Autor: asia (---.centertel.pl)
Data: 2013-10-29 22:19
Jest mi źle. Mam wrażenie, że im więcej się modlę to odnosi to odwrotny skutek. czasami mam wrażenie, że Bóg próbuje ile dam radę jeszcze wytrzymać. Ja wiem, że to jest walka o moją duszę, pomiędzy dobrem i złem, że wszystkie zle myśli pochodzą od szatana, że Bóg mnie kocha (a przynajmniej chcę w to wierzyć). Wiem też, że sytuacja, w której jestem, jest konsekwencją mojej postawy z przeszłości. Bardzo chcę zmienić swój los, ale nie potrafię. Jedyne co mnie trzyma przy życiu to strach przed gniewem bożym, że targnęłam się na własne życie. Mam takie wrażenie, że Bóg dał mi życie tylko po to aby mnie upodlić. Ja nie widzę niczego dobrego w swoim życiu. Miałam koszmarne dzieciństwo (ojciec alkoholik, wiecznie pijany i awanturujący się) matka totalnie współuzależniona, kiedy wydawało się, że moje życie zaczyna się prostować (śmierc ojca), kiedy poznałam mądrego i wartościowego człowieka, z wspaniałą, kochającą rodziną, do której przylgnęłam każdym milimetrem swojej duszy i ciała, on miał śmiertelny wypadek. I znowu Bóg zabrał mi to co było dobre w moim życiu. Długo nie potrafiłam się pozbierać po tym zdarzeniu, ale jakos poszło. Wyszłam za mąż bo bałam się samotności, bo miałam dość bycia terroryzowana przez matke. Urodziłam dwoje zdrowych dzieci. Musiałam zrezygnować z pracy bo nie miałam z kim zostawić dzieci, kiedy one podrosły, to moja teściowa dostala wylewu i znowu nie było chętnego do opieki nad nią, to ja do dnia dzisiejszego sie nia opiekuje. Mąż prowadzi firmę, ja mu w niej pomagam, ale firma nie przynosi zysków, mamy ogromne długi i nie wiem jak z nich wyjść. Mąż na moją propozycję , żeby sprzedać firmę, póki jeszcze jest co, reaguje agresją, bo on chce miec firmę. wiecznie się kłócimy, nie potrafimy ze sobą rozmawiać, jego zdanie jest najważniejsze.
Może to wszystko moja wina, może to ja przyciągam te wszystkie nieszczęścia, które na mnie spadają, może ktoś mnie "przeklął" i dlatego wszystko czego się dotknę przynosi odwrotny skutek niż bym chciała, może cierpie za grzechy przodków i swoje też, bo jestem grzesznikiem. Nie potrafie się cieszyc tym, że mam zdrowe dzieci, że jakos jeszcze funkcjonuję. Dominującym uczuciem jest u mnie strach. boję się własnego cienia. I gdyby nie ten strach przed gniewem bożym, już dawno uwolniłabym ludzkość od takiego nieudacznika jak ja, który nic nie potrafi, wszystko psuje, który rani wszystkich, których kocha, który zamiast pokoju i miłości przynosi najbliższym tylko ból i cierpienie
Nie wiem po co to wszystko napisałam, nie wiem czy ktoś to przeczyta, może jest to moje wolanie o pomoc, bo już nie mam siły, ja już nawet nie mam siły wierzyc, kiedyś miałam jeszcze nadzieję, teraz już nawet jej nie mam
|
|