logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Przeraża mnie perspektywa ślubu.
Autor: a.m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-01-27 19:45

Witam, mam zmartwienie i już nie wiem co robić. W tym roku biorę ślub i jestem z narzeczonym już parę lat. niestety od ponad roku dręczą mnie nie do końca jasne wątpliwości, bardzo się tego wszystkiego boję... jest on dobrym, miłym, uprzejmym i grzecznym chłopakiem. Uczynny, wierzący, czuły... Ale niestety jego rodzina to całkiem inny klimat. ja jestem bardzo wrażliwą dziewczyną, refleksyjna, potrzebuję ciszy i spokoju, szukam treści bardziej niż formy... Rodzina narzeczonego to typowa rodzina wiejska. Bardzo głośna, wszystko chcą robić razem, bo tak trzeba, "tak się u nas robi", przy byle okazji "masowe" imprezy, ciągle ktoś kogoś odwiedza, ciągle siedzą razem i obgadują. Jeszcze gdyby można było o czyms ciekawym porozmawiać, ale tematem są zawsze plotki, nieraz bardzo ohydne... zainteresowania kobiet to tylko kuchnia, ogródek i plotki. męczę się u nich. stosunek do zwierząt całkiem inny... nie jestem w stanie znieść zwłaszcza przyszłej teściowej. niby jest dla mnie miła, lubi mnie, bo jestem grzeczna i cicha, ale kiedy słucham jej różnych poglądów, dziwnych odzywek, obgadywania itp. to nie mam ochoty z nią przebywać, męczy mnie i irytuje swoim podejściem do wielu rzeczy, dla mnie jest nie do pomyślenia i męczy... wesele oczywiście ma być takie, jakie oni zawsze mają w swoim środowisku, w kościele narzeczonego, jakieś 70-80 % gości z jego strony, wódka... przy czym mój wymarzony ślub to miłe, kulturalne i jednodniowe przyjęcie dla garstki najbliższych i tyle, czuję się zażenowana takimi wielkimi imprezami, zabawami, pijaństwem, tym że wszyscy gadają, że kolor kwiatków nie ten, a pieczeni za mało, wódka się skończyła itp. Dla mnie nie to jest ważne w tym wszystkim. To zupełnie nie moje klimaty. Boje się, że całe życie będę się męczyć z nimi, bo kompletnie do tego środowiska nie pasuję. Czy chrzciny, rocznice, komunie dzieci, wszystko będzie takie, kolejna okazja do imprezy dla nich... jak będę chciała żyć po swojemu, narażę męża na to, że będą nas obgadywać tak jak teraz innych, którzy nie żyją jak oni... albo będą histerie, jak to, nie chcę wesela? nie chcę zaprosić cioci jakiejśtam, to przecież nie wypada, ona się obrazi, będzie jej przykro... albo nie chcemy robić jakiejś imprezy? oni przecież chcą z nami to świętować, przykro im, że z nimi nie chcemy itp. nikt nie zrozumie, że mogę po prostu nie tolerować takich klimatów. nie wiem, może to ja jestem nienormalna.
Poza tym od dłuższego czasu wcale nie potrafimy się z ukochanym dogadać jak jest konflikt. nasze rozmowy na poważne tematy to "nakręcanie" się, kończą się zazwyczaj płaczem. często płaczę np. przez godzinę czy więcej i czuję się potem jak emocjonalny wrak człowieka. czy to ma sens? jeśli jest dobrze i jesteśmy sami, jest miło. niestety kiedy jesteśmy u nich, czuję się jak obcy w ich dziwnym, irytującym dla mnie światku. a kiedy jest konflikt i nie potrafimy się porozumieć z narzeczonym, czuję się totalnie wykończona. a ślub coraz bliżej i co tu robić :(

 Tematy Autor  Data
 Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy a.m. 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy new 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy Esterka 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy Beata 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy Margola 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy a.m. 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy Joy 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy aga 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy MM 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy Anna 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy a.m. 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy Joanna 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy Gazela 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy Joanna 
  Re: Przeraża mnie perspektywa ślubu. nowy MM 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: