Autor: Kama (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2013-06-29 20:53
Czuję powołanie raczej do małżeństwa, niż do samotności czy zakonu - kiedyś miałam myśli związane z zakonem, albo małżeństwem, później długo długo czułam, że chcę być sama z wyboru. Dzisiaj tak nie jest, chciałabym kogoś poznać i z kimś być i oczywiście wziąć ślub kościelny. Jednak nie czuję powołania do macierzyństwa, boję się, że dzieci raczej by mnie wkurzały, niż sprawiały radość, albo że sobie z nimi nie poradzę... - patrząc np. na dzieci brata, jak trzeba je krótko trzymać, by nie weszły na głowę, albo same te wymagania stawiane rodzicom, że tak trzeba je wychować, nauczyć wszystkiego itp... Już nie mówiąc o samym porodzie, gdzie np. przy usuwaniu zębów ósemek musiałam mieć 4 znieczulenia bo nadal wszystko czułam, to samo przy wycinaniu wzrastającego paznokcia...., a już nie mówię, jakbym miała znieść poród... - akceptacja swojego ciała po porodzie to już też osobna kwestia... Nie czuję, bym była zdolna, by się poświęcić.... Wiadomo, że ślubuje się to, że się przyjmie i wychowa dzieci, a także mówi się, że nie może ksiądz udzielić ślubu osobom, które nie chcą mieć dzieci...
Boję się też tego, że jakiekolwiek zachowanie dziecka złe, przykre dla mnie, od razu sprawi, że będzie mi właśnie przykro, będę od razu płakać i mówić sobie, że przez Ciebie tyle się nacierpiałam, poświęcałam - wstawanie w nocy, odżywianie itp. - a teraz Ty tak reagujesz... Nawet jeśli chodzi o zwykłe humory dziecka kilkuletniego, czyli zupełnie coś nieświadomego z jego strony...
Dodam jeszcze, że bałabym się, że zrobiłabym dziecku krzywdę..., i potem będzie o mnie głośno, i będę jedną z tych matek, które coś tam zrobiły swoim dzieciom, w nerwach... - więc po co rodzić dzieci... - trochę widziałam takie reakcje w przedszkolu, z mojej strony, dlatego nie jest to tylko sam, teoretyczny, bezpodstawny lęk...
|
|