Autor: Jarosław (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2014-01-28 16:50
Witam,
Dwa i pół roku temu w sierpniu miałem straszne przeżycie.
Przebywając w swoim mieszkaniu na jawie miałem okropne wizje śmierci. Zaczął ogarniać mnie strach tak potężny jakiego nigdy nie czułem i nagle zorientowałem się że znajduję się w piekle. Zacząłem przeżywać mękę. Moje ciało było nadal w mieszkaniu ale moja dusza była w piekle. Byłem katolikiem niepraktykującym od 20 lat i miałem bardzo pomieszane w głowie. Nie wierzyłem w istnienie piekła ani wieczne potępienie aż tu nagle znalazłem się w piekle jako potępiony. Była tam całkowita ciemność a ja siedziałem na jej dnie i miałem świadomość że już nigdy stąd nie wyjdę, byłem skazany na wieczną samotność miałem nigdy nikogo już nie zobaczyć przez całą wieczność, wiedziałem że utraciłem Boga na zawsze. Był to straszliwy ból, rozpacz i przerażenie. Zacząłem uświadamiać sobie swoje straszne grzechy i kłamstwa w które wierzyłem. Nie da się oddać słowami męki i grozy tej sytuacji. Oczywiście nie mogłem się z tym pogodzić. Zacząłem rozpaczliwie zmawiać różaniec. Po kilku godzinach stan ten przeminął ale nie całkowicie.
Poszedłem do spowiedzi... potem było lepiej gdzieś tak przez 3 miesiące.
A potem znowu się zaczęło codzienne lęki, nocne koszmary. Chodziłem do spowiedzi, zacząłem codziennie uczestniczyć w mszy świętej bo to mi najbardziej pomagało i co noc zmawiać różaniec. Od dwóch lat niemal codziennie przystępuję do Najświętszego Sakramentu ale mimo to nie mogę się wydobyć do końca z tego stanu potępienia. Właściwie czuję się tak jakbym został zabity i pozbawiony duszy. Boję się że wszystkie moje wysiłki są na próżno że za późno się nawróciłem. Jestem niezdolny do żadnej pracy z ledwością przeżywam każdy dzień... nie wiem co robić dalej bo echo tego piekła jest ciągle we mnie...
|
|