy ryszka 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Bogumiła z Krakowa 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Magdalena (35 l.) 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Ewa 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Ania 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Bogumiła z Krakowa 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Magdalena (35 l.) 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy ryszka 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Joanna 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy TomaszP 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Esterka 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Maggy 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Joanna 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Maggy 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Marta 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Roma 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Staszek 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy G_JP 
  Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami nowy Bożena 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: