logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Moja dziewczyna cierpi na depresje.
Autor: Sebastian (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-01-15 21:19

Biłem się z myślami czy tu napisać... ale niech będzie. Od kilku miesięcy jestem w związku. Moja dziewczyna przeprowadziła się do mojego miasta niedawno, znalazła pracę, zamieszkaliśmy na starcie razem w jednym mieszkaniu. Spaliśmy w osobnych pokojach. Po 3 tygodniach znalazłem jej pokój w mieszkaniu mojej koleżanki. Przez te 3 tygodnie doznałem negatywnego wrażenia ze wspólnego mieszkania, gdyż okazało się, że moja dziewczyna jest nieuporządkowana i z trudem jej przychodziło ogarnianie poważniejszych a czasem mniejszych spraw mieszkalnych. Kiedy się przeprowadziła wyszło szydło z wora... zauważałem wcześniej symptomy sygnalizowane jej zachowanie, które obecnie przybrały na sile...wyszło, że cierpi na depresje. Okazało się, że była już przed naszym związkiem na terapiach u 4 psychologów, którzy nie za bardzo pomogli gdyż np. bardziej rozanielali się jej urodą. Ehh okropnie demotywujący nieprofesjonalizm:/ Obecnie szukam dla niej kolejnego psychologa tym razem katolickiego i modlę się za nią bardzo. Ostatnio wpada w bardzo ciężkie stany depresyjne. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że trzeba jeszcze raz spróbować terapii. Wspieranie jej jak i rozmowy są procesem żmudnym i ciężkim tak jak i życie z osobą chorą na depresję. Nie chcę jej opuszczać i będę jej pomagał jak tylko mogę... więc w czym jest problem..? Otóż nie jestem pewny swoich już swoich uczuć... co ona w stanach depresyjnych dopytuje się o to... i już sam nie wiem co mówić gdyz prawda jest taka, iż jestem skonsternowany... nie ma mowy bym pomyślał, iż jest możliwość w obecnej sytuacji założyć z nią rodzinę. Potrzebuje ona leczenia to pewne. Niemniej nie wyobrażam sobie, żeby była ona moją żoną jak i matką moich dzieci. Jest to zrozumiałe, że ciężko o tym myśleć w takiej sytuacji. Analizuje swoje uczucia, pojawiają się też myśli o rozstaniu... już sam nie wiem czy jestem z nią z miłości... czy może z litości. Z drugiej strony jest niemożliwe, żebym ją opuścił czy też co gorsza uciekł od niej, gdyż w tym mieście ma tylko mnie. Co mi pozostaje... czy wspierać ją w terapii czekając na jej wyleczenie i może wtedy zakocham się na nowo... czy może zerwać z nią przez tą niepewność uczuć i jej kompletną niezdolność do założenia rodziny, co zapewne wpędzi ją w jeszcze gorszy stan, a samemu szukać osoby z którą mógłbym założyć rodzinę. Nie wiem już sam. Prosiłbym o przemyślane odpowiedzi.

 Re: Moja dziewczyna cierpi na depresje.
Autor: dylemat (109.206.193.---)
Data:   2015-01-21 09:41

