logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Anna P/. (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2014-04-30 19:44

Na pewno byłoby lepiej, żebym nigdy się nie narodziła. Od dziecka walczę z depresją, wynikającą z syndromu DDA lub czegos tam innego. Efekt mam prawie 35 lat,:
-niedługo brak pracy,
-mąż odszedł do kogos innego, wcześnej zdradzała a ożenił się ze mną z bardzo niskich pobudek,
-dziecko chore na autyzm, i genetyczna chorobę dodatkowo nieuleczalną
-rodzina w rozsypce,
-brat nałogowiec, awantury depresja,
-rodzice, ojciec zdradza matkę na prawo i lewo, niedługo się rozwodzą a ja stracę z dzieckiem dach nad głową.
-wszyscy traktują mnie jak śmiecia, wykorzystują nie potrafię inaczej jak tylko każdemu pomóc.
Co mam zrobić nawet nie wiem o co mam się modlić jak nie mam jednego punktu oparcia??? Jak mam prosić Boga i o co skoro wszystko się posypało, Jedynie czego bym chciała to najszybszej śmierci. Może jak mnie nie będzie to dziecko weżmie ktoś kto mu zapewni szczęśliwą rodzinę a nie kogoś kto wszystkim przynosi pecha.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Izabella (---.dip0.t-ipconnect.de)
Data:   2014-05-01 18:35

Boisz sie chaosu w życiu. A Bóg daje każdemu kto Go usilnie i z wiara prosi, spokój i radość wśród chaosu. Nie oczekuj, że wszystko sie ułoży. Zajmij sie sobą i dzieckiem. Jednemu życie się układa a drugiemu nie. To jest tajemnica. Zycie od poczatku ciezkie i chaotyczne. Uczęszczaj na meetingi DDA, lecz depresję, szukaj radości w takim życiu jakie masz. A może to wszystko przeminie i bedzie większy porzadek?

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2014-05-01 18:46

Aniu, a chodzisz na terapię, leczysz się? Zadbaj przede wszystkim o siebie (o dziecko oczywiście też), a reszta osób niech nauczy się sama o siebie troszczyć. Nie możesz kochać innych bardziej niż siebie. Moim zdaniem Twoja frustracja wynika przede wszystkim ze zmęczenia i brania na siebie zbyt dużo. Naucz się odpoczywać. Może Twój mąż mógłby się częściej zajmować dzieckiem, a Ty wtedy miałabyś więcej czasu dla siebie.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: yvonne (---.ksi-system.net)
Data:   2014-05-02 01:25

Aniu,

Czy probowalas skorzystac z pomocy terapeuty? Piszesz o depresji - czy probowalas ja leczyc? Skup sie przede wszystkim na sobie i nie rozmyslaj o ojcu czy bracie. To sa dorosli ludzie i jesli taka droge wybrali to mowi sie trudno.
Domyslam sie, ze rodzina nie daje Ci wsparcia, ktorego potrzebujesz ale czy probowalas go szukac gdzie indziej. Piszac, ze wszyscy traktuja Cie jak smiecia, mysle, ze laczysz to z rodzina.
A przeciez sa jeszcze inni ludzie. Moze warto rozejrzec sie dookola, moze masz przyjaciol lub kogos zaufanego i zyczliwego Ci. Przebywanie sam na sam ze swoimi myslami, strachem i obawami nie jest rozwiazaniem. Ty musisz poszukac pomocy wsrod ludzi! Piszesz, ze nie potrafisz inaczej jak tylko pomoc kazdemu.
A gdzie milosc do siebie? Pragniesz smierci a jednoczesnie piszesz, ze pomagasz...
Czy to pomoc czy to pragnienie bycia potrzebna, akceptowana? Ja zycze Ci wielkiej sily i odwagi w przelamaniu muru, za ktorym tkwisz. Rodzina, praca, maz - to wszystko da sie naprawic, ale to Ty musisz zrobic krok. Poszukaj dobrego, naprawde dobrego terapeuty - i wyrzuc z siebie wszystko co Cie boli.
Tego jest tak duzo ze teraz wydaje Ci sie, ze tylko smierc pomoze. A przeciez na pewno czujesz, ze tak nie jest. Zacznij pukac, kolatac, walic w drzwi a zapewniam Cie, ze Ci otworza i usmiech pojawi sie na Twojej twarzy. Nie wierz, ze jestes skazana na porazki! Jesli czujesz, ze nie dasz rady sama w tych ciemnosciach, ze nie widzisz "swiatelka w tunelu" modl, sie aby pojawil sie ktos kto poniesie lampion przed Toba! Zycze powodzenia i serdecznie pozdrawiam!

