logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie czuję się powołana do wiary chrześcijańskiej.
Autor: Zhara (---.tktelekom.pl)
Data:   2013-10-28 19:38

Czy mam prawo uciec od swojego cierpienia popełniając samobójstwo ?
Dlaczego jest tu taka "sztuczna" wolna wola. Mam wybór ale
jeśli popełnię samobójstwo to zostanę w jakiś sposób potępiona , mimo iż chciałam się uwolnić od cierpienia ? Dlaczego wolna wola jest tak naprawdę niewolą ? Bo jestem uzależniona od Boga? I każda moja decyzja zła czy dobra podlega karze lub nagrodzie? Wedle uznania stwórcy ?
Ja nie życzyłam sobie poznać Boga , gdybym go nie poznała nie wiedziała bym o piekle i niebie . Byłabym zbawiona bo nie wiedziałam że istnieje . A tak jestem zmuszona wybierać , bo od każdego mego wyboru zależny czy trafie do "nieba" lub "piekła" a więc choć bardzo bym chciała zakończyć swój żywot to nie mogę,, bo go poznałam ,bo nauczali mnie inni . Ale ja szczerze nie czuję się powołana do wiary chrześcijańskiej . I przez to też nie zostanę zbawiona ? bo wybrałam inną drogę ? Gdzie jest wolna wola , która chyba powinna być tu za życia i po śmierci. Szczerze wolałabym żeby po śmierci nic nie było . Bo jak będzie wyglądać życie wieczne >? czy ktoś w ogóle sobie to wyobrażał ? Że wszyscy zmartwychwstaną ? i miliardy dusz ? Skoro ja nie chce cierpieć to powinnam mieć wybór . To ode mnie zależy co zrobię . I nie piszcie mi że jestem egoistką , raczej realistką . Nie prosiłam się o nic , o życie , o wiarę o rodzinę . Więc nie mam za co dziękować i chwalić Pana

 Re: Nie czuję się powołana do wiary chrześcijańskiej.
Autor: Frodo (---.eimperium.pl)
Data:   2013-10-28 23:35

"Szczerze wolałabym żeby po śmierci nic nie było . Bo jak będzie wyglądać życie wieczne? czy ktoś w ogóle sobie to wyobrażał ? Że wszyscy zmartwychwstaną? i miliardy dusz?"

"Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują." 1 Kor 2,9
Jeśli wytrzymasz i nie popełnisz samobójstwa, to będziesz mogła na to wszystko liczyć.

Kiedyś czytałem, że jakieś 1/5 (albo i więcej, już nie pamiętam) ludzi, którzy kiedykolwiek żyli na ziemi, żyje dzisiaj. Tak więc wszyscy się zmieścimy bez problemu nawet na obecnej ziemi (co nie znaczy że Bóg jej jakoś pewnie nie zmodyfikuje).

"Nie prosiłam się o nic , o życie , o wiarę o rodzinę . Więc nie mam za co dziękować i chwalić Pana"
Boga nie trzeba prosić, On to nam wszystko daje z dobroci serca i dla naszej radości, którą docenisz za jakiś tydzień / miesiąc i odpowiednio mu podziękujesz.

"Ale ja szczerze nie czuję się powołana do wiary chrześcijańskiej ." - Bóg każdego chce widzieć w niebie, każdy z nas jest powołany w tym kontekście. Nie wiem jak jest z powołaniem do wiary w kontekście soboru watykańskiego II (tam coś o tym było dużo mówione, nie znam terminologii), ale Bóg na pewno każdego z nas chce widzieć w niebie.

"Bo jestem uzależniona od Boga? I każda moja decyzja zła czy dobra podlega karze lub nagrodzie? Wedle uznania stwórcy ? " - Każdy z nas jest uzależniony od Boga i nie może bez niego nic zrobić, nawet kiwnąć palcem. Jako istoty stworzone całkowicie Mu podlegamy.
Bóg będzie nas sądził za nasze decyzje, jednak możemy prosić o przebaczenie w konfesjonale.


A dlaczego chcesz popełnić samobójstwo? Jest to przecież trwałe rozwiązanie krótkotrwałych problemów. Kiedy mamy depresję, widzimy wszystko w bardzo wąskiej perspektywie obecnej sytuacji. Tydzień lub miesiąc później wszystko może wyglądać zupełnie inaczej. Większość ludzi którzy myśleli o samobójstwie są teraz zadowoleni z tego że żyją (tak jak niżej podpisany).

