Autor: rozwiedziona (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2013-08-07 22:53
Mam ogromny dylemat moralny, proszę pomóżcie mi go rozwiązać, bo już nie mam siły. Przedstawię krótko moja sytuacje: jestem 26 letnią kobietą. Kiedy skończyłam 20 lat wyszłam za mąż za człowieka, którego jak mi się wtedy wydawało kochałam całym sercem, oboje czuliśmy, że jesteśmy sobie przeznaczeni, pokonaliśmy wiele niesprzyjających nam okoliczności, min. niechęć moich rodziców do szybkiego - jak mi wmawiali - zamążpójścia. Stanęlismy przed Bogiem i przysięgliśmy sobie miłość. Tak się jednak złożyło, że nie udźwignelismy ciężaru rodziny, nie bede się rozpisywać, wina leżała po obu stronach, po prostu podjęliśmy wspólna decyzje o rozstaniu. W tej chwili mój były mąż założył nową rodzinę, wkrótce urodzi mu się jego pierwsze dziecko. Od kuzyna wiem, że jest szczęśliwy i wyczekują wspólnie z jego wybranką potomka. A ja? Dopiero właściwie niedawno tak na prawdę zdałam sobie sprawę z tego, że pomimo, że jestem jeszcze dość młoda (koleżanki w moim wieku dopiero rozkrecają się z randkowaniem) skazana jestem na życie bez mężczyzny. Ponieważ jestem osobą wierząca nie chcę szukac sobie innego partnera niż mój poslubiony, jestem typową skrupulantką, to temat na osobnego posta:((( Bardzo zalezy mi na zyciu zgodnie z przykzaniami Koscioła i pomimo namów moich znajomych nie zamierzam szukac sobie nowego partnera. I tutaj mam pytanie: ponieważ nadal jestem w oczach Boga żoną mojego męża, pomimo rozwodu, przyszła mi do głowy myśl, że pomimo, że nie kocham go już (tzn. w taki romantyczny sposób), to wolałabym mieć jego niż nikogo... Jeśeli już nigdy mam nie zaznać blizkości z żadnym męzczyzną, to wolę już starać się odzyskać mojego byłego męża. Mogłabym przeciez zawalczyć o to małżeństwo, użyć całej mojej kobiecej siły, uwieść na nowo mojego męża, tak, by odszedł od swojej nowej partnerki. Mam jednak dylemat: pomimo, że w oczach Boga mam prawo uwodzic SWOJEGO męża, to przeciez po pierwsze oszukiwałabym go, bo robiłabym to tylko dla tego, że z innym meżczyzną mi nie wolno, a nie dla tego, że go pragnę, po drugie, i chyba dla mnie najwazniejsze: on będzie miał dziecko:( Dziecko, które nie bedzie miało ojca PRZEZE MNIE! Jego nowa kobieta ponoć jest w nim mocno zakochana, więc teoretycznie tez jej odbieram mężczyznę (ona jest niewierząca). Prosze poradźcie mi coś, czy strać się (a nuż się uda) odzyskać męża i miec go tak trochę z niechęci przed samotnością czy poświęcic swoje młode życie składając je na ołtarzu samotności, by nie krzywdzić dziecka?
|
|