Autor: O. Jan, omi (---.dsl.bell.ca)
Data: 2013-08-05 22:47
Pewien malgaski ksiądz powiedział: "Medalik jest za mały, aby cię obronił. Musisz powiększyć go sercem". Ale trzeba, aby całe serce należało do Boga,
Dziś dodam historię, która zdarzyła mi się ostatnio. Od 1980 roku, czyli od wyjazdu na misję noszę medalik św. Krzysztofa. Kilka razy zapomniałem o łańcuszku i święty Krzysztof został w domu misyjnym. W takim razie zawsze mi się coś przydarzyło: przewrócenie się motoru (26 dolarów za części połamane), zgubienie lub stracenie w wodzie czy bagnie portmonetki z pieniędzmi na drobne wydatki, pomylenie drogi przez przewodnika niosącego mój bagaż itd.
Przed 12 dniami poszedłem do szpitala, aby po 5 godzinach powrócić do domu po małej operacji, która miała trwać 20 minut plus 2 godziny na przygotowanie i trochę więcej na odpoczynek. Operacja została przerwana, dokończenie będzie za miesiąc. Kiedy znalazłem się na sali intensywnej terapii, zainteresowałem się, gdzie mój łańcuszek. Nie było w torbie. Do domu powróciłem dziewiątego dnia i łańcuszek ze świętym Krzysztofem znalazłem na stole w moim pokoju. Z daleka nie mógł mnie szybciej poprowadzić.
Ta historia dała mi wiele do myślenia, zostałem jeszcze raz pouczony o opiece świętego, który powinien być przy mnie. To ja powinienem pamiętać, aby zawsze zabierać go ze sobą.
Noszę też "cudowny medalik". W szpitalu nie miałem, ale miałem różaniec
Szczęść Boże!
O. Jan, omi
|
|