Autor: helena (---.tvk.torun.pl)
Data: 2015-02-13 14:44
Agnieszko,
napisałaś "właśnie dowiedziałam się że mój narzeczony z którym jestem od ponad 3 lat zdradził mnie." i od razu pytasz, co zrobić, żeby to uratować. W kolejnym poście piszesz, że jest ci "bardzo przykro". Czy na pewno to są właśnie Twoje prawdziwe uczucia? Czy nie boisz się dopuścić ich do głosu, ze strachu, że kazałyby Ci odejść i straciłabyś to, co masz? Rozumiem, że możesz nie chcieć przekreślać relacji, w którą zainwestowałaś kilka lat, ale trochę dziwi mnie taka reakcja. Kiedyś słuchałam konferencji, na której ksiądz przytaczał historię pewnego małżeństwa. Żona zdradzała męża, a on, kiedy tylko dowiadywał się o zdradzie, natychmiast tłumił w sobie poczucie krzywdy itd., żeby szybko jej wybaczyć. W końcu ona odeszła. Nie doceniła żadnego razu, kiedy mąż jej przebaczył - nie szanowała siebie, ale jego też nie potrafiła szanować za to, że tak od razu leci jej wybaczyć, jakby to co zrobiła, nie miało tak naprawdę żadnej wagi, żadnego ciężaru gatunkowego. Czy u Ciebie nie jest podobnie? Może ta sytuacja to okazja, żeby przyjrzeć się sobie, jaki mam szacunek do samej siebie - czy uważam, że zasługuję na prawdziwą miłość, czy też mam podejście typu "świata nie zmienię, faceci już tacy są, każdemu się może zdarzyć, on i tak jest lepszy niż inni". Jakiejkolwiek decyzji byś nie podjęła, radziłabym nie spieszyć się tak z naprawianiem tego związku i z zapewnianiem o wybaczaniu. Owszem, wybaczać trzeba, i można to też robić decyzją woli, nawet kiedy uczucia dalej są negatywne, ale jeśli tak szybko okażesz chłopakowi, że wybaczyłaś, to dasz mu tym samym do zrozumienia, że bagatelizujesz tę sytuację, Twoje serce nie jest czymś, czym powinien się jakoś bardzo przejmować i w przyszłości, gdyby się to powtórzyło, też nie będzie z tym problemu. Nie piszę tych rzeczy, żeby powiedzieć, że Twój chłopak jest wyrachowany i tak sobie kalkuluje. Ale ponieważ wszyscy mamy naturę skłonną do grzechu, mamy też skłonność do tego, żeby oceniać ludzi na podstawie ich zachowania, a nie słów. Można twierdzić, że się kogoś szanuje, ale jeśli ta osoba pokazuje swoim zachowaniem, że pozwala się krzywdzić, to ten szacunek mimowolnie spada. Może niesłusznie wywnioskowałam to z Twoich postów, ale odnoszę wrażenie, że na pierwszym miejscu stawiasz dobro i powodzenie tego konkretnego związku, a nie swoje jako kobiety. Nie znam też okoliczności tej zdrady i jej charakteru; rozumiem, że w sytuacji związku na odległość jest większa pokusa, żeby ktoś inny spełniał nasze potrzeby emocjonalne, ale jeśli to była zdrada fizyczna...To się nie dzieje ot tak. Jeżeli to zrobił, to dla mnie byłoby poważne czerwone światło odnośnie małżeństwa i niepewność na całe życie.
Trzymaj się, pomodlę się za was.
|
|