Autor: Marta (---.41.86.143.threembb.co.uk)
Data: 2014-02-05 02:32
Gazela, czy Ty w innych kwestiach masz może tendencje do skrupulanctwa? Czyli np trafi Ci się w piątek jakaś zabłąkana skwarka w zupie, a Ciebie dręczy sumienie, że zjadłaś "mięso" w piątek i czy to grzech ciężki czy lekki? Bo trochę mi Twój problem wygląda na nadmierną wrażliwość. Skoro specyfikacje spełniacie, to już jest bardzo dobrze.
Nie wiem jak to z tym wskaźnikiem jest, bo to nie ja w tym siedzę. To musisz rozważyć w swoim sumieniu, zdecydować co robić i tego się trzymać, a nie rozważać sytuacji w nieskończoność. Kryształowo czyści i idealnie moralni pod każdym względem nigdy nie będziemy i trzeba to zaakceptować. Nawet nie o to chodzi w chrześcijaństwie, żeby się możliwie dobrze wyprać z najdrobniejszych grzechów. Jezus coś mówił o przecedzaniu komara i połykaniu wielbłąda (Mt 23,24). Jeśli ten wskaźnik to rzeczywiście komar, to nie przejmuj się, tylko rób co Ci każą. Ale z drugiej strony też przypomina mi się cytat "Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię" (Mt 25,21). Wierność w rzeczach niewielu/drobiazgach też jest ważna, bo oczywiście najpierw są drobne "nieścisłości", a z tego się zbierają poważne przekręty.
Ucieczka z pracy nie jest dobrym rozwiązaniem. W tym przypadku myślę, że trzeba wybrać mniejsze zło, czyli w tym przypadku kłamstwo w kwestii wskaźnika. Utrata pracy byłaby pewnie większym złem, bo za coś trzeba żyć, być może utrzymać rodzinę. Jesteś nowa w tej pracy. Może z czasem dostaniesz więcej zadań, większą odpowiedzialność. Ty będziesz przyjmować zlecenia i wtedy będziesz mogła klientowi wyjaśnić, że spełnienie takiego wskaźnika stabilności procesu nie jest możliwe. Lub jest możliwe, ale w odpowiednio wyższej cenie (będziecie wyrzucać te elementy, które go nie spełnią). Rozważ też, czy to kwestia jednego wskaźnika w 50-stronicowej tabelce ze wskaźnikami (którego klient może nawet nie przeglądać), czy też wysyłasz klientowi maila tylko z raportem na temat tego konkretnego wskaźnika, bo o niego pytał, więc pewnie jest istotny, chociaż Tobie się może wydawać, że nie ma znaczenia.
Aha, jest takie zestawienie:
Twierdzenie Pitagorasa - 24 słowa.
Modlitwa Pańska - 66 słów.
10 Przykazań - 179 słów.
Konstytucja Stanów Zjednoczonych razem z 27 poprawkami - 7,818 słów.
Unijna regulacja dotycząca sprzedaży kapusty - 26,911 słów.
No cóż, zakładam, że unijna regulacja kapuściana była układana w dobrej wierze, ale w praktyce chyba nie ma kapusty idealnej spełniającej w 100% owe wymagania i trzeba sobie jakoś radzić z tą kapustą, co wyrosła na polu. Może podobnie jest z Waszymi specyfikacjami.
Weź jeszcze pod uwagę kwestie różnic kulturowych między Polakami/Europejczykami a Koreańczykami. Ten klient być może wie znacznie lepiej niż Ty, ile ten wskaźnik tak naprawdę wynosi, wie, że nie ma to znaczenia praktycznego, ale woli mieć na papierze ładną iluzję. Też pracuję z Azjatami już ładnych kilka lat, a do tej pory mnie zadziwiają niektórymi zachowaniami i procesami myślowymi. Mają inaczej poukładane w głowach, co nie znaczy, że gorzej lub lepiej.
Reasumując: decyzję musisz podjąć sama w sumieniu, ewentualnie przy pomocy w konfesjonale. I jak już podejmiesz jakąś konkretną decyzję, to tego się trzymać, a nie przeżywać na okrągło. Skoro franciszkanin Ci powiedział, że nie masz odpowiedzialności moralnej, to nad czym tu jeszcze rozmyślać? Odpowiedzialności prawnej też nie ponosisz Ty, tylko szef w tym przypadku.
|
|