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: ja (193.242.212.---)
Data:   2014-05-02 11:41

Terapia i jeszcze raz terapia poza tym przydałaby ci się pomoc pracownika socjalnego, jakiejś fundacji, wolontariatu. Masz dopiero 35 lat, możesz jeszcze w życiu wiele stworzyć, naprawić. Co do męża to faktycznie zranił cię niesamowicie, nie obwiniaj się jak dla mnie w takim przypadku powinien być rozwód ale to już każdy w swoim sumieniu powinien rozważyć.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Jo (---.olsztyn.mm.pl)
Data:   2014-05-02 14:28

Nie załamuj się. Też niedawno byłam (tak wtedy uważałam) w sytuacji bez wyjścia, wszystko zaczęło mi się walić w życiu, poważny kryzys w małżeństwie, mąż się wprowadził, zamknięcia działalności, którą prowadziliśmy z mężem (czyli brak pracy), konflikt z rodzicami i teściami, śmierć brata (bardzo bliskiej mojemu sercu osoby), też chciałam umrzeć (nawet podjęłam próbę samobójstwa) i też myślałam, że moje dzieci lepiej ode mnie wychowa ktoś inny. Nienawidziłam wtedy samej siebie, martwiłam się o wszystko i wszystkich tylko nie o siebie. Nie byłam dla siebie samej dobra i wyrozumiała i dziś wiem, ze to był błąd, brałam za dużo na siebie. Byłam bliska obłędu. Ale Bóg sprawił, że wszystko się odwróciło i dziś jest dobrze na wielu płaszczyznach mojego życia. Minął rok od zmian na lepsze w moim życiu, a czasami nie dowierzam, że po tym co przeżyłam może być mi tak dobrze i że dobrzy ludzie walczyli o mnie do końca mimo wszystko. Życzę Ci wszystkiego najlepszego. W chwilach najgorszych jak już nie wiedziałam co robić napisałam list do Boga. On naprawdę nas kocha. Pozdrawiam i życzę dużo siły i wiary.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Ala (---.satfilm.net.pl)
Data:   2014-05-03 10:51

Pomodlę się za Ciebie. Bóg wie z czym się zmagasz i jest przy Tobie. Głowa do góry.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Monika (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-05-03 20:27

Piszesz, że nie potrafisz nie pomagać. Jeśli wymagania rodziny rosną, nie dziękują za pomoc, podnoszą Ci poprzeczkę to znaczy, że musisz dla dobra wszystkich przystopować. Ty się wykończysz, a rodzina robi z siebie coraz większe potwory. Zajmij się sobą, swoimi potrzebami, wykaż zdrowy egoizm. To uratuje i Ciebie i rodzinę.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Anna P/. (62.233.131.---)
Data:   2014-05-04 16:43

Dziękuję wszystkim za wypowiedzi. Nie chodzę na terapię bo się wstydzę, bo się boje leków, wiem do czego one prowadzą. Widzicie ja już nie potrafię normalnie funkcjonować, w społeczeństwie. Wszystko co zrobię jest źle, bo za dużo mówię, bo każdego w obronę biorę. Zawsze na linii forontu i stąd moje problemy. Teraz mam traktuje mnie jak wroga bo odezwałam się do ojca. Bo wspomniałam, że też nie zawsze zachowywała się "w porządku", w sensie budowania rodziny, że może przemyślałaby to wszystko. Teraz mam przeciwko sobie całą rodzinę mamy, mimo, że zawsze ją broniłam nawet przed babcią. Co do męża to już był rozwód, nie kontaktuje się z dzieckiem, już nie wspomnę o alimentach. Po prostu nie daję już rady. Nie wiem gdzie szukać nawet pomocy, bo zwykłego psychologa nie chcę, wolałabym księdza, żeby to połączyć z e spowiedzią generalną, Czuję, że chyba przydałby się egzorcyzm bo za dużo tego wszystkiego.
Co do poczucia bycia potrzebnym, to chyba mam syndrom matki Teresy, ona sama przyznawała, że cierpi na depresję a zatracanie się w pomoc biednym był jej sposobem na życie.
Chciałabym nareszcie zacząć cieszyć się życiem, mieć przyjaciół a ja odsunęlałm się od każdego , nie potrafię wejśc w głębsze relacje z ludźmi. A i wszyscy też zaczęli uciekać ode mnie.
Wszystko byłoby prostsze ale to już 6 rok jak jest tak strasznie źle.
Dziękuję jeszcze raz za modlitwę, dobre słowo. I ja na swój sposób się modlę za WAS.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Maggy (---.dynamic.vectranet.pl)
Data:   2014-05-04 20:24

Nie chcesz, psychologa, nie chcesz psychiatry. No coż, to nie ma już po co do Ciebie pisać.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Beata (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2014-05-04 20:44

"Nie chodzę na terapię bo się wstydzę, bo się boje leków, wiem do czego one prowadzą."
Czyli, że nie chcesz pomocy fachowca? Wolisz zostać sama ze wszystkim?

"Czuję, że chyba przydałby się egzorcyzm bo za dużo tego wszystkiego."
Egzorcyzm to nie cudowny sposób na problemy w życiu. Odrzuć myślenie magiczne - wiara to nie magia. Po to istnieją specjaliści żeby z ich pomocy korzystać. Egzorcyzm tu nic nie pomoże, jeśli nie ma działania złego ducha.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2014-05-04 20:54

Aha... do czego prowadzą leki? Pytam, bo biorę je szósty rok (też jestem DDA z depresją).
Moim zdaniem na razie nie dorosłaś do tego, że chcesz pomocy. Nie wiem na co czekasz, być może na moment, kiedy nie będziesz w stanie się podnieść (ostrzegam: to nie jest dobry pomysł). Egzorcyzmów nie stosuje się na problemy z nerwicą i emocjami. Tobie jest potrzebna terapia - grupa DDA i/albo indywidualna z psychologiem - terapeutą. Masz nauczyć zajmować się sobą, nie matką, nie ojcem, Jedna rozmowa z księdzem o współuzależnieniu nie pomoże.
Oczywiście zrobisz jak zechcesz, niemniej sama widzisz, że obecne sposoby na radzenie sobie z rzeczywistością zawodzą, a innych nie chcesz - sytuację możesz zmienić tylko Ty sama.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Anna P/. (62.233.131.---)
Data:   2014-05-05 08:04

Pewnie macie rację, po prostu przyzwyczaiłam się że ciągle jest źle i nie chcę już pomocy, bo przestałam wierzyć że ona kiedykolwiek nadejdzie. Zawsze sobie musiałam radzić z problemami sama, nie umiem prosić o nic nikogo. Posprawdzam w moim mieście gabinety, może gdzieś się znajdzie darmowa terapia. Dziękuję za wszystko.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2014-05-05 14:38

Mam taką znajomą. Jest matką dwojga dzieci, jedno autystyczne, drugie wymagające specjalnej (i drogiej) diety.
Mąż odszedł sobie, nie daje pieniędzy na dzieci i właśnie wysłał komornika aby usunąć ją z dziećmi z jego mieszkania.
Nie wiem czego tak kobieta się utrzymuje. Trochę dają rodzice, trochę znajomi, reszta nie wiem.
Gdy ją czasem spotykam, jest zawsze zadbana, uśmiechnięta i ma dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia. Zero na temat swojej sytuacji.
Ale przecież ja wiem. Więc gdy ostatnio, gdy opowiadała mi o jakiejś cudownie zdrowej żywności (interesuje się tymi tematami) i gdy ją spytałem: "jak Ty sobie radzisz, jak Ci pomóc?".
Powiedziała mi: "nie radzę sobie ale jaki mam wybór? A jak mi pomóc? Posiedź trochę z moimi dziećmi, nie była wieki całe w kinie". "No to je przywieź do mnie. Mam duży dom, psa, kota, ogród, będzie fajnie". O tym, że mam w piwnicy Coca-Colę, którą uwielbia jej syn (a na którą mamy nie stać) już nie mówiłem.

Przykro mi, że Panią dotykają nieszczęścia.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Anna P/. (62.233.131.---)
Data:   2014-05-06 08:59

Jakoś to musi być. Też nikomu nie mówię o swoich problemach, poza tym forum. Raczej wszyscy uważają mnie za twardą, i uśmiechniętą, zadbaną.
Udam się do psychologa, nawet się na piatek umówiłam. Może coś poradzi. Nawet wpadła mi wczoraj książeczka do nabożeństwa do rąk, dawno nie czytałam modlitw czy wszystkich przykazań KK. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, ze trwanie w rozpaczy jest grzechem i brak wiary w Opatrzność i Bożą pomoc. Może przez ludzi i lekarzy jakoś wyjdę z tego.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Rita (---.41.101.190.threembb.co.uk)
Data:   2014-05-09 08:22

Anno,

Słychać Twoje proszenie o pomoc. Słychać, że jesteś samotna, zrozpaczona i nie masz oparcia. W takim momencie jest bardzo trudno. Też jestem DDA i wiem, że nie jesteś z tym problemem sama - jest wiele takich ludzi jak Ty. Piszesz o negatywnych stronach ale wiem, że są też jasne strony w Twoim życiu, tylko teraz trudno Ci je zauważyć. Pomodlę się za Ciebie a Ty poszukaj wsparcia u Pana Boga i u ludzi - profesjonalej pomocy, która jest na pewno.
Pracowałam z dziećmi z autyzmem, wiem jak trudno jest rodzicom. Naprawdę poproś Boga aby postawił na Twojej drodze potrzebnych ludzi. Ale nie siedź i nie czekaj, aż zapukają do Twoich drzwi - wyciągnij rękę o pomoc a ona przyjdzie.
Twojemu dziecku nikt nie zastapi Ciebie. Jestes ważna, jesteś potrzebna, jestes tu PO COŚ.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2014-05-09 15:14

Aniu, jak samopoczucie po wizycie?

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2014-05-09 16:08

Parę minut temu dostałem wiadomość, że zakończyła się definitywnie pewna epopeja prawna, w której miałem swój udział.
Wieczorem, w gronie osób zaangażowanych w temat wypijemy butelkę dobrego szampana.
Gdy pierwsza euforia opadła, siadłem za biurkiem i myślami przebiegłem przez te prawie 9 lat, kiedy to wszystko się toczyło. Sprawiedliwość zwyciężyła i prawda wyszła na światło dzienne ale gdy wspomnę te chwile, kiedy nachodziły mnie najczarniejsze myśli, gdy moje samopoczucie (w związku z tą sprawą) sięgnęło dno dna i był już byłem pewien, że nie dam rady, że nic z tego nie będzie, że nie ma sensu "kopać się z koniem", że jestem głupi, bo ruszyłem z kopią przeciw wiatrakom, to mam mieszane uczucia. Czy naprawdę warto było?
Nie wiem, czy per saldo, będzie plus ale przecież inaczej nie można było. Trzeba było robić swoje i koniec.
Jak człowiek po prostu robi swoje, to nie będzie źle.
I trzeba wierzyć, że Bóg jest po stronie dobra, prawdy, czystego sumienia. I jakoś (choć dokładnie nie wiemy jak) pomoże.

Ma Pani dla kogo żyć. Przed Panią jest jeszcze wiele "chwil, których jeszcze nie znamy".

Niech Pani o siebie zawalczy! Na kapitulację jest zawsze czas.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Anna P/. (62.233.131.---)
Data:   2014-05-10 09:23

Witam,
Dziękuję za troskę i wsparcie :) Też za wszystkich się pomodlę tak po swojemu, tj. przeczytam kawałek ewangelii. Po prostu w moim stanie nie potrafię się skuic na koronce czy różańcu. Byłam, wiadomo wywiad. Pani Psycholog słuchała i słuchała... Na koniec stwierdziła, że z tymi wszystkimi rzeczami to z rok zajmie doprowadzenie mnie do pionu. Aż się boję, sama czuję sie dziwnie, że tak sie obnażyłam przed kimś obcym. Widzicie mam straszny lęk przed powiedzeniem prawdy,dlatego sama sie boje czy będę podczas terapii do końca szczera, wiecie te najskrytsze i najczarniejsze rzeczy...o ktorych nikomu sie nie mówi. Spróbuję :)
Nie wiem jak to jest. Czy trzeba polegać na pierwszym psychologu czy zasięgnąć rady kilku? Jeszcze raz wszystkim dziękuję. Bardzo.

 Re: Moje życie to jedna wielka usterka.
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2014-05-10 13:24

Wiesz, z psychologami jest tak, że dopiero po jakimś czasie wiadomo, czy terapia pomaga, czy nie. Ta, u której byłaś, z tego, co piszesz, podchodzi do tematu rozsądnie i nie obiecuje cudów - to duży plus.
Mów jej tyle, ile jesteś w stanie w danym momencie, nic na siłę. Pamiętaj też, że psycholog jest od tego, żeby pomóc Ci w pracy nad sobą, nie od wykonania tej pracy za Ciebie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: