Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2013-12-09 09:55
Spowiedź wymaga postanowienia POPRAWY, a nie postanowienia GRZESZENIA.
Gdy idziemy do spowiedzi, chcemy się pojednać z Bogiem. Mówimy Mu: nie chcę więcej popełnić grzechu, zwłaszcza ciężkiego. Jak Mu to powiesz? Nie możesz.
Znamy swoją słabość i niejednokrotnie idąc do spowiedzi, świadomie czy podświadomie wiemy, że ten grzech czy inny (ciężki) pewnie jeszcze nam się zdarzy. Ale to jest co innego. Co innego być świadomym swoich słabości, a co innego PLANOWAĆ. Piszesz: zamierzam, nie zaniecham, wiem że to złe. W takim stanie ducha spowiedź to trochę bezczelność, nie uważasz?
No sam powiedz. Przychodzę do Ciebie, żebyś mi przebaczył, że Cię skrzywdziłam/pobiłam/okradłam. I mówię: proszę Cię, przebacz, pogódźmy się, przytul mnie. Wprawdzie dam Ci po mordzie, ale dopiero na wiosnę, nie teraz. No to teraz chyba może być między nami w porządku?
Jak przyjmiesz takie "przeproszenie"? Diabła warte takie przeproszenie.
"by godnie przeżyć ten piękny czas" - godnie przeżyć Boże Narodzenie, to być czystym w sercu. Jak można "godnie przeżyć" święta, planując niegodny czyn?
Życie mamy jedno. Jest takie powiedzenie "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek" - to chcesz wcielić w życie, ale to się nie da. Albo chcesz być z Bogiem, albo nie chcesz. Planowanie grzechu jest dużo gorsze od samego popełnienia grzechu. Zakłada zimną kalkulację, całkiem świadomy i dobrowolny wybór (nawet termin wybierasz). Tutaj nie ma miejsca na łagodzące okoliczności. Grzech wiele razy popełniamy dlatego, że działają emocje, z którymi sobie nie radzimy. Grzech może (nie musi, ale może) być wtedy lżejszy. Dobrze wiesz, że każdy sąd orzeka, że czyn popełniony z premedytacją jest większym przestępstwem niż czyn popełniony w afekcie. Nie można równocześnie być z Bogiem i planować jak Go ukrzyżować.
Ale nie od spowiedzi Cię odwodzę, tylko od grzechu. Nie planuj grzechu. Czy naprawdę ten grzech jest ważniejszy od Pana Boga?
Rozumiem, że dopiero na wiosnę będziesz miał możliwość popełnienia tego grzechu. Czyli, gdyby okazja była teraz, to zrobiłbyś to teraz? No to jeszcze raz pomyśl. Idziesz do Jezusa i mówisz Mu: chciałbym Cię zabić teraz, ale w tej chwili nie mam takiej możliwości. Zabiję Cię na wiosnę. A teraz udawajmy, że jest wszystko w porządku.
Naprawdę widzisz w tym jakiś sens?
O ciężarze grzechu nie mogę pisać, bo nie mam pojęcia co zamierzasz. Generalnie można by powiedzieć, że planowanie grzechu ciężkiego jest grzechem ciężkim, a lekkiego - lekkim. Natomiast różni kapłani od teologii moralnej różnie podchodzą potem do niepopełnienia grzechu. Jeśli planuję grzech ciężki i go robię - wiadomo, że grzech ciężki jest. Ale niektórzy uważają, że poważnie planując grzech ciężki (ustalając miejsce, czas, narzędzie) Ty już teraz popełniasz grzech ciężki, a wykonanie tego jest kolejnym grzechem ciężkim. Inni mówią, że jeśli sam - po zaplanowaniu - podejmiesz decyzję, że grzechu nie popełnisz (chodzi o dobrowolną rezygnację, a nie o to, że coś w grzechu nie wyszło), to grzechu ciężkiego nie ma.
Niech się spierają o to teolodzy, ale tak czy inaczej planowanie grzechu jest złe i już teraz powinieneś się z tego wyspowiadać. TAKĄ rzecz chciałem popełnić, ale "żałuję i postanawiam się poprawić". Jeśli zdecydujesz się iść do spowiedzi, to musisz o tym planowaniu powiedzieć. Kapłan oceni jaki to grzech, a jeśli ciężki, to nie da rozgrzeszenia, bo trwanie w grzechu uniemożliwia otrzymanie rozgrzeszenia. Jeśli byłby to grzech lekki - pewnie rozgrzeszenie dostaniesz. Ale takie zachowanie jest po prostu dziwaczne. Na co Ci Pan Bóg, skoro planujesz Go zabić? Wiesz, kto tak zrobił? Ty też chciałbyś Go ucałować, a potem? Jezus także Ciebie smutno pyta: "Przyjacielu, po coś przyszedł?" (Mt 26,50).
|
|