Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2013-04-08 14:52
Sam chrzest oczywiście nie był świętokradztwem, skoro rzeczywiście było zagrożenie życia to każdy z nas ma takie prawo. Ale każdy chrzest musimy zgłosić kapłanowi (w parafii, której się odbył, a nie rodzinnej, ale nie sądzę, żeby to miało aż takie znaczenie).
Niezgłoszenie było błędem, nie wiem jednak dlaczego tak się stało. Mama przestraszyła się, że zrobiła coś złego? Nie wiedziała czy ksiądz uwierzy? Nie była pewna czy dobrze to zrobiła? Nie było zagrożenia śmiercią? Zapomniała powiedzieć bo ksiądz nie zapytał? Zlekceważyła sprawę?
"Czy moja mama nie popełniła świętokradztwa czy czegoś podobnego?"
Nie Twoja rzecz oceniać mamę, to sprawa jej sumienia. Natomiast zadaję te pytania, żeby Tobie odpowiedzieć. Świętokradztwa nie było, a czy potem było "coś podobnego" to zależy dlaczego mama nie powiedziała księdzu. Pozostaw tę sprawę mamie i jej sumieniu, jej ewentualnej spowiedzi, bo jest dorosła.
Druga sprawa to chrzest. Chrzest może być tylko jeden czyli powiedzmy tak: "pierwszy" chrzest jest ważny i tylko on. Nie ma poprawiania chrztu. Jeśli jednak jest chrzest skrócony (ze względu na zagrożenie śmierci), to w kościele odbywa się potem uroczystość włączenia Ochrzczonego do wspólnoty Kościoła. Dodatkowe obrzędy, ale nie ma drugiego chrztu.
Jeśli rzeczywiście mama nie powiedziała i ksiądz (nie znając sytuacji) wykonał wszystkie obrzędy jak przy normalnym chrzcie, to oczywiście nie było dobre. Błąd lub wina mamy. Tak czy inaczej, to nie był chrzest, to były jedynie uroczystości. Nic się już nowego nie mogło stać. Dziecko już było w Kościele, już nie miało grzechu pierworodnego. To tak, jakby w jednym szpitalu wyleczono raka, a potem w drugim szpitalu na nowo leczyli tego raka co go nie ma.
Jeszcze na chłopski rozum: gdyby ten chrzest dany przez mamę nie był prawdziwym chrztem zmywającym grzech pierworodny, to po co mama chrzciła? A jeśli chrzciła, to po co drugi chrzest? Dziecko już nie miało grzechu, dlatego nie można go było drugi raz ochrzcić naprawdę. Czyli wpisane są złe informacje o miejscu i dacie chrztu, nie wiem jak z imieniem (czy później było takie same) bo pierwsze jest chrzcielne. Świat się nie zawalił, Pan Bóg wszystko wie, ale to było źle załatwione.
Istnieje jeszcze inna sytuacja. Jeśli chrzest nie jest pewny, nikt nie wie czy się odbył (w tej sytuacji: jeśli mama nie wiedziała czy wszystko zrobiła jak trzeba), to udziela się chrztu warunkowego. Czyli JEŻELI dziecko nie było ochrzczone to "Ja ciebie chrzczę". Resztę zostawia się w rękach Boga. Ale ksiądz powinien wiedzieć, że to chrzest warunkowy.
Osobiście (choć już po fakcie) zgłosiłabym to w kancelarii parafialnej, a reszta już jest sprawą kapłana. Głupio tak zaczynać od nieprawdy. Choćby dlatego, że dziecko ma prawo wiedzieć kiedy ma rocznicę chrztu. I ma prawo znać miejsce chrztu. Kiedy jest mi ciężko wytrzymać z Panem Bogiem ;)) idę pod "swoją" chrzcielnicę i zaczynam wszystko od nowa. To miejsce daje mi siłę.
I jeszcze parę cytatów:
Z Kodeksu Prawa Kanonicznego,
Kan. 862 - Poza wypadkiem konieczności, nie wolno nikomu bez odpowiedniego zezwolenia udzielać chrztu na obcym terytorium, nawet swoim podwładnym.
Kan. 869 - § 1. W razie wątpliwości, czy ktoś został ochrzczony albo czy chrzest był ważnie udzielony, istniejącej mimo przeprowadzenia rzetelnych badań w tej sprawie, chrztu należy udzielić warunkowo.
Kan. 878 - Jeśli chrzest nie był udzielony przez proboszcza ani też w jego obecności, wtedy szafarz chrztu, kimkolwiek jest, ma obowiązek powiadomić proboszcza parafii, na terenie której udzielono chrztu, aby mógł zapisać chrzest, zgodnie z kan. 877, § 1.
"We wcześniejszej praktyce, kiedy rodzice przynosili do kościoła dziecko już ochrzczone prywatnie w domu lub w szpitalu w niebezpieczeństwie śmierci, kapłan dokonywał tak zwanego „uzupełnienia lub dopełnienia obrzędu chrztu”. Obrzęd ten, poza opuszczeniem aktu chrztu i niewielkimi zmianami w tekstach modlitewnych, niczym się nie różnił od zwykłego obrzędu chrztu. Można było odnieść wrażenie, że chrzest udzielany w niebezpieczeństwie śmierci był jakby mniej skuteczny.
W nowej księdze liturgicznej „Obrzędy chrztu dzieci” opracowanej po liturgicznej reformie Soboru Watykańskiego II nie ma już mowy o „uzupełnieniu obrzędu chrztu”, ale o „przyniesieniu do kościoła dziecka już ochrzczonego”. Struktura tego obrzędu jest podobna do liturgii chrztu udzielanego w kościele, a poszczególne gesty i modlitwy wyraźnie podkreślają, że dziecko jest już
ochrzczone i włączone do wspólnoty ludu Bożego."
http://www.sandomierz.opoka.org.pl/akt/katechezy/katecheza_26_02_2012.pdf
|
|