Powiedz nam dlaczego masz swoje problemy a my Ci pomożemy. Przyniesie Ci to też ulgę.

Pozdrawiam,
Frodo

 Re: Nie czuję się powołana do wiary chrześcijańskiej.
Autor: Zofia (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2013-10-28 23:40

Zharo!
Nie czujesz się powołana do wiary chrześcijańskiej a jednak piszesz na portalu chrześcijańskim, i to w dziale "pomoc"...
Więc ja to odbieram jako wołanie o pomoc... Właśnie do nas, katolików.
I pewna jestem, że wiele osób odpowie na Twój krzyk modlitwą. Musisz faktycznie bardzo cierpieć i współczuję Ci, choć nie znam rodzaju Twojego cierpienia.

Bóg, o którym piszesz nie istnieje... Takiego boga nie ma.

Bóg Ojciec, którego jeszcze nie poznałaś (doświadczyłaś) dał Ci życie. Jesteś Jego ukochanym dzieckiem i chce Cię obdarzyć szczęściem. I nie są to frazesy, choć takie słowa mogą Cię, w Twoim stanie ducha, denerwować.

Nie martw się o to jak On to uczyni, nie martw się tymi miliardami ludzi... Skoro stworzył taki wspaniały świat, to wie i ma moc zapewnić tym miliardom miejsce, i szczęście. Poczytaj sobie na temat budowy człowieka. Dech zapiera ta precyzja. My, ludzie, jesteśmy dumni jeżeli udaje nam się odkryć coś, zbadać. Ale nie jesteśmy stworzycielami. Poznajemy prawa natury, które On ustanowił.

Masz prawo szukać swojej drogi. Nie jesteś niewolnikiem. Bóg uczynił Cię wolną. Zna i przenika Twoje lęki ale patrzy na Ciebie z miłością jak na troszkę zbuntowane dziecko. I nie jest to spojrzenie osadzające.
Szukaj Go, a gdy już doświadczysz Jego spojrzenia, będziesz tęsknić i czekać na spotkanie. Ale nie przyspieszaj tego.
Napisz może coś więcej o sobie.

Pozdrawiam cię serdecznie:)

 Re: Nie czuję się powołana do wiary chrześcijańskiej.
Autor: Katalina (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-10-29 09:58

Wolność, wolność, wolność. Źle ją rozumiesz.
Czy człowiek ma prawo odrzucić rodziców, którzy zawsze go kochali? Czy żona ma prawo porzucić kochającego ją męża? Czy matka ma prawo odciąć się do swoich dzieci, które ją kochają?
Wybór błędnej drogi to nie jest wolność. Wolność to wybór dobra.

 Re: Nie czuję się powołana do wiary chrześcijańskiej.
Autor: Ana (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-10-29 11:56

Zharo tak naprawdę nie jesteś jedyna ze swoimi cierpieniami, bardzo dobrze rozumiem twój ból i bezsilność. A jednak jest ktoś, kto najbardziej na świecie Cię kocha jest nim Jezus.

Cierpienie to trudny temat, najlepiej jakby człowiek wiecznie był szczęśliwy i omijałby szerokim łukiem trudne sprawy, cierpienia, niestety tak nie będzie w nasze życie jest wpisane cierpienie, ono nas oczyszcza daje siły byśmy zastanowili się również nad swoim życiem, nawet i oddali swoje cierpienia dla zbawienia grzeszników. Po za tym znaną cierpiącą osobą jest sama Marta Robin stworzyła ognisko miłości poczytaj o niej warto: http://www.ogniskomilosci.pl/niezwyk322a-347wi281ta-xx-wieku-marthe-robin-1902--1981-ks-henryk-dziadosz-si.html

Jest jeszcze jedna młoda kobieta Alexandrina Maria da Costa, skacząc z wysokiego piętra przed swoimi oprawcami wypadek przykuł ją do łóżka na wiele lat i tu masz jej życiorys: http://wspolpracownicy.sdb.org.pl/?page_id=1136

Tak więc w swoim cierpieniu nie jesteś sama i nigdy nie będziesz, tylko my jesteśmy tak słabi i grzeszni, że zapominamy o słodyczy jaką daje nam Bóg.

 Re: Nie czuję się powołana do wiary chrześcijańskiej.
Autor: Mirek (81.210.15.---)
Data:   2013-10-29 23:40

>>Czy mam prawo uciec od swojego cierpienia popełniając samobójstwo?

W ten sposób nie uciekniesz a skażesz siebie na jeszcze większe cierpienie. Wieczne.

Dla Jezusa i radości wiecznej warto poświęcić swoje cierpienie ziemskie. A jeśli poprosisz Go o pomoc i oddasz mu wszystko co masz (choć tak naprawdę nic nie mamy) razem ze swoim cierpieniem to On złagodzi Twój ból czyniąc go lekkim i przyjemnym. Zaufaj Mu i uzbrój się w cierpliwość.

 Re: Nie czuję się powołana do wiary chrześcijańskiej.
Autor: Alina (---.lucent.com)
Data:   2013-10-31 16:23

ŚW. FAUSTYNA OPISUJE WIZJE DRÓG WIODĄCYCH DO PIEKŁA I DO NIEBA

W pewnym dniu ujrzałam dwie drogi: jedna szeroka, wysypana piaskiem i kwiatami, pełna radości i muzyki i różnych przyjemności. Ludzie idąc tą drogą tańcząc i bawiąc się ? dochodzili do końca, nie spostrzegają się, że już koniec. A na końcu tej drogi była straszna przepaść, czyli otchłań piekielna. Dusze te na oślep wpadały w tę przepaść, jak szły, tak i wpadały. A była ich wielka liczba, że nie można było ich zliczyć. I widziałam drugą drogę, a raczej ścieżkę, bo była wąska i zasłana cierniami i kamieniami, a ludzie, którzy nią szli ze łzami w oczach i różne boleści były ich udziałem. Jedni padali na te kamienie, ale zaraz powstawali i szli dalej. A w końcu drogi był wspaniały ogród przepełniony wszelkim rodzajem szczęścia i wchodziły tam te wszystkie dusze. Zaraz w pierwszym momencie zapominały o swych cierpieniach. (Dz 153)


ANIOŁ ZAPROWADZIŁ ŚW. FAUSTYNĘ DO PIEKŁA

Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam: pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga; drugie - ustawiczny wyrzut sumienia; trzecie - nigdy się już ten los nie zmieni; czwarta męka - jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym; piąta męka - jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność; widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje; szósta męka jest ustawiczne, towarzystwo szatana; siódma męka - jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk, są męki dla dusz poszczególne, które są męki zmysłów, każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny, i nie do opisania sposób. Są straszne lochy, otchłanie kaźni, gdzie jedna męka odróżnia się od drugiej; umarłabym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie, jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą; piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie jako tam jest.

Ja, Siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść, ale z rozkazu Bożego, musieli mi być posłuszni. To com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam, że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze, toteż jeszcze się goręcej modlę o nawrócenie grzeszników, ustawicznie wzywam miłosierdzia Bożego dla nich. O mój Jezu, wolę do końca świata konać w największych katuszach, aniżeli bym miała Cię obrazić najmniejszym grzechem. (Dz 741)



ŚW. FAUSTYNA WSPÓŁCZUJE DUSZOM NIE WIERZĄCYM W ŻYCIE WIECZNE

O mój Boże, jak mi żal ludzi, którzy nie wierzą w życie wieczne, jak się modlę za nich, aby ich promień miłosierdzia ogarnął i przytulił ich Bóg do łona ojcowskiego. O Miłości, o królowo. - Miłość nie zna bojaźni, przechodzi przez wszystkie chóry anielskie, które przed Jego tronem trzymają straż. Ona się nie zlęknie nikogo; ona dosięga Boga i tonie w Nim, jako w jedynym skarbie swoim. Cherubin z mieczem ognistym, który strzeże raju, nie ma władzy nad nią. O czysta miłości Boża, jakżeś wielka i nieporównana. O, gdyby dusze poznały moc Twoją.(Dz 780-781)

ŚW. FAUSTYNA ZOSTAŁA PRZENISIONA W ZAŚWIATY

Dziś miłość Boża przenosi mnie w zaświaty. Jestem pogrążona w miłości, kocham i czuję, że jestem kochana i całą świadomością to przeżywam. Tonie moja dusza w Panu, poznając wielki majestat Boży i maleńkość swoją, lecz przez to poznanie zwiększa się szczęście moje. . . Ta świadomość jest tak żywa w duszy, tak potężna, a zarazem tak słodka.(Dz 1500)







20 b.

CZYŚCIEC WIDZIANY PRZEZ ŚW. FAUSTYNĘ

Ujrzałam Anioła Bożego, który mi kazał pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Mój Anioł Stróż nie odstępował mnie ani na chwilę. I zapytałam się tych dusz, jakie ich jest największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednoznacznie, że największym dla nich cierpieniem, to jest tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję ?Gwiazdą Morza?. Ona im przynosi ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi tego więzienia cierpiącego. Usłyszałam głos wewnętrzny, który powiedział: Miłosierdzie Moje nie chce tego, ale sprawiedliwość każe. Od tej chwili ściśle obcuję z duszami cierpiącymi. (Dz 20)

ANIOŁ WPROWADZIŁ ŚW. FAUSTYNĘ DO NIEBA

27/XI.[1936]. Dziś w duchu byłam w niebie i oglądałam te niepojęte piękności i szczęście, jakie nas czeka po śmierci. Widziałam, jak wszystkie stworzenia oddają cześć i chwałę nieustannie Bogu; widziałam, jak wielkie jest szczęście w Bogu, które się rozlewa na wszystkie stworzenia, uszczęśliwiając je i wraca do źródła wszelka chwała l cześć z uszczęśliwienia, i wchodzą w głębie Boże, kontemplują życie wewnętrzne Boga, Ojca, Syna i Ducha Św., którego nigdy ani pojmą, ani zgłębią.



Tą źródło szczęścia jest niezmienne w istocie swojej, lecz zawsze nowe, tryskające uszczęśliwieniem wszelkiego stworzenia. Rozumiem teraz św. Pawła, który powiedział: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani weszło w serce człowieka, co Bóg nagotował tym, którzy Go miłują. I dał mi Bóg poznać jedną jedyną rzecz, która ma w oczach Jego nieskończoną wartość, a ta jest miłość Boża, miłość, miłość i jeszcze raz miłość - i z jednym aktem czystej miłości Bożej, nie może iść nic w porównanie. O, jakimi niepojętymi względami Bóg dany duszę, która Go szczerze miłuje. O, szczęśliwa dusza, która się cieszy już tu na ziemi Jego szczególnymi względami, a nimi są dusze małe i pokorne. Ten Wielki Majestat Boży, który głębiej poznałam, który wielbią duchy niebieskie, według stopnia łaski i hierarchii na które się dzielą, widząc tę potęgę i wielkość Boga, dusza moja nie została przerażona grozą, ani lękiem, nie, nie - wcale nie. Dusza moja została napełniona pokojem i miłością i im więcej poznaję wielkość Boga, tym więcej się cieszę, że takim On jest. I cieszę się niezmiernie Jego wielkością, i cieszę się, że jestem taka maleńka, bo dlatego, że jestem mała nosi mnie na ręku Swym i trzyma mnie przy Sercu Swoim.(Dz 777-778-779)




1604.

ŚW. FAUSTYNA OPISAŁA SWÓJ POBYT W NIEBIE

Kiedy podczas adoracji odmawiałam Święty Boże, kilkakrotnie, wtem ogarnęła mnie żywsza obecność Boża i zostałam w duchu porwana przed Majestat Boży. I ujrzałam jak oddają chwałę Bogu Aniołowie i Święci Pańscy. Tak wielka jest ta chwała Boża, te nie chcę się kusić opisywać, bo nie podołam, a przez to aby dusze nie myślały, że to już wszystko com napisała; - Święty Pawle, rozumiem cię teraz, żeś nie chciał opisywać nieba, aleś tylko powiedział, że - ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło, co Bóg nagotował tym co Go miłują, - Tak jest, a wszystko, jak od Boga wyszło, tak też i do Niego wraca, i oddaje Mu doskonałą chwałę. A teraz, gdy spojrzałam na moje uwielbienie Boga - o, jak ono nędzne! A, jaką jest kroplą w porównaniu do tej doskonałej niebieskiej chwały. O, jak dobry jesteś Boże, że przyjmujesz i moje uwielbienie i zwracasz łaskawie ku mnie Swoje Oblicze i dajesz poznać; że miła Ci jest modlitwa nasza.(Dz 1604)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: