Autor: erei (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data: 2015-03-06 16:14
Witam,
Po rozstaniu z partnerem, którego nie umiałam pokochać (nie byłam zaangażowania, nasz krótki związek opierał się głownie na wspólnych podróżach, nie było nam ze sobą źle, jednak ja czułam się samotnie). Kontaktu nie zerwaliśmy. Po pól roku poznałam kogoś, bardzo się zakochałam, on jednak nie zwracał na mnie uwagi (jak później się okazało ja tego nie dostrzegałam). Mój stosunek do niego był ambiwalentny, chciałam być blisko, a jednocześnie uciekałam. Bezpiecznie czułam się do momentu flirtu, przy pierwszym pocałunku czułam się źle, nie podobało mi się. Przez wiele miesięcy czułam,że jest mi obojętny, zależało mi jednak na jego dobru, troszczyłam się o niego, nasza relacja przerodziła się w intymną. Nie było mi z tym dobrze, miałam wyrzuty sumienia, prosiłam Boga o miłość do tego cudownego człowieka. Bardzo wzbraniałam się przed bliskością, byciem razem, byłam jednak bardzo o niego zazdrosna. Łączy nas wiele, pasje, wrażliwość,spojrzenie na świat i przede wszystkim miłość do Boga która jest dla nas najważniejszą wartością. Po jakimś czasie poczułam coś przepięknego do niego, wiedziałam jednak, że to niebawem minie. Dzięki relacji z nim zdałam sobie sprawę,jak wielki problem we mnie tkwi. Poszłam do terapeuty, pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej, uświadomiłam sobie swoją kontrolę,obronę przed uczuciami, dystans emocjonalny, uświadomiłam sobie,że krzywda, która spotkała mnie kiedyś w dzieciństwie ze strony mężczyzny bardzo odbijała się na moim życiu intymnym.Ja jestem typem uciekającym,mój partner natomiast tym, który potrzebuje maksymalnej bliskości i kontroli drugiej osoby. Mamy za sobą trudne miesiące, moje dystanse, jego chęć spędzania czasu non stop razem, kłótnie, jesteśmy wykończeni. Dużo rozmawialiśmy. Co miesiąc regularnie czułam piękno miłości (?) niszczyłam to swoimi lękami. Planowaliśmy założenie rodziny, czułam, że Bóg nam kibicuje. Dzisiaj przestałam idealizować partnera, obwiniać się o wszystko. On również potrzebuje pomocy, ma problem z agresją. Jestem wdzięczna Bogu za możliwość spotkania tego człowieka, tyle dzięki niemu zrozumiałam, jest mi bardzo drogi, ale nie wiem czy to miłość. Wydaje mi się, że nie, a jednocześnie nie wiem co to znaczy miłość to mężczyzny. Dopiero w związku z opisywaną osobą moja kontrola zaczęła topnieć, wszystkie mechanizmy z dzieciństwa zostały uświadomione, więc pytam się siebie, czy to miłość, bo nic nigdy nie było w stanie mnie ruszyć. A może to tylko kontrola partnera sprawiła,że moja zaczęła topnieć i uświadomiłam sobie skalę swojego problemu. Do tego pojawia się były partner, z którym nie utrzymuję już kontaktu, ale kilka razy, kiedy było mi źle z obecnym, odzywałam się do byłego. Od terapeutki dowiedziałam się, że to 'bezpieczna opcja', którą często zapewniają sobie osoby dysfunkcyjne. Obecnie uczęszczam na terapię. Nie wiem jednak czy kocham, wydaje mi się, że nie. Jednak ten rok był tak trudny, tak wiele rzeczy odkryłam, tak wiele mechanizmów jeszcze mną rządzi, więc może zwyczajnie obawiam się bliskości,tyle we mnie pytań. Jesteśmy w separacji, powiedziałam mu o niejasności swoich uczuć. Czuję jednak wyrzuty sumienia,że trzymam go w niepewności. Tak bardzo chciałabym go pokochać. Prosiłabym o Wasze słowa,jakiekolwiek.
|
|