logo
Czwartek, 02 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie wiem jak mógłbym się umartwiać.
Autor: Marcel (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-06-30 14:38

Ostatnio zainteresowałem się objawieniami fatimskimi. To fragment rozmowy Anioła Pokoju z pastuszkami:
"– Co robicie? Módlcie się! Módlcie się dużo! Przenajświętsze Serca Jezusa i Maryi chcą okazać przez was miłosierdzie. Ofiarowujcie nieustannie modlitwy i umartwienia Najwyższemu.
– Jak mamy się umartwiać? – zapytałam.
– Z wszystkiego, co możecie, zróbcie ofiarę Bogu jako akt zadośćuczynienia za grzechy, którymi jest obrażany, i jako uproszenie nawrócenia grzeszników. W ten sposób sprowadźcie pokój na waszą Ojczyznę. Jestem Aniołem Stróżem Portugalii. Przede wszystkim przyjmijcie i znoście z pokorą i poddaniem cierpienia, które Bóg wam ześle."
I tu jeszcze fragment słów Matki Bożej:
"Ofiarujcie się za grzeszników i powtarzajcie wielokrotnie – zwłaszcza gdy będziecie czynić jakąś ofiarę – »O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, w intencji nawrócenia grzeszników oraz jako zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi«."

Ja też chciałbym złożyć takie zadośćuczynienie. Tylko właśnie nie wiem z czego mam zrobić taką ofiarę, nie wiem co mam czynić jako takie zadośćuczynienie...

 Re: Nie wiem jak mógłbym się umartwiać.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-06-30 18:29

Ofiarę można uczynić ze wszystkiego, co uważasz za smaczne, dobre, przyjemne itd. Jedzenie, telewizor, radio, komputer, muzyka. Ważne jest jednak, by ofiara była rozsądna i aby to była tylko Twoja ofiara, a nie ofiara wszystkich, którzy mają z Tobą do czynienia :)) O czym myślę? Parę przykładów.

- Uwielbiasz mięso. Rezygnujesz z jedzenia mięsa dla Boga. Piękna rzecz. Tyle że: Żonie robisz codziennie awanturę, że nie możesz jeść mięsa, bo obiecałeś, niech Ci codziennie szykuje pierogi albo co innego wymagającego tyle samo pracy. Idziesz gdzieś na imieniny, ale wcześniej obwieszczasz: dla mnie przygotuj coś specjalnego, bo nie jem mięsa. Ofiarowałem to Bogu. Kanapki z mięsem wyrzucasz do kosza. W lodówce tylko wędlina - wściekasz się na wszystkich, bo jesteś głodny.

- Uwielbiasz telewizor. Rezygnujesz z telewizji dla Boga. Piękna rzecz. Ale niechby w domu chcieli włączyć telewizor i obejrzeć, choćby błogosławieństwo papieskie urbi et orbi - wyciągasz wtyczki, bo przecież obiecałeś Bogu.

- Uwielbiasz muzykę. Rezygnujesz z muzyki dla Boga. Od tej chwili nikt nie może przy Tobie słuchać muzyki, nie pójdziesz już na żadne imieniny, nie zabierzesz żony na imprezę, bo obiecałeś Bogu.

Rozumiesz? Twoja ofiara nie może być utrudnieniem życia dla wszystkich, którzy żyją obok Ciebie. Nie możesz od nich żądać takiej samej ofiary. Jeśli to weźmiesz pod uwagę, to Bóg przyjmie każdą ofiarę. Ale uwierz mi, czasem większą ofiarą jest zjedzenie bez marudzenia KAŻDEGO obiadu ugotowanego przez matkę czy żonę, zabawa z dzieckiem KAŻDEGO dnia, posprzątanie raz w tygodniu łazienki z umyciem muszli włącznie. Może to być dodatkowa modlitwa, albo jakaś działalność w parafii, byle dla rodziny nie zabrakło czasu.

Myślę, że skoro tak poważnie potraktowałeś słowa objawienia, to dobrze przeczytaj cytowane przez siebie jedno zdanie i najpierw to właśnie wcielaj w życie: "Przede wszystkim przyjmijcie i znoście z pokorą i poddaniem cierpienia, które Bóg wam ześle."
Przyjmij cierpienie i zło, które przyjdzie niezależnie od Ciebie. Od złej pogody, przez ból zęba, złe potraktowanie przez szefa, po prawdziwe ludzkie tragedie, które na każdego z nas mogą przyjść. A reszta - własne obietnice - niech będą tylko dodatkiem.

 Re: Nie wiem jak mógłbym się umartwiać.
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2013-07-04 20:36

Czasem nie trzeba samemu niczego dodawać. Wystarczy, że wszystko co trudnego ciągle niesie życie stanie się okazją do umartwienia. Możesz też starać się o jakieś dobre uczynki, gdzie musisz przełamywać swoja wolę np. chciałbym teraz pooglądać mecz, ale zamiast tego pomogę komuś w jakiejś pracy itp. Naucz się czynić ofiary nawet z drobnych rzeczy np. skaleczyłem się, ten ból ofiaruję za grzeszników, bo ZALEŻY MI NA ICH ZBAWIENIU - w tym istota twojej ofiary. I wiesz co, Marcel? Już to natchnienie, które poruszyło ciebie do odpowiedzenia na wezwania fatimskie, świadczy o szlachetności twojego serca. Pan Bóg na pewno nie będzie zwlekał dlugo, aby pozwolić ci realizować dobre pragnienia. Zacznij tekaże (jeśli jeszcze nie miałeś okazji), uczestniczyć w nabożeństwach pierwszych sobót miesiąca. Może w twojej parafii są takie czuwania, a jak nie, to je zainicjuj.
Na ten temat np tutaj:
http://www.duchprawdy.com/nabozenstwo_5sobot.htm

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: