logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Róża 25 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-05-30 16:09

Witam, mam prośbę o pomoc w tej sprawie, mianowicie chodzi o to, że czuje się jakaś taka niechciana przez Boga, znaczy w Kościele, niby wierze w Bożą Miłość, ale nie wydarza sie w moim życiu nic, a przynajmniej nie dostrzegam, by się cos takiego wydarzało, co świadczyłoby o tym, że Bóg mnie szuka jak zbłąkanej owcy, odeszłam z Kościoła (bez apostazji, ale nie chodzę tam już), a Bóg jakoś mnie nie szuka, czemu? przecież On Sam o tym powiedział (w Ewangelii, przypowieści o Pasterzu i owcach, zagubionej drachmie itp.), to czemu nie dzieje sie to w moim życiu?
i czemu kompletnie nie odczuwam, aby to, o czym mówi Kościół i Pismo Święte, odnosiło sie także do mnie?
na czym mam oprzeć swoją wiarę? czuję, że jak chodzę do Kościoła lub przyjmuje sakramenty święte, to narzucam się Bogu, więc zaprzestałam tego, chciałabym zaczekać aż On mnie odnajdzie, zaprosi i przyprowadzi do Kościoła, ale jak mam teraz żyć, jak nic takiego sie nie dzieje, zostałam sama ze sobą, nieszczęśliwa i smutna, taka niechciana? przecież nie moge sama pierwsza zwrócić się do Boga, bo wtedy będę się czuła taka, że to ja zabiegam na siłę o Jego Miłość i uwagę, a nie, że naprawde jestem przez Niego kochana? bo co to za miłość, jak komuś jest wszystko jedno, czy ja jestem w Kościele (w związku z Panem Bogiem), czy nie? gdzie tu Miłość Boża, jak to ja mam się postarać Go "zdobyć"? gdzie w tym jest ta "uprzedzajaca, odwieczna Miłość, która wychodzi naprzeciw"?
czuję się w Kościele jak nieproszony gość, a modląc się, nie jak Córka Królewska, ale jak narzucaający się żebrak? to tak powinno być w bliskiej relacji z Bogiem?
jak słysze świadectwa osób wierzących, to czesto słyszę "Bóg mnie wybrał", "Bóg mnie odnalazł" itp. a mnie nie, i co mam z tym zrobić? pragne goraco przeżyć takie coś, ale jak?

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Ziuta (---.hsnet.ca)
Data:   2013-05-30 17:22

Nie wiem jakiego rodzaju znakow oczekujesz aby Pan Bog cie odnalazl i przyprowadzil do kosciola. Swoja postawa wsytawiasz Go na pewnego rodzaju probe, Zaprzestalas przyjmowac sakramenty, modlic sie, chodzic do kosciola itd i czekasz aby On cie odnalazl. Ale jak sobie to wyobrazasz? Glos z nieba? Email z nieba?Objawienia? Prawdopodobnie sa w twoim zyciu znaki ale ty jesli nie chcesz mozesz ich nie widzec i mozesz je wszystkie odrzucic i mozesz dalej uparcie twierdzic, ze jestes niechciana i nieszczesliwa. Masz wolna wole i masz do tego prawo. Wydaje mi sie, ze oczekujesz jakichs nadprzyrodzonych znakow, a sama nie chcesz dac z siebie nic. To takie zaloty ale ta postawa raczej pasuje do chlopaka , a nie do Boga. Mozesz udawac, ze ci nie zalezy na chlopaku i przestac dzwonic i sie odzywac i czekac czy on zadzwoni, czy on sie pierwszy odezwie itd. i czy on cie rzeczywiscie kocha.
Mysle, ze ta konferencja moze ci pomoc, ale musisz jej chciec posluchac. Bo nic ci nie pomoze jezeli bedziesz czekac na spektakularne wydarzenia w twoim zyciu ,a bedziesz odrzucac to co Bog ci oferuje i stawia na twojej drodze.

https://www.youtube.com/watch?v=dpLX_gI8Y50
http://www.youtube.com/watch?v=YnaXpICYxX4

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Agnieszka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-05-30 17:49

W tym rzecz, ze Pan nigdy nie odwraca się od człowieka i nigdy nie przestaje kochać, człowiek natomiast może nie przyjąć miłości i może odejść. Piszesz, że odeszłaś, więc Pan w swojej delikatności nie narzuca się Tobie. Mam dobrą wiadomość- On czeka, kiedy powiesz, że Go chcesz, a wtedy łaska się wyleje. Polecam Mszę Św. I spowiedź, tam na pewno Go spotkasz.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Ada (---.docsis.tczew.net.pl)
Data:   2013-05-30 18:44

A czy chcesz wrócić do Kościoła? To zasadnicze pytanie. Bo jeżeli nie to Bóg nie będzie Cię wciągał na siłę. Masz wolną wolę i On nie zrobi nic bez Twojej zgody.
Bóg zaprasza każdego, świadectwem są sakramenty, które przyjmowałaś. Nie zawsze czuje się fizyczną obecność Boga w sakramencie. Wiara to coś znacznie więcej niż uczucia i odczucia.
Jesteś przez Niego kochana. Przecież żyjesz, urodziłaś się, zostało dane Ci życie przez samego Boga. Czy to mało?
Bóg każdego dni wychodzi do Ciebie i zaprasza. Nieustannie puka do drzwi Twojego serca. Pytanie czy naprawdę chcesz powrócić do Boga? Jeśli tak to zacznij od zmiany myślenia i nastawienia.
Jak przeżyć odnalezienie? Może po prostu pozwolić się odnaleźć Jezusowi? Może zwrócić się ku Niemu i zacząć dostrzegać Jego a nie siebie. W tym co piszesz jest tylko ja i ja. A gdzie jest Bóg? Myślisz, że On nie czuje? Nie tęskni za Tobą? Nie ubolewa, że odeszłaś?
To Ty podjęłaś decyzję o odejściu więc nie oczekuj cudów z Jego strony, tylko sama się nawróć, skieruj ku Niemu a potem zacznij mówić, że Cię nie odnajduje. Jeśli tak będzie.
Szczęść Boże.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Michał (---.range86-134.btcentralplus.com)
Data:   2013-05-30 18:53

Przeczytaj przypowieść o synu marnotrawnym. Spróbuj ze zrozumieniem.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Róża 25 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-05-30 20:29

no właśnie czytałam i słuchałam komentarzy zacnych duszpasterzy, m.in. ks. Pawlukiewicza, Szustaka itp., rozmawiałam z nimi osobiście, ale mnie to właśnie bardziej dobija, no bo, jeżeli ktoś by mi np. powiedział: "słuchaj, ja po ciebie przyjadę, wyjdę po ciebie i sam cię zaprowadzę",a w praktyce mialo by to wyglądac tak, że ja sama wsiadam w swój samochód i jade, to czy nie było by to jakies kłamstwo ze strony osoby, która mi taką obietnicę złożyła? bo, jak Kościol, czy też Pan Jezus w Piśmie św. mówi, że mnie szuka jak owcę, sam po mnie przyjdzie itp. a w praktyce ma to wygladac tak, że ja sama muszę zabiegać o relację z Bogiem, to czy taka obietnica nie jest, przeprasza, nieszczera? nie chcę zarzucać Bogu kłamstwa, może ja tu czegoś nie pojmuję, ale na moja logikę to sie nie zgadza ze sobą,

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: zzzzzz (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-05-30 21:06

Czytając Twoją wypowiedź nie do końca rozumiem problem.
"czuję, że jak chodzę do Kościoła lub przyjmuje sakramenty święte, to narzucam się Bogu, więc zaprzestałam tego" - świetna decyzja, gratuluję. Zawsze wydawało mi się, że uczestnictwo w Eucharystii i korzystanie z pozostałych sakramentów jest łaską a nie " narzucaniem się". Całe szczęście, że Jezus umierając na krzyżu nie powiedział " Ojcze, może jednak nie, nie będę się narzucał tym grzesznikom, co ich będę na siłę zbawiał". To ironia oczywiście, może niepotrzebna, ale zastanów się trochę nad tym, co piszesz.Bóg przyprowadza Cię do Kościoła, daje Ci Siebie w sakramentach - korzystaj z tego w pełni, by mieć siłę na trudne wydarzenia, które wcześniej czy później przyjdą w Twoim życiu.

"chciałabym zaczekać aż On mnie odnajdzie, zaprosi i przyprowadzi do Kościoła" - może od razu wejdź w jakiś grzech ciężki i czekaj, aż Pan spektakularnie, z fajerwerkami Cię wybawi. Tylko pamiętaj, że człowiek nie zna czasu swojej śmierci - będzie trochę słabo, jak w stanie tego grzechu umrzesz....

"ale jak mam teraz żyć, jak nic takiego sie nie dzieje, zostałam sama ze sobą, nieszczęśliwa i smutna, taka niechciana?" - to już wiesz, jak wygląda życie bez Boga, którego sama odrzuciłaś...

"przecież nie moge sama pierwsza zwrócić się do Boga, bo wtedy będę się czuła taka, że to ja zabiegam na siłę o Jego Miłość i uwagę, a nie, że naprawde jestem przez Niego kochana? bo co to za miłość, jak komuś jest wszystko jedno, czy ja jestem w Kościele (w związku z Panem Bogiem), czy nie? gdzie tu Miłość Boża, jak to ja mam się postarać Go "zdobyć"? gdzie w tym jest ta "uprzedzajaca, odwieczna Miłość, która wychodzi naprzeciw"?" - oj pycha przez Ciebie przemawia. Pan Bóg przychodzi do pokornych, małych. Wiesz, On też nie chce się narzucać... pomimo tego, że może wszystko.
Podsumowując - nie wystawiaj Boga na próbę, bo możesz tej próby nie przetrwać. Wracaj do Kościoła z pokorą, dziękuj za brak trudnych doświadczeń, opiekę , możliwość słuchania Słowa i spróbuj szukać Pana w codziennym, szarym życiu.

Pokory i odwagi :) Módl się - Pan Bóg czyni cuda tylko trzeba mieć oczy otwarte :)

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Róża 25 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-05-30 21:20

dziękuję za odpowiedzi,
ale skąd wiesz zzzzzz, że moge dziękowac "za brak trudnych doświadczeń" ?, przeżyłam 3 próby samobójcze, wiele lat byłam masochistka itp. miałam bardzo dużo trudnych doświadczen,

chodzi mi o to, że nie ma w moim życiu takiej iskry, takiego punktu zapalnego, na którym mogłabym oprzec swoja wiarę, znaczy nic sie nie wydarza, co by mnie mogło zachęcic do życia z Bogiem,

gdy prowadziłam życie sakramentalne również byłam nieszczęśliwa i było to puste i mdłe, co mogę zrobić, by mieć w sobie ten żar, a nie być taka letnia? odeszłam z Kościoła, bo wolę byc zimna niz letnia, ale chciałąbym być gorąca, ale nie wiem jak?

jak mam przeżyć przygodę z Panem Bogiem? ten Romans z Nim? samym chodzeniem do Kościoła, modlitwą i życiem sakramentalnym tego nie osiągnęłąm do tej pory, dodam, że byłam nawet w zakonie, do którego mnie nie przyjęto ostatecznie, miałam taki czas, że byłam blisko z Bogiem, a teraz jest pustka, chciałabym, żeby ta Miłość była prawdziwym doświadczeniem, a nie książką do poczytania, bez obrażania Pisma Świętego, oczywiście,

chodzi jeszcze o to, że ja doświadczam na codzień cudownych darów od Boga, jestem Mu za to wdzięczna, ale nie odczuwam tego, żeby Bóg chciał byc w relacji ze mną, takiej bliskiej, osobistej, jeżeli Bóg jest moim Oblubieńcem, Kochającym Ojcem, no to co to za Ukochany, który tylko "przysyła mi prezenty z daleka", a nie ingeruje w moje życie i nie zaprasza mnie do spotkania ze sobą? czuje się tak, że mogłabym równie dobrze przeczytać książkę o Czerwonym Kapturku i wierzyć sobie w Czerwonego Kapturka, przecież moja wiara bazuje tylko na mojej wyobraźni, a nie na czymś namacalnym, konkretnym doświadczeniu z mojego życia, więc co mam robić? mam sobie wyobrażać, że Bóg mnie kocha, zaprasza, chce być ze mną? ale nie otrzymałam przecież żadnego takiego zaproszenia czy znaku

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: zzzzzz (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-05-30 21:33

To sama widzisz, że Pan Bóg dał Ci z tych doświadczeń wyjść "cało i zdrowo", więc to chyba dowód na Jego obecność.
To może skoro nie wydarza się nic, co mogłoby Cię zachęcić do życia z Bogiem, popatrz jak kończy się życie bez Boga - a takie znam, aż za dobrze.
Myślę, że mogłybyśmy podzielić się wieloma doświadczeniami wiary i niewiary. Jednak popatrz na te sytuacje w swoim życiu, kiedy po ludzku już byłaś bezsilna a jednak udawało się przebrnąć.
Jak możesz napisz proszę, jak chciałabyś tę Bożą obecność odczuć?

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: krzywa kryśka (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-05-30 22:17

Podejrzewam, że wiele osób tak przeżywa wiarę, bez fajerwerków. Tak jak miłość nie musi mieć motylków.
Prawda jest taka, że skoro chcesz iść do Boga, to jest to Jego wielka łaska. Bez tej łaski nie miałabyś takiego pomysłu. To już jest zaproszenie i znak. A że nie w ten sposób, jaki byś chciała, to inna rzecz. Wiara może być całkiem ogołocona z pozytywnych emocji. Nie wiem do końca, czy bardziej chcesz Boga czy przeżyć. To - znowu tego typu porównanie - jak fakt, że ludzie lubią być zakochani, bo to fajne uczucie, a niekoniecznie ma to coś wspólnego z tą ukochaną osobą.
Romans? To właśnie jest ta ścieżka - chcesz po swojemu relację z Bogiem. A to On jest Panem, nie Ty.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Nell (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-05-30 23:25

Czytałaś kiedyś "Opowieści z Narni"? Ich bohaterem jest Lew Aslan, który symbolizuje Chrystusa. Kilka razy padają w tej książce słowa "Aslan nie jest oswojonym lwem". To znaczy między innymi, że przychodzi kiedy sam chce i jak chce. Nikt nie ma nad nim władzy. Właśnie tak jest z Jezusem. I trzeba się z tym pogodzić, że On prowadzi relację z Tobą tak jak On chce i zaufać, że to dla Ciebie najlepsze.
Jezus Cię szuka. Jest przy Tobie. Problem jest w Tobie - to Ty Go nie widzisz. Przypuszczam, że nie widzisz, bo zasłaniają Ci tę prawdę Twoje zranienia. Wiem, że to co Ci poradzę, jest trudne, ale według mnie to jedyny sposób. Powiedz Jezusowi: "Pragnę iść za Tobą już teraz. Choć nic nie widzę, nie rozumiem i nie czuję się kochana, to wybieram wiarę w to, że Ty mnie kochasz i mnie prowadzisz. Uzdrów mnie i daj mi doświadczyć Twojej miłości. Będę na to czekać. Będę tu czekać, aż do mnie wreszcie przyjdziesz, bo pragnę Ciebie naprawdę poznać". I zrób tak. Módl się, czytaj Słowo Boże, korzystaj z sakramentów, nawracaj się. Czekaj i bądź cierpliwa. Ja tak zrobiłam i nie żałuję. Jezus po kolei uzdrawia moje zranienia, które wcześniej nie pozwalały mi doświadczyć Jego miłości. Kiedy patrzę wstecz, widzę, że zrobił to w mistrzowski sposób, najlepszy dla mnie, choć nieraz trudny. Dla Ciebie też to zrobi. Jednak droga do tego wiedzie przez zaufanie Jemu, a nie swojej wizji miłości.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Michał (---.range86-134.btcentralplus.com)
Data:   2013-05-30 23:35

Dobrze, kobiety lubią wodolejstwo. W ten sposób jak ty Aleksander Wat wybrał się by "spotkać" o. Pio. O tym spotkaniu możesz przeczytać w jego wspomnieniach (nawet liczył na uzdrowienie). Podobnie niektórzy oglądali Jana Vianney`a. Nie jesteś ani pisarką opisująca zjawisko kulturowe, ani dziennikarzem goniącym za sensacją.

Nie mam dla ciebie innej rady niż ta, której udzieliłem. W twoim wypadku drugie zdanie jest ważniejsze, ale póki co to beznadziejne. Proś, byś zrozumiała, tak długo, aż zrozumiesz, skoro nie potrafisz.

Wszystkim malkontentom: oczywiście możecie marudzić, możecie dać multum innych rad, ja też mogę. I co z tego?

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Róża 25 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-05-30 23:44

dziękuję Wam i wszystkim za rady, to bardzo dla mnie cenne,

odpowiadając na pytanie zzzzzz, chodzi mi o to, że chciałąbym odczuć tę Bożą obecność mniej więcej tak, jak rozeznaje się powołanie do zakonu; przez wewnętrzne przekonanie, że Bóg mnie chce, zaprasza do relacji ze sobą i doświadczenia zewnętrzne, tzn. np. spotkanie z jakąś osobą, która by mnie zaczepiła i jakoś zaprosiła do relacji z Bogiem, jakiś znak, no nie wiem, to już zostawiam Bogu, Jego pomysłowowści

kiedyś jak byłam gimnazjalistką (a pochodzę z rodziny niewierzącej), moje "chodzenie do kościołą" i wiara wzięła się stąd, że pewnego razu na ulicy zaczepiła mnie osoba duchowna i zaczęłą mówić o Bogu, to było bardzo osobiste, że to było specjalnie dla mnie to zaproszenie, to obudziło taki żar we mnie, że Bóg mnie szuka,
było wiele innych tego typu zdarzeń, teraz mi tego brak, nie mam nic i moja wiara wyschła, nie mam relacji z Bogiem, bo czuję, że On nie ingeruje w moje życie,

moja wiara byla oparta na tym, że ta osoba duchowna mówiłą mi że mnie kocha i wtedy łykałam też całą nauką Kościołą Katolickiego, potem okazało się, ze on mnie jednak nie kocha, tak jak deklarował, więc uznałąm, że całą nauka Kościołą Katolickiego (tak jak te wyznania miłości) są kłamstwem, na tym moja wiara się skończyłą i jest tak do dziś,

poza tym mam poczucie ogromnego upokorzenia, że ja tej osobie się trochę narzucaąłm i teraz jestem przewrażliwiona na punkcie,pt. "kto komu pierwszy zaproponował" itp. ja identyfikuję Boga z tym człowiekiem (duchownym, bądź co bądź) i nie chcę znowu tak za kimkolwiek łazić, tzn. za Panem Bogiem, czekam, aż to On mnie zdobędzie i przekona o swojej miłości, bo pamiętam, jak tamto bolało,

ponadto kompletnie nic nie łączy mnie ze Wspólnotą Kościoła, nie mam z kim dzielić wiary, ani od kogo jej czerpać, przerażają mnie księża, którzy mówią "nie ma jednej prawdy, jest tyle prawd, ile ludzi" (cytat z ostatniej spowiedzi u księdza jezuity),

wydaje mi się, że dla Boga nie ma znaczenia, czy jest się ateistką, luteranką, czy katoliczką, bo przecież i tak każdy ma szansę być zbawionym, wystarczy być kochającym człowiekiem i być wiernym swemu (nawet źle ukształtowanemu) sumieniu itd. bo przecież są ludzie, którzy Jezusa nie poznali wprost, ale pośrednio, więc nie widzę sensu w należeniu na siłę do Kościoła katolickiego, na razie chcę się koncentrować na byciu pełną miłości, ale pragnę bardzo, by Bóg mnie chciał i uleczył i pociągnął do Siebie, więc co, Waszym zdaniem, mam robić? (prosiłam Go o to wielokrotnie)

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2013-05-31 00:48

Ty, choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzysz (por. Łk 16, 31).
Zatem: jaki znak ma dać Tobie Bóg? Zawsze będzie dla Ciebie za mało, wolisz się nad sobą i swoją pseudowyjątkowością użalać.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-05-31 11:51

Zawsze możesz porozmawiać z księdzem na spowiedzi o dręczących Cię pytaniach i jak zbliżyć się do Boga, poczuć Jego obecność w Twoim życiu. Nie często zdarzają się specjalne zaproszenia od Niego do głębszego przeżywania wiary, że Kogoś spotykasz i dzięki temu bardziej wierzysz. Tego doświadcza każdy. Drobny gest dobrego człowieka może być bardziej przekonywujący (na pewno dla mnie) i może obudzić w Tobie pragnienie Boga. Dlatego nie szukaj wielkich znaków, rozejrzyj się wokół i w codzienności szukaj Boga i bądź pełna miłości, jak piszesz, a ona do Ciebie wróci.
Myślę, że zostałaś zraniona przez tę osobę duchowną, która okazywała Ci miłość, a później przestała i z nią utożsamiałaś swoje pojęcie Boga, dążenie do wiary. Tak samo możesz pojmować teraz Boga i boisz się, że On też Ciebie zostawi, że to On musi zrobić pierwszy krok, bo Ty już nie chcesz się zawieść. Bóg jest z Tobą w tych trudnych chwilach i wie, że Go szukasz i kiedyś Go znajdziesz. Potrzebujesz też uleczenia, a to wymaga czasu. Co masz robić? Dalej Go szukać, chodzić jednak do Kościoła i być cierpliwą, że Go odnajdziesz.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Monika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-05-31 12:49

Z Twojego postu wynika, że chcesz widzieć Oblicze Boga twarzą w twarz i porozmawiać z Nim. Wszyscy na to czekamy. Taka "iskra zapalna", aby nie być letnim to specjalna łaska, którą Pan daje kiedy chce i komu chce. Może módl się o to, skoro czujesz, że potrzebujesz. Trochę dziwny masz ten problem, ale rozumiem, że może męczyć. Być może Pan Bóg w ten sposób Cię oczyszcza i przygotowuje do "super spotkania".

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2013-05-31 17:51

Różo, ludzie są tylko ludźmi. Ich miłość zawsze będzie ułomna. Czekanie na człowieka, który obdarzy Cię miłością doskonałą, żebyś mogła uwierzyć w miłość Boga, jest poważnym błędem. Taką miłość możesz poznać tylko w relacji z Bogiem. Ludzie co najwyżej mogą Cię ku niej podprowadzić.
Przeżyłaś jakieś rozczarowanie relacją z człowiekiem. Być może z powodu własnych nierealistycznych oczekiwań. A teraz wymagasz od Boga, żeby postawił na Twojej drodze kolejną osobę, która je zaspokoi i zatrze bolesne wspomnienia. Ale to nie tędy wiedzie droga do Niego.
Szukasz wrażeń. Mocnych wrażeń z zewnątrz. Intensywnych przeżyć wewnętrznych. Czekasz na spektakularne znaki. A Bóg jest w Swoim działaniu bardzo prosty. Dlatego Go nie zauważasz.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: KasiaM (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-05-31 20:43

Różo,
Mam wrażenie, że nie do końca wykorzystałaś ten "czas łaski", kiedy Bóg był dla Ciebie bliski, albo osoba, która wtedy Cię do Niego przyprowadziła nie zdążyła powiedzieć Ci ważnej rzeczy o Bożej Miłości.

Chodzi o to, że wobec Boga mamy być jak dzieci w tym sensie, że mamy Mu całkowicie zaufać. Ale z drugiej strony jeśli przyjdziemy do Niego, to on będzie nas wychowywał, abyśmy byli "dojrzali" a nie "dziecinni".
Małe dziecko potrzebuje ciągłej opieki i bliskości rodziców. Kiedy dorasta, staje się bardziej samodzielne. Rodzice (mówimy o zdrowej rodzinie) zawsze w jakimś stopniu się o nie troszczą i są gotowi mu pomóc. Ale to nie znaczy, że wszystko za nie zrobią.

Dlatego właśnie w życiu wiary pojawiają się trudne momenty. Właśnie wtedy uczymy się samodzielnie jeść, wstawać, chodzić itp. Bóg jest w pobliżu, ale "daje nam się wykazać".

Problem pojawia się jeśli dziecko uzna, że skoro mama nie karmi je już łyżeczką, to ono nie będzie jeść...

Myślę, że dobrze Ci zrobią kilkudniowe rekolekcje. Ale takie wyjazdowe, żeby wyjść z codziennego rytmu życia.
Jeśli napiszesz gdzie mieszkasz i jaką masz "mobilność", to pewnie coś Ci znajdziemy ;-)

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: pati (---.183.226.237.dsl.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-05-31 21:05

On Cię szuka, ale akceptuje Twoją wolną wolę. To Ty musisz się otworzyć.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Róża 25 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-05-31 22:40

Dziękuję Wam Kochani za wszystkie te odpowiedzi,

obejrzałąm te polecone filmy na You Tube, bardzo się "przydały", dziękuję Wam z całego serca, daje mi to bardzo do myślenia, o czym tu piszecie,

ja pochodzę z Warszawy, mam możliwość wyjazdu na rekolekcje,

byłam kilka razy na różnego typu, ale jak wracam do codzienności, to wszystko znowu wraca do starego rytmu i ciągle mam takie poczucie niewypełnionej pustki bycia szaleńczo kochaną naprawdę i z wzajemnością (mam chłopaka, ale chodzi mi o bardziej duchowe sprawy, takie między mną a Bogiem),

więc co Waszym zdaniem mam zrobić z tym swoim pragnieniem i tą pustką? jeśli będąc w relacji z Bogiem, nadal była ona niezaspokojona? i co zrobić, by moja "wiara" nie była tylko na poziomie intelektualnym? bo ja bardzo dużo swego czasu czytałam i Pismo św. i różne cudne książki religijne, ale im więcej czytam tym większa rozpacz, że to tylko teoria, a nie umiem wcielić tego w życie, co myślicie o tym?

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Ziuta (---.home1.cgocable.net)
Data:   2013-06-01 05:06

Wiara to laska, modl sie o nia wytrwale i szukaj. A swoja droga to nam, ludziom pochodzacym z domow "nie wierzacych" trudniej jest uwierzyc. Szukamy jakichs dowodow, czytamy, rozmyslamy, analizujemy, przypatrujemy sie, zamiast po prostu wierzyc. Jesli nie uwierzy sie jako dziecko - droga wiary jest czesto trudniejsza bo wszystko chcemy pojac rozumem, rozebrac na czynniki i wyjasnic i zobaczyc, a to sie tak nie da. Pamietam jak mi kiedys powiedziala kolezanka wierzaca, w sredniej szkole, ze ona jest gotowa umrzec tzn. jest przygotowana. Dla mnie to bylo jak oswiadczenie z kosmosu - jak mozna byc gotowym na smierc majac 17 lat - tzn. ona nie chciala umierac, ale nie bala sie. Jej wiara pozwolila jej na takie stwierdzenie. Zazdroscilam jej wtedy tej wiary. Tez tak chcialam wierzyc i do dzisiaj chce i szukam, i modle sie, i nie wiem, czy jestem chociaz w polowie tej drogi, na ktorej byla wtedy moja kolezanka, a minelo juz od tamtej pory kilkadziesiat lat. I to nie tylko ty tak masz. Wielu swietych zmagalo sie z wiara, mialo takie same pytania. Sam fakt, ze tu piszesz swiadczy o tym, ze Bog, wiara, nie sa ci obojetne, to ziarno gdzies w tobie kielkuje, Pan Bog jakos tam sie przebija do glebi twojego serca i moze to zajmie jeszcze troche czasu, ale nie trac nadziei. Po prostu szukaj i nie poddawaj sie, ale nie rezygnuj z Kosciola i zycia sakramentalnego. Bo ciezko jest cokolwiek osiagnac samemu w kwesti wiary, bez pomocy Ducha Swietego. A Jego nie wyczytasz ani nie wymyslisz i nie wystudiujesz. On jest obecny w Kosciele, w sakramentach. Przyjrzyj sie tez swojej przeszlosci, jakie bylo twoje dziecinstwo. Czesto jezeli bylo ono trudne i wyroslismy w poczuciu "nikt nie kocha" jest nam trudno uwierzyc, ze Pan Bog nas kocha, i szukamy dowodow tej milosci, a te co sa odrzucamy i szukamy, i szukamy. I trudno nam w te milosc uwierzyc, bo nikt nam jej nie okazal, a jezeli wydawalo nam sie, ze okazal, to potem nas zawiodl. I myslimy, ze tak samo bedzie z Panem Bogiem, ze niby kocha, a potem zawiedzie. Wiec chcemy znalezc to zapewnienie, jakas gwarancje. Ty tak troche masz, wydaje mi sie, chcesz zeby On cie szukal i zebys czula itd. Jest nam trudno pojac, ze On nas kocha bezwarunkowo. Czy wierzysz, ze Pan Bog cie kocha? Usiadz sobie przed lustrem i powiedz do siebie - "Rozo 25 - Pan Bog cie kocha". Wierzysz w to? Przenosimy nasze ludzkie zranienia na relacje z Panem Bogiem. Dobrze jest sobie poukladac nasze ludzkie sprawy, relacje rodzinne, zranienia z dzeicinstwa, nie oplakane i nie przepracowane wydarzenia, aby moc ruszyc z miejsca i cos nowego odkryc i zobaczyc. I zobaczyc, ze Pan Bog zawsze byl, tylko my Go nie widzielismy. Nie poddawaj sie, bedzie trudno, ale probuj.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Nell (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-06-01 05:11

Co robić? Prosić Boga, by dał Ci to, czego pragniesz. Czekać na tę łaskę. W "międzyczasie" wierzyć Mu na słowo i wbrew sobie i swoim uczuciom, jeśli trzeba. Głębokie doświadczenie Bożej miłości nie u każdego przychodzi na początku drogi za Jezusem. Często właśnie później, w jej trakcie, gdy serce zostanie przygotowane, uzdrowione. Jeszcze raz: bądź cierpliwa i wytrwała.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Michał (---.range86-134.btcentralplus.com)
Data:   2013-06-01 05:29

Nawet się nie zastanowiłaś nad tym co napisałem. Czego więc oczekujesz? Mamy to zrobić za ciebie? (Ja już to przerobiłem, nie widzę potrzeby powtarzania odrobionej lekcji, ty jej nie chcesz odrobić, a chcesz przejść do następnej klasy, więc dobrze: udzielam ci promocji, przeszłaś. Zadowolona?)
P.S.
Taka uwaga na marginesie, kobiety narzekają na facetów, ale to one cały czas chcą być w centrum uwagi, nie oni (pomijam celebrytów, bo to jest biznes). (Dla rozwiania watpliwości - w tej chwili na świecie nie ma ani jednego polityka - wszyscy oni to celebryci. Ostatnio zmarł ostatni chyba polityk - i o dziwo, to była kobieta). Tym, co mają pewne ograniczenia, moje odpowiedź JEST na temat.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-06-01 10:59

A ja bardzo polecam Szkołę Modlitwy Słowem Bożym (ewentualnie inne sesje) w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie (lub Trzebini).
Tam jest zawsze mowa o tym, jak żyć po tych rekolekcjach. I same rekolekcje robią na człowieku wrażenie (słyszałam to w bardzo wielu świadectwach uczestników), o ile da się przez ten czas poprowadzić.
Tu jest program CFD w Krakowie:
http://www.cfd.sds.pl/index.php?d=more,6

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Michał (---.range86-134.btcentralplus.com)
Data:   2013-06-01 13:29

Spróbuję ułatwić (wątpię), bo zadanie wydaje się zbyt trudne (niektórzy tak mają). Są różne postawy w stosunku do Boga. Biblia mówi o paru (Bóg jest niezmienny). Nie znam ciebie. Zakładam że odnajdziesz się wśród postaci opisanych w przypowieści umownie określanej jako o synu marnotrawnym, jeśli będziesz ją regularnie studiowała przez najbliższych kilka lat. Ale oczywiście możesz odnaleźć się i w innych postaciach. Ciekawy jest przypadek Heroda Antypasa. On się nie odnalazł, choć miał szansę, ale nie wtedy, kiedy spotkał Jezusa. Różne są przypadki opisane w Piśmie Świętym. W zasadzie wyczerpują wszystkie potencjalne możliwości.
Natomiast masz rację szukajac przeżycia. Spotkanie Boga z pewnością jest przeżyciem, niekoniecznie zgodnym z naszymi oczekiwaniami. Tak w przypowieści o synu marnotrawnym, jak i w historii Heroda.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: herbata (---.dip0.t-ipconnect.de)
Data:   2013-06-01 15:10

Moja Różo,

Mozesz mnie nie znac, ale Ja wiem o Tobie wszystko (Psalm 139.1)

Wiem kiedy siedzisz i kiedy wstajesz (Psalm 139.2)

Znam wszystkie Twoje drogi (Psalm 139.3)

Nawet wszystkie wlosy na Twojej glowie sa policzone (Mateusz 10.29-31)

Poniewaz zostales stworzony na mój obraz (Rodzaju 1.27)

We mnie zyjesz, poruszasz sie i jestes (Dzieje Apostolskie 17.28)

Bo jestes moim potomstwem (Dzieje Apostolskie 17.28)

Znalem Cie zanim zostales poczety (Jeremiasz 1.4-5)

Wybralem Ciebie gdy planowalem stworzenie (Efezjan 1.11-12)

Nie byles pomylka (Psalm 139.15)

Wszystkie Twoje dni sa zapisane w mojej ksiedze (Psalm 139.16)

Okreslilem dokladny czas Twojego urodzenia i miejsce zamieszkania (Dzieje Apostolskie 17.26)

Jestes cudownie stworzony (Psalm 139.14)

Uksztaltowalem Cie w lonie Twojej matki (Psalm 139.13)

I bylem pomocny w dniu twoich narodzin (Psalm 71.6)

Jestem falszywie przedstawiany przez tych, którzy mnie nie znaja (Jan 8.41-44)

Nie jestem odlegly i gniewny, jestem pelnia milosci (1 Jana 4.16)

I calym sercem pragne Cie ta miloscia obdarzyc (1 Jana 3.1)

Po prostu dlatego, ze jestes moim dzieckiem, a Ja - Twoim Ojcem (1 Jana 3.1)

Daje Ci wiecej niz Twój ziemski ojciec móglby Ci zapewnic (Mateusz 7.11)

Bo jestem Ojcem doskonalym (Mateusz 5.48)

Wszelkie dobro, jakie otrzymujesz, pochodzi z mojej reki (Jakub 1.17)

Zaopatruje Cie i zaspokajam wszystkie Twoje potrzeby (Mateusz 6,31-33)

Moim planem jest dac Ci dobra przyszlosc (Jeremiasz 29,11)

Poniewaz kocham Cie miloscia wieczna i nieskonczona (Jeremiasz 31.3)

Moich mysli o Tobie jest wiecej niz ziaren piasku na brzegu morza... (Psalm 139.17-18)

I ciesze sie Toba, spiewajac z radosci (Sofoniasz 3.17)

Nigdy nie przestane czynic Ci dobra (Jeremiasz 32.40)

Gdyz jestes moja drogocenna wlasnoscia (Wyjscia 19.5)

Z calego serca i z calej duszy chce, bys mieszkal bezpiecznie (Jeremiasz 32.41)

I pokazac Ci rzeczy wielkie i wspaniale (Jeremiasz 33.3)

Jesli bedziesz mnie szukal z calego serca, znajdziesz mnie (Powtórzonego Prawa 4.29)

Rozkoszuj sie mna, a dam Ci to, czego pragnie Twoje serce (Psalm 37.4)

Bo to Ja daje Ci takie pragnienia (Filipian 2.13)

Jestem w stanie dac Ci o wiele wiecej, niz mozesz sobie wyobrazic (Efezjan 3.20)

To we mnie znajdziesz najwieksze wsparcie i zachete (2 Tesaloniczan 2.16-17)

Jestem tez Ojcem, który pociesza Cie we wszelkich twoich smutkach (2 Koryntian 1.3-4)

Kiedy jestes zalamany, jestem blisko Ciebie (Psalm 34.18)

Tak jak pasterz niosacy owieczke, trzymam Cie blisko mojego serca (Izajasz 40.11)

Pewnego dnia otre wszystkie lzy z Twoich oczu (Objawienie 21.3-4)

I uwolnie od wszelkiego bólu, który znosiles na ziemi (Objawienie 21.3-4)

Jestem Twoim Ojcem i kocham Cie dokladnie tak, jak kocham mojego syna, Jezusa (Jan 17.23)

Bo w Jezusie objawilem moja milosc do Ciebie (Jan 17.26)

On jest wiernym odbiciem mnie samego (Hebrajczyków 1.3)

Przyszedl by udowodnic, ze jestem z Toba, nie przeciwko Tobie (Rzymian 8.31)

By powiedziec Ci, ze nie licze Twoich grzechów (2 Koryntian 5;18-19)

Jezus umarl zebysmy - Ty i ja - mogli zostac pojednani (2 Koryntian 5.18-19)

Jego smierc byla najwyzszym wyrazem mojej milosci do Ciebie (1 Jana 4.10)

Oddalem wszystko co kochalem, by zdobyc Twoja milosc (Rzymian 8.31-32)

Jesli przyjmiesz dar mojego syna Jezusa, przyjmiesz mnie samego (1 Jana 2.23)

I nic juz nigdy nie oddzieli Cie od mojej milosci (Rzymian 8.38-39)

Przyjdz do mnie, a wyprawie najwieksza uczte, jaka niebo kiedykolwiek widzialo (Lukasz 15.7)

Zawsze bylem Ojcem i zawsze Nim bede (Efezjan 3.14-15)

Ale czy Ty... "chcesz byc moim dzieckiem?" (Jan 1.12-13)

Czekam na Ciebie (Lukasz 15.11-32)

Kocham Cie, Twój Tatus.

Bóg Wszechmogacy

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Róża 25 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-06-01 18:30

dziękuję za kolejna porcję pomocnych wskazówek, a czy Waszym zdaniem odnowienie tej znajomości z tą osoba duchowna (już w inny sposób, taki dojrzały i przyjacielski), byłby dobrym pomysłem? znaczy nie po to, by się na kimś uwieszać, ale, żeby wyleczyć te swoje zranienia poprzez konfrontacje z tą osobą? co myslicie?

piszesz Michale, że "Ty przerobileś już tę lekcję" itd. a mógłbyś podzielic się doświadczeniami? w jaki sposób?

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: krzywa kryśka (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-06-01 20:45

Nie, nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. Wybacz, jeśli się czułaś zraniona i koniec. Nie wracaj do tego. Czyli w końcu szukasz Boga czy fajnego duchownego?

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Róża 25 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-06-01 21:46

no tak, ale mi chodzi, żeby go spotkać w celu uleczenia tego zranienia i pójścia dalej, tzn., żeby skonfrontować mój ból i wyobraźnię z rzeczywistym człowiekiem

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data:   2013-06-01 22:02

Wydaje mi się, że nie szukasz Boga, a szukasz jakiś doznań, frajdy z uniesień duchowych i relację z tym jakimś duchownym. Coś tu jest nie tak, wiesz? Bóg chyba jeszcze będzie musiał na Ciebie poczekać aż w końcu zaczniesz słuchać Boga w sobie. Wiem, że dla Ciebie póki co takie słowa brzmią jak enigma, ale wierzę, że kiedyś w końcu Duchowi Świętemu uda się Cię oświecić i te słowa Ci pomogą. Na razie się wymądrzasz przed samym Bogiem, kombinujesz po swojemu, a Bóg na to patrzy i czeka aż przestaniesz. Zacznij rozmawiać z Bogiem, ale postaraj się Go nie zagadać. On naprawdę jest w Tobie i naprawdę mówi, bo jak by mogło być inaczej jak to przecież samo Słowo wcielone. Proś o wiarę i o Ducha Świętego. W Piśmie Świętym można zobaczyć bardzo jasno trzy pragnienia Boga wobec każdego z nas. Pierwsze to Bóg chce, żebyśmy Go poznali, ale to poznanie to wejście z Nim w najbardziej zażyłą relację, jaką tylko można tu na ziemi. Po drugie Bóg chce, aby każdy z nas pragnął ze wszystkich sił przyjąć Duch Świętego. Sam Jezus odchodząc do Ojca powiedział, że nie zostawia nas samych, że zostawia nam Ducha Pocieszyciela. I trzecie pragnienie Boga wobec nas to pragnienie, by każdy człowiek był zbawiony, bez wyjątku. Każdy. Życzę Ci, żeby te pragnienia Boga spełniły się też i w Twoim życiu. Proś o Ducha Świętego nieustannie, a zobaczysz...

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Michał (---.range86-134.btcentralplus.com)
Data:   2013-06-01 22:37

Moje świadectwo nawrócenia jest dostępne w internecie. Przepraszam, ale ja nie mam już nic więcej do dodania, ponad to co już powiedziałem (kilka razy). Mogę powtórzyć, jeśli potrzeba, ale nie wydaje mi się byśmy do czegokolwiek doszli. Podobno kobiety dojrzewają psychicznie po 28 roku życia. Moje doświadczenie wskazuje, że niekoniecznie (znane mi kobiety starzeją się do 18 roku życia, później następuje proces odwrotny).

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: KasiaM (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-06-02 09:08

A ja chyba jednak Różę rozumiem - też byłam w stanie przyjąć miłość Boga dopiero kiedy doświadczyłam jej od człowieka. I to mimo, że nie mam traumatycznych doświadczeń rodzinnych - jedynie odrzucenia przez rówieśników.

W Warszawie nie znam nikogo takiego, żeby był dostępny bezpośrednio... chociaż gdybyś usłyszała o spotkaniach organizowanych przez wspólnotę Słudzy Ewangelii Miłosierdzia Bożego, to warto się tym zainteresować. Od kilkunastu już lat działają w Trójmieście i okolicach, ale w Wielkim Poście znowu coś organizowały w Warszawie, więc może będzie okazja.
Pisze o nich, ponieważ to przez nie zaczęła się moja wielka przygoda z Bogiem.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Rafał (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-06-02 18:33

Z mojego doświadczenia wiem, że bardzo pomocnym jest modlitwa uwielbienia. On jest godzien tego, zdajmy sobie z tego sprawę: nic co mamy nie mamy z siebie. A mamy wszystko dane - cała materia wszechświata, którą możemy sobie przetwarzać, budować, konstruować. A wszelki życie roslin, zwierząt, ludzi na ziemi? A wszystkie prawa fizyki, biologi, itd. Wszystko jest podtrzymywane wolą bożą. To, że mamy zapewnioną wieczną radość uczestnictwa w życiu Trójcy Sw. i wszystkich aniołów? To, że Syn Boży swoją ofiarą zapewnił nam usprawiedliwienie i wybawienie z naszych grzechów które nie są już przeszkodą w drodze do zbawienia. Wszystko nam Pan Bóg zapewnia - trzeba Go dostrzec w jego dziełach, w Jego dawaniu sie nam na różne sposoby. Kazdy może dziękować za to co ma, za taleny, zdolnosci, relacje, umiejętności, mozliwosci, natchnienia - lub brak tego. Nie umiemy dziękować, byc wdzięcznym, ciągle chcemy więcej, a to co mamy nie dostrzegamy, ignorujemy. Różą - masz rozum, wiedzę, pamięć - klęknij i dziękuj Bogu za to co otrzymałaś i za to do czego jesteś przeznaczona. Bądź uwielbiony Ojcze we wszystkich Twoich dziełach.

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: Róża 25 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-06-02 22:08

dziękuję Wam jeszcze raz bardzo, macie chyba bardzo dużo racji, dziękuję

 Re: Czuje się nie zaproszona do Kościoła.
Autor: wojtek (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-06-03 21:05

Za radą Pana Michała wczytaj się i pomedytuj trochę przypowieść o synu marnotrawnym. Spróbuj odpowiedzieć sobie na pytania:
Dlaczego ojciec dał synowi połowę majątku skoro on potraktował go jak martwego?
Dlaczego ojciec nie wyruszył na poszukiwania syna? Na pewno musiał słyszeć o jego upadku.
Rozważ też zachowanie ojca gdy tylko dostrzegł wracającego i skruszonego syna oraz to co powiedział do niego syn. Syn nie powiedział czegoś w stylu.
- Ojcze czemu nie wysłałeś sług aby mnie odnaleźli. Głodowałem a ty nie przysłałeś mi zaproszenia.
albo jeszcze lepiej
- Ojcze daj mi drugą część majątku bo nie mam za co imprezować.
Skrusz swoją pychę, stań się żebrakiem, uznaj swoją grzeszność a Bóg założy ci pierścień swojego dziedzica.
Jesteś na początku drogi, ba nawet jeszcze nie podjęłaś decyzji, że wracasz do domu a spodziewasz się, że zostaniesz od razu nagrodzona.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: