logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: dorota (---.dk.customer.tdc.net)
Data:   2015-04-20 14:59

Witam,
Mam takie pytanie.
Jakis czas temu poznalam pewna dziwczyne, ktora byla cudzoziemka w kraju, w ktorym ja z reszta tez jestem cudzoziemka. Poznalam ja w sytuacji kiedy potrzebowala noclegu a nie stac ja bylo na placenie za czynsz, tam gdzie dotychczas mieszkala. Zaproponowalam jej nocleg u mnie (na 9 m) na kilka dni, z ktorych zrobilo sie 6 miesiecy, gdyz z tygodnia na tydzien, z miesiaca na miesiac ona nadal nic nie znajdywala. Oprocz tego zaczelam pozyczac jej pieniadze, z ktorych czesc oddawala (zawsze z opoznieniem) i potem pozyczala znowu, czasem wiecej. Wszystko na potrzeby dosc pilne. Tylko z poszukiwaniem pracy u niej kiepsko szlo, bo zrozumialam, ze dosc przemyslanie selekcjonuje oferty. Jest koreanka, i mowila, ze nie bedzie pracowac w hotelu koreanskim, bo szefowie koreancscy sa bardzo surowi i dyktatorscy o ile nie destrukcyjni. Niby dobrze, ze sie od takich zachowan trzyma z daleka. Potem tez cos jej nie pasowalo. W koncu po 6ciu miesiacach powiedzialam, ze musi sie wyprowadzic, bo chcialabym uzyczyc miejsca przyjaciolce. Wyprowadzila sie, ale tak sie zlozylo, ze przyjaciolka znalazla sobie lokal.
Potem dwa lata sie nie widzialysmy, pisala czasem maila,z e wciaz nie moze mi oddac kasy, czasem pytala, czy moge pozyczyc. To zawsze byly pilne potrzeby typu, oplata na studiach, jakas pomoc do czynszu, bo ja wyrzuca, czy zamkna konto w banku itd. i raczej na pewno byly prawdziwe, tylze, ze swiadczyly o tym, ze nadal nie radzi sobie finansowo. Po dwoch latach spotkala sie ze mna, by zapytac, czy nie moglabym jej przenowoac bo nie ma tymczasowo mieszkania znowu. Pomoglam, znowu zrobily sie z tego miesiace. Potem ja sie wyprowadzilam ze swojego mieszkania akurat, wiec sie pozegnalysmy. Potem dostalam od niej znow maila, czy nie moglabym pozyczyc znowu pieniedzy, bo musi zrealizowac jakis czek za czynsz, i ze jak nie zrobi tego do dwoch dni to bank ja wpisze na jakas liste dluznikow. Powiedzialam, ze przykro mi, ale niestety nie moge, ze mam tez kiepska stuacje (mimo, iz mialam pieniadze, ktore moglabym pozyczyc, gdybym byla pewna, ze mi je odda dosc szybko, a teog nie moglam byc pewna). Napisala znowu maila, ze jej sytuacja jest na prawde trudna i czy nie moge jej pomoc itd. Troche mnie to zirytowalo i napisalam jej, ze niestety nie, i ze powinna troche zadbac o swoje sprawy finansowe bardziej, bo ja nie moge jej pozyczac za kazdym razem gdy ma taki problem. (to bylo pierwsze moje zdanie, w ktorym zwracam jej uwage, ze powinna cos zmienic w swoim zachowaniu wobec zarabiania pienidzy itd,). Od tamtego czasu sie nie odzywa. Gdy zyczylam jej wszystkiego dobrego z okazji swiat, napisala (ona czy nie ona), ze pomylilam numer. Bardzo mozliwe, ze tych pieniedzy juz nie zobacze ale spoko, bardzo mnie to nie rusza. Ona uznaje pewnie, ze uniosla sie honorem czy cos podobnego, bo we wszystkim uwazala,ze dziala przemyslanie i w porzadku. W pewnych sytuacjach tak bylo, bo zawsze mowila prawde, pokazywala mi podswiadczenia tez i bylam z nia w mieszkaniach, w ktorych mieszkala itd. To, ze od poczatku byla oszustka wiem, ze na 99,9% moge zalozyc, ze nie byla, tylko miala miejscami chora logike i tyle.
W kazdym razie jak do tej calej historii maja sie slowa Chrystusa o pozyczaniu bez oczekiwania na zwrot. Czy to moze jest wzorowy przyklad? Ja sie tak nie czuje. Tez mialam problemy finansowe, pytalam, czy moze oddac, nie mogla oddac lub od czasu mojego maila ze zwroceniem uwagi nie odpowiada.
Nie mam wrazenia, ze cos dobrego z tego wyszlo.

 Re: Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: Franciszka (---.146.128.88.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-04-29 21:58

Dorota, według mnie to, jak postępowałaś świadczy o twojej naiwności. Twoja koreańska koleżanka ma na pewno zdrową logikę, skoro umiała ciebie skłaniać do utrzymywania jej i dawania noclegów przez długi czas. Rozumiem, że źle się czujesz, bo nie tylko straciłaś pieniądze, ale twoje uczucia zostały zranione. Teraz pozostaje ci pójść przed Najświętszy Sakrament i wszystko to, co spotkało cię złego, oddać Panu Jezusowi. Mam wrażenie, że dopiero teraz stoisz przed problemem wybaczenia. Postaraj się przypomnieć sobie wszystkie krzywdy, a następnie wybaczyć tej Koreance.

 Re: Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: dorota (80.215.197.---)
Data:   2015-04-30 03:12

Witaj Franciszko,
Dziekuje za odpowiedz.
Pisząc, ze tà dziewczyna ma chora logikę mowilam o fakcie, ze wg niej to wszystko bylo w porzadku z jej strony. Byc moze odda mi te pieniadze jak zacznie normalnie zarabiać czyli za jakies pięć lat, tak, zeby nie skazic własnego honoru.
A co do naiwności, tego wlasnie nie rozumiem, bo niby postepowalam dokładnie jak nakaxuje Ewangelia czy nie? I teraz w sumię zle sie czuje, ze mysle o tym czy ona mi zwróci te pieniadze, bo tez jest napisane, ze nie powinno sie spodziewać zwrotu. Wiec jak to jest?
Dziekuje z gory za odpowiedz.
Pozdrawiam
Dorota

 Re: Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-04-30 06:59

Doroto witaj. Tak dokładnie zrobiłaś, jak mówi Ewangelia. Dlaczego czujesz się niekomfortowo? Ponieważ oczekiwałaś zwrotu, a tego nie otrzymałaś. Wg Ewangelii dając coś nie powinniśmy oczekiwać zwrotu, a wręcz liczyć się z tym, że nigdy tej rzeczy czy pieniędzy nie odzyskamy. Co więcej podobnie jak uzdrowieni trędowaci nie wrócili, aby podziękować Jezusowi (zważ proporcje: na 10 wrócił 1), może i nam nawet nikt za to nie podziękuje. Na pewno nie jest to proste i dlatego dziś naśladowanie Jezusa powszechnie nazywa się naiwnością. A tak naprawdę wynika to z faktu, ze przez całe swoje życie zabiegamy o dobra finansowe i uszczerbek w tej sferze boli nas bardzo. Poza tym będąc uczciwymi i przyzwoitymi ludźmi chcemy widzieć takich wokół siebie. A ludzie mają prawo być tacy, jacy są i tego właśnie doświadczasz. Jak sobie z tym poradzić? Prawdę mówiąc nie wiem, poza tym, co napisała Franciszka, czyli wyżaleniem się Panu Bogu i wybaczeniem oraz zamknięciem tego tematu w swojej świadomości. Jeśli odda Ci te pieniądze, potraktuj to jako miła niespodziankę, jeśli nie odda - już dziś musisz się z tym pogodzić. Ja na przykład wysyłam pieniądze na misje lub wspomagam kogoś nie licząc nawet na dziękuję i nie mam z tym problemu, a pożyczając pieniądze, niezależnie od deklaracji biorcy, traktuję je jako darowane, czyli nie liczę na ich zwrot, a więc ważę, ile mogę tak "pożyczyć", żeby samej nie zostać bez środków do życia. Ale wielokrotnie także odmawiam, może nieewangelicznie, ale nie chcę czuć się tak jak Ty teraz, a wiem, że miałabym poczucie wykorzystania. Niestety, bycie Uczniem nie jest łatwe.

 Re: Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2015-04-30 08:37

Czy jesteś pewna, że pomagałaś tej dziewczynie mądrze? czy ją to mobilizowało do samodzielności, do odpowiedzialności za siebie, do działań, czy też może dawało spokojną bazę do myślenia - nie ma sprawy, nie muszę się spieszyć z szukaniem pracy, jak nie teraz, to za rok coś zacznę, mam dach nad głową i (za pożyczki) jakieś utrzymanie... Czy uczyło ją to mądrego gospodarowania środkami?
Czy miałaś jasność, że dajesz na wieczne nieoddanie - albo że pożyczka wróci w nieokreślonym czasie i Ty się na to godzisz w pełni świadomie? czy układ był jasny?
Jest różnica między dać a pożyczyć.

PS Pomijając wszystko - być może nie bez znaczenia są różnice kulturowe. Poznałam kiedyś Koreankę podczas wakacji w Italii. Potem trochę korespondowałyśmy. To było ciekawe, ale momentami bardzo uciążliwe, bo nie rozumiałyśmy, o co nam chodzi, mimo że obie wystarczająco dobrze władałyśmy tym samym językiem, obcym dla każdej z nas.

 Re: Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2015-04-30 12:14

Obie macie chorą logikę. Ty - bo mylisz pomoc komuś z dawaniem się wykorzystywać. Masz kochać bliźniego jak siebie, a Ty najwyraźniej kochasz tę dziewczynę bardziej niż siebie. Naucz się stawiać granice, mówić "nie". Popatrz na swój post: tłumaczysz się z tego, że postępowałaś zgodnie z kolejną biblijną zasadą: "Czyż nie wolno mi zrobić, co chcę, z tym, co jest moje?" Kombinowałaś, żeby znajoma się wyprowadziła, a wystarczyło dać jej termin na wyprowadzkę, w określonym dniu odebrać klucze i gdyby protestowała, wezwać policję. Pożyczając pieniądze spisuje się umowę, podpisaną przez obie strony - wtedy prawnie możesz dochodzić ich zwrotu.
Rozumiem, że są sytuację, kiedy ktoś naprawdę nie ma za co żyć - sama w takiej byłam i znajomi pomagali w miarę możliwości. Ale tu zawsze była jasność sytuacji: szukam jakiejkolwiek pracy, nawet poniżej kwalifikacji, i kiedy mogę, to oddaję, chyba, że ktoś wyraźnie powiedział, że nie muszę.

 Re: Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: nie rozumiem (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-05-02 22:44

Nie rozumiem do końca wypowiedzi Esterki - zwłaszcza jej surowego zdania na temat "chorej logiki" z obu stron.
Czy gdyby dziecko potrzebowało takiej pomocy od kochającego matki lub ojca to czy oni wezwali by policję i wyrzucili swoje dziecko na bruk? ... a przecież rodzice potrafią kochać swoje dzieci.
Uważam, że autorka bardzo dobrze się zachowała pomagając koleżance w trudnych chwilach. Każdy człowiek jest inny, dlatego trudno jest rozeznać jakie słowa i jakie czynny pomogą bądź skrzywdzą daną osobę. Z tego co widzę autorka kierowała się miłością i dobrem koleżanki, postępowała jak czuła, że jest słusznie. Może częsta modlitwa w danej intencji i post by pomogły. Powodzenia Doroto :)

 Re: Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2015-05-03 00:26

nie rozumiem - tak, są sytuacje, kiedy w imię miłości dziecko należy wyrzucić na bruk, dla dobra tego dziecka. "Dobre" nie znaczy "łatwe", a nawet "dobre tymczasowo" nie znaczy "dobre w ogólności". Czasem nieodpowiednia pomoc może przynieść więcej dobrego niż złego, oklepany przykład: dać pieniądze żebrzącemu alkoholikowi.

 Re: Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: dorota (---.dsl.sta.abo.bbox.fr)
Data:   2015-05-03 02:33

Joanno,
czuje sie niekomfortowo nie glownie dlatego, ze nie oddala pieniedzy, tylko, ze uwaza te sytuacje za normalna, ze ma prawo mi nie oddac pieniedzy, bo zwrocilam jej uwage, ze powinna troche bardziej zadbac o sprawy finansowe. Ja dalam jej czesc pieniedzy tez tak bez zwrotu. A co do faktu, ze w ogole tutaj pisze, Jezus nie milczal po tym jak nie wrocili do niego z podziekowaniem uzdrowieli, zwrocil na to uwage, wiec nie widze nic zlego w tym, ze o tym pisze.
Hanno i Esterko, ja te "zdrowa logike znam", al Wy pomijacie w ogole slowa Chrystusa w tym momencie chyba?
Jest napisane, by nie zspodziewac sie zwrotu, a co dopiero spisywac jakakolwiek umowe Esterka?
Hanno, ja mialam w glowie rozne zachowania, ale uznalam, ze tym razem zaufam slowom Chrystusa, choc mialam czasem watpliwosci.
Nie wiem w tej sytuacji nie umiem rozroznic gdzie sie zaczyna wykorzystywanie, i to jest pewnie chore, gdzie i czy w ogole jakas granice stawiac.
Pozdrawiam

 Re: Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2015-05-03 15:13

Ależ Doroto, co robisz z Twoimi pieniędzmi to Twoja sprawa. Niemniej moim zdaniem słowa Chrystusa traktujesz wybiórczo, dlaczego - odpowiedź w moim pierwszym poście. Warