Autor: K. (---.static.ip.netia.com.pl)
Data: 2015-02-04 18:36
Patrycjo, może nie odpowiem na Twoje pytanie tytułowe, ale postanowiłam napisać kilka słów na temat tych studiów, o których marzysz. Też zawsze myślałam o tym, żeby zostać lekarzem... i co? Jestem już za półmetkiem medycyny i jakoś nie widzę tego różowo. Chciałam i chcę pomagać ludziom, widzę ogólny sens w byciu lekarzem, ale prawdę powiedziawszy, to studia mnie jakoś bardzo nie fascynują. Nauka anatomii i innych tego typu przedmiotów często daje w kość i tylko marzy się o tym, żeby nauczyć się jakichś regułek (jak możliwe, że na innych studiach) i mieć spokój. Tak naprawdę przez pierwsze 2 - 3 lata studenci prawie w ogóle nie mają kontaktu z pacjentem, tylko wkuwają różne mało przyjemne treści. Poza tym, patrząc z bliska i trochę od środka na pracę lekarzy, jest ona prawdę mówiąc mało "powołaniowa". Niby się pomaga człowiekowi, ale jest w tym wszystkim mnóstwo ograniczeń formalnych, masę papierów i mało czasu na rozmowę; często traktuje się człowieka przedmiotowo albo jako "zbiór wyników badań" - niestety. Oprócz tego, samo ukończenie studiów nie daje jakichś wielkich możliwości - potem jeszcze staż (na którym jest różnie...), egzamin, walka o specjalizacje, ciężka praca w szpitalu (bo młody, bez rodziny, więc ma czas) itd. Tak jak się nad tym ostatnio zastanawiam, to zaczęłam zauważać mnóstwo minusów tej, jakby nie było, pięknej pracy: jaką wybrać specjalizację, skoro chcę założyć rodzinę, mieć kilkoro dzieci i chcę, żeby one miały matkę; jak pogodzić długie kształcenie, nocne czy świąteczne dyżury z tymi rodzinnymi pragnieniami; jak być człowiekiem dla pacjenta, skoro system wymusza bardzo formalne i szybkie traktowanie; jak w tym wszystkim, co widzę na co dzień, nie stracić poczucia sensu "powołania"; jak się nie bać pracować i uczyć, skoro zewsząd straszą nas (już na studiach) pozwami sądowymi. Nie wiem. Studiów nie rzucę, ale zarówno ja, jak i moi znajomi, widzimy w tym wszystkim bardzo wiele niedogodności i czasem się zastanawiam, czy nie należało jednak inaczej wybrać. Skoro jednak widzisz się w tym rzeczywiście, to próbuj. Nie jesteś za stara ani na poprawę matury, ani na te studia (mamy na roku kilka zdecydowanie starszych osób).
|
|