Autor: m (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2013-08-09 20:53
Niestety, zauważyłam pewną problematyczną przypadłość u niektórych młodych kobiet - nie wiem, jak wielu, ale myślę, że nie jest ich mało. Jeśli mężczyzna jest niedostępny (wiele kilometrów, duża różnica wieku), nie chce się zbytnio angażować, wydaje się trochę mrocznym albo niepokornym typem, to wydaje się bardzo atrakcyjny, silnie oddziałuje na kobiety. I to, jak wygląda, nie ma wtedy większego znaczenia. Chce się za nim jechać na koniec świata, oddać mu się, zdobyć jego serce. Jeśli natomiast jest kulturalny, z zasadami, całujący po rękach, nie nachalny w kwestiach bliskości fizycznej, daje kobiecie decydować, jest mocno zaangażowany emocjonalnie i ma poważne plany na stworzenie ciepłego, normalnego domu, to jego atrakcyjność można określić jako znikomą, nawet jeśli obiektywnie niczego mu nie brakuje. Taki wzorowy kandydat trafia do "friend zone". Takie odczucia miałam kiedyś i ja, tylko na szczęście zdałam sobie sprawę, że to wszystko jest bez sensu, bo chcę mieć dobrego męża, który będzie mi przyjacielem, a nie maczo, który będzie przede wszystkim robił na mnie wrażenie. Jeszcze wczoraj mój mąż śmiał się ze mnie, że zawsze jestem na przekór. Stwierdził, że wybrał złą taktykę - zamiast przekonywać mnie do małżeństwa, lepiej byłoby powiedzieć "nie ożenię się, nawet o tym nie myśl" i wtedy nie zastanawiałabym się i od razu zaciągnęłabym go do kościoła. Weź to pod uwagę, może masz podobnie. Jest też taka możliwość, że Twój chłopak naprawdę Ci się nie podoba i nie ma co się pakować w małżeństwo. Sama pisałaś, że rzadko się całujecie - jeśli to ze względu na wyjątkową dbałość o czystość to rozumiem, ale jeśli nie macie za bardzo ochoty na całowanie, przytulanie, dotyk, bliskość to jest kiepsko ...
|
|