Nie wiemy jak długo jesteś z ta dziewczyną, ale odpowiedź mogłaby tylko wskazywać na to, jakie były faktyczne pobudki do pozostawania z nią w związku. Depresji nie sposób zbyt długo ukrywać. Prawdziwą depresję, jesli o takiej mowa, leczy się głównie u psychiatry, farmakologicznie, czyli lekami. Jeśli dziewczyna do tej pory nie próbowała tej drogi, najwyższy czas pójść do lekarza, nie do psychologa. Terapię również można prowadzić, jak najbardziej. Nie wiem skąd jesteście, w Warszawie jest SPCh i tam polecam szukać terapeuty.
Osoba w głębokiej depresji potrzebuje opieki. Czy istnieje mozliwość, żeby dziewczyna wróciła do swojej miejscowości (przy założeniu, że tam ma kto się nią zająć)?
Co do wątku uczuciowego - powtarzam, wiele zależy od tego jak długo się znacie - ale pewne jest, że nie wolno opierać całego przyszłego życia na zakochaniu, a raczej naa decyzji. Jesli jedynym powodem rezygnacji ze związku jest zanik uczuć na skutek odkrycia problemów dziewczyny- to być może nie jesteś zbyt dojrzały do stałego związku. Nie wiem po ile macie lat, zakładam, że niewiele. W każdym razie, jesli już teraz nie chcesz z nią być i czujesz, że jej nie kochasz nie powinieneś odwlekać rozstania licząć, że uczucia wrócą, bo to nie od uczuć ma być uzależnione Wasze bycie ze sobą. Oczywiście, uczucia powinny temu towarzyszyć i są bardzo pomocne ale uczucia się niestety zmieniają, dlatego zasadniczo nie polegamy na samych uczuciach.

 Re: Moja dziewczyna cierpi na depresje.
Autor: Franciszka (---.45.217.26.citimedia.pl)
Data:   2015-01-21 12:12

Sebastian, założenie rodziny to nie jest temat do dyskusji. Jeśli poradzimy ci, żebyś ożenił się z nią, a nie będziesz szczęśliwy w małżeństwie, to do kogo będziesz miał pretensje? Ta decyzja należy do ciebie. Możemy radzić, ale nie zdecydujemy za ciebie.
Jeśli dziewczyna jest chora, jak piszesz, to potrzebuje pomocy lekarza. W czasie depresji nie powinna podejmować życiowych decyzji. Zatem to nie jest odpowiedni czas na taki wybór. Jednak rozumiem, że oboje jesteście dorośli, więc każde z was może podejmować decyzje za siebie. To ona powinna zdecydować czy i jaki sposób będzie leczyć swoją depresję.
To piękne, że chcesz ją wspierać. Jednak nie powinieneś ją łudzić, że w przyszłości ożenisz się z nią. Uczucia przemijają, a pozostaje proza życia. Sam siebie też nie łudź. Nie wydaje mi się właściwe zastępowanie jej ojca, jak to robisz.
"Okazało się, że była już przed naszym związkiem na terapiach u 4 psychologów, którzy nie za bardzo pomogli gdyż np. bardziej rozanielali się jej urodą. Ehh okropnie demotywujący nieprofesjonalizm:/ Obecnie szukam dla niej kolejnego psychologa tym razem katolickiego i modlę się za nią bardzo" - A ty nie "rozanielasz się jej urodą"? To błąd. Zatem nie znasz podstawowych potrzeb kobiet, do których na szczycie listy należy właśnie poczucie, że jest piękna w oczach ukochanego mężczyzny. Czy wyobrażasz sobie, że "katolicki psycholog" nie będzie zajmował się urodą dziewczyny? Jeśli tak myślisz, to może lepiej będzie, gdy zostawisz jej wybór lekarza, u którego będzie się leczyć.
"czy wspierać ją w terapii czekając na jej wyleczenie i może wtedy zakocham się na nowo" - Nie można opierać swoich wyborów na całe życie na domniemanych uczuciach.
Ważne dla niej decyzje zostaw jej, bo skoro podjęła decyzję o przeprowadzce do innego miasta i znalazła pracę, to teraz może samodzielnie zająć się swoim leczeniem.

 Re: Moja dziewczyna cierpi na depresje.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-01-21 16:41

Nie możesz oszukiwać dziewczyny, że coś do Niej czujesz i być z Nią z litości, bo jest chora. Rozstanie zapewne wpędzi Ją jeszcze w większą depresję, ale oszukiwanie Jej jest jeszcze gorsze. Co będzie, jeśli sama się domyśli, że czujesz inaczej? Myślę, że powinieneś być z Nią szczery. Byłeś w Niej zakochany, a teraz nie jesteś, bo okazało się, że jest chora? Nie musisz planować z Nią ślubu teraz, jeśli nie jesteś pewien swoich uczuć. To jest też decyzja wasza wspólna. Osoby chore na depresję, też mają rodziny, pracują. Jeśli nie wyobrażasz sobie życia z taką osobą, to Twoja decyzja. Nie możesz decyzji podejmować z litości, bo to rani. Nie wiesz też, czy spotkawszy inną dziewczynę, nie okaże się, że Ona też jest na coś chora. Dobrze, że pomagasz swojej obecnej dziewczynie, że szukasz dla Niej psychologa. Może bądź Jej przyjacielem, bądź z Nią szczery, a czas pokaże, czy to jest miłość, czy coś innego.

 Re: Moja dziewczyna cierpi na depresje.
Autor: Magda (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2015-01-22 10:24

Jeśli zakończenie związku równa się zerwaniu kontaktów, to będzie to bardzo bolesny cios. Moim zdaniem najlepiej postawić sprawę jasno - teraz potrzebna jest terapia. Jeśli terapia zadziała, będzie można myśleć o przyszłości związku lub jego zakończeniu. Póki co trzeba się skupić na leczeniu. Jeśli to rzeczywiście jest depresja, diagnozą zajmuje się lekarz psychiatra, który przy okazji leczenia farmakologicznego może zalecić psychoterapię.

 Re: Moja dziewczyna cierpi na depresje.
Autor: Sebastian (---.ulc.gov.pl)
Data:   2015-02-27 12:21

Okazało się, że oprócz depresji było całe inne spektrum chorób psychicznych. Związek przypominał szpital. Postawiłem sprawę jasno nie jestem psychiatrą, więc ma iść się leczyć czyli pójść na terapię i koniec kropka. Było dużo ale i sprzeciwów, "że byłam już 4 u psychologów, to nie ma sensu" mi tylko trzeba tego tamtego itp inne odrealnione wywody w których było bezsensowne wałkowanie tematu. W końcu przekonana poszła do 5tego psychiatry, który chlubił się m.in. podejściem medytacyjnym związanym z zen i jogą. Odradzałem i znowu przyszło jej zniechęcenie i masa teorii co jej na prawde trzeba. Miałem już dość. Oprócz jej całej dysfunkcji psychicznej, przy normalnych stanach zauważyłem, że w jej życiu panuje jeden wielki chaos, nieuporządkowanie, nieodpowiedzialność. Nie widziałem od dawna w niej żony, matki. Mimo, że chodzimy 6 miesięcy. Powiedziałem, że odchodzę i że nie widzę przed nami przyszłości. Była to dla niej swoista terapia szokowa, która spowodowała, że wreszcie podjęła wszelkie starania by zapisać się na terapię refundowaną. Mówiła, że już jest wszystko ok, że możemy wracać do siebie. Powiedziałem, że nie jestem w stanie zagwarantować jak i zmuszać się uczuć z mojej strony ale mogę wspierać ją jako przyjaciel. Tyle, że ona przyjaźni nie chce. Kiedy się spotykamy wyraźnie się garnie do mnie. Powiedziałem, że nie chcę, nie potrafię, nie jestem w stanie obecnie. Nie zrozumiała i od tamtego czasu prowokuje mnie, manipuluje, wybucha żalem, obraża, twierdzi, że zostawiam człowieka w chorobie... obrzuca obelgami by za chwilę błagać bym nie odchodził. Wydzwania, wysyła masę smsów w których wpada w jedną skrajność w drugą w których ponownie manipuluje, obraża, żali się, przeprasza, prosi, zapewnia, że kocha itp. Wypłukało mnie to z uczuć już totalnie. Czekam tylko aż zacznie się wkrótce jej terapia. Nie jestem w stanie już żyć w tej relacji. Nie wiem czy nie odciąć się od niej całkowicie skoro ona kocha wg jej uczuciem które nie jest żadną miłością. Nie wiem czy dalej trwać w jakiejś relacji wspierającą ją. Wiem, że ona jest nieobliczalna. Źle mi w tym wszystkim i nie wiem co robić.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: