Autor: Iwona (---.40.28.194-rev.hti.pl)
Data: 2013-06-02 15:22
Chciałabym poprosić o pomoc w rozwianiu wątpliwości, które dopiero dziś pojawiły się w moich myślach. Najpierw chciałabym jednak krótko nakreślić mój przypadek. Mieszkam z chłopakiem, którego mocno kocham, od 4 lat, zbliżyliśmy się w tym czasie do siebie nie tylko duchowo (jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi), ale również fizycznie. Ponieważ przez całe życie zawsze byłam blisko Boga i Kościoła, ciężko mi pogodzić moją dotychczasową sytuację z życiem duchowym. Naprawdę pragnę zmiany. Kilka miesięcy temu podjęliśmy wspólną decyzję o życiu w czystości - od blisko miesiąca udaje nam się spełnić nasze założenie i wierzę w to, że damy radę w tym wytrwać jak najdłużej. Po naprawdę długim czasie odważyłam się na podejście do spowiedzi św. - ksiądz po wysłuchaniu moich grzechów i postanowienia poprawy udzielił mi nauki, pokuty i rozgrzeszenia, które naprawdę mnie uspokoiło i dało ogromne wsparcie w wytrwaniu w postanowieniu.
Jednakże dziś uzmysłowiłam sobie fakt, że przejęta samym aktem spowiedzi nie skonkretyzowałam spowiednikowi mojej sytuacji, tzn. nie ujęłam podczas spowiedzi faktu, że mieszkam razem z chłopakiem (nie chciałam tego w żaden sposób zataić, tylko naprawdę w tamtym momencie nie myślałam nad tym, że jest to istotne, a kapłan tym bardziej o to nie zapytał). Czy w związku z tym spowiedź św. jest nieważna? Kilka lat temu byłam u spowiedzi u ojca dominikanina, który rozgrzeszenia mi nie udzielił, argumentując swoją decyzję tym, że nie widzi szans na moja poprawę, bo dzielę mieszkanie z chłopakiem, co bardzo mnie zabolało i doprowadziło do stanu przeddepresyjnego. Może dla niektórych osób moje pytanie wydać się nadgorliwe i pozbawione sensu, ale podzielam zdanie, że nie ma głupich pytań, jedynie mogą być głupie odpowiedzi. Tym bardziej, że naprawdę jest to dla mnie obecnie bardzo istotne...
|
|