Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2013-06-27 09:23
Znam parę nazwisk księży, którzy posługiwali w innej diecezji niż mieli święcenia, ale nigdy to nie było na początku pracy/służby. Zostali tam skierowani przez swojego biskupa ze względu na małą liczbę kapłanów na tamtym terenie (chyba jest też możliwe "zesłanie" karne). Z tego też powodu kapłani diecezjalni są także czasem posyłani poza granice swojego kraju. Niemniej jest to decyzja włąsnego biskupa (zapewne w porozumieniu z tamtejszym).
W czasie święceń kandydaci wobec biskupa i wszystkich wiernych wyrażają gotowość do pełnienia swego posłannictwa zgodnie z wolą Chrystusa i Kościoła oraz pod przewodnictwem biskupa. Katechizm mówi:
1567 "Kapłani, pilni współpracownicy stanu biskupiego, jego pomoc i narzędzie, powołani do służenia Ludowi Bożemu, stanowią wraz ze swym biskupem jedno grono kapłańskie (presbyterium), poświęcające się różnym powinnościom. W poszczególnych lokalnych zgromadzeniach wiernych czynią oni obecnym w pewnym sensie samego biskupa, z którym jednoczą się ufnie i wielkodusznie, i jego obowiązki oraz starania biorą w części na siebie i troskliwie na co dzień je wykonują". Prezbiterzy mogą wykonywać swoją posługę tylko w zależności od biskupa i w komunii z nim. Przyrzeczenie posłuszeństwa, jakie składają biskupowi podczas święceń, i pocałunek pokoju biskupa na końcu liturgii święceń oznaczają, że biskup uważa ich za swoich współpracowników, synów, braci i przyjaciół, a oni ze swej strony powinni okazywać mu miłość i posłuszeństwo."
Przyrzeczenie posłuszeństwa dotyczy więc biskupa tej diecezji, w której jest wyświęcany. Przecież biskup z macierzystej diecezji nie przyjedzie odebrać tego przyrzeczenia. Trudno też wymagać, by w jednym miejscu się przygotowywać do kapłaństwa aż do końca, a w innym być wyświęcanym, bo ktoś przecież musi wziąć odpowiedzialność za jego przygotowanie. Masz współpracować z tym biskupem, któremu składałeś przyrzeczenie posłuszeńśtwa.
Jestem pewna, że w różnych ważnych okolicznościach da się to zmienić, ale nie może to być po prostu twoje widzimisię. Tu Cię przygotowywali i tu służysz. Jakaś przyszła potrzeba może to miejsce zmienić.
Znam pewną (poważną) wspólnotę, która chyba chciała, aby niektórzy księża byli wyświęcali niejako dla niej, ale z tego co wiem, to się nie udało. (Chodziło o to, że wspólnota potrzebowała wielu kapłanów, takich oddanych, służących tu na stałe, a kapłani oddelegowani przez biskupa diecezji byli tylko na pewien czas i musieli potem odchodzić - chciano uniknąć tej rotacji, a poza tym niektórzy chcieli być kapłanami właśnie tutaj, a nie gdzie indziej, posługiwać tej właśnie wspólnocie).
Gdybym była kimś-tam w seminarium i ktoś zaraz na początku nauki postawiłby mi pytanie, czy może potem służyć w swojej diecezji - w głowie by mi się urodziły trzy wątpliwości:
- albo podpadł w tamtym seminarium (czyli i tu może być problem)
- albo uważa, że tu będzie łatwiejsza nauka (czyli może leń)
- albo nie rozumie co to służba.(to co z takiego kapłana?)
Bacznie bym mu się przyglądała przez te seminaryjne lata, także wtedy, gdy zaraz na wstępie usłyszałby odpowiedź "nie". Bo skoro ma swoją wizję kapłaństwa, to nie wiadomo co jeszcze wymyśli i czy nie wyjdzie z niego jaki Natanek albo jaki Luter. :))
Bo oczywiście nie pytasz o miejsce położenia seminarium, tylko komu seminarium podlega? W jednym mieście może być przecież kilka seminariów różnych diecezji.
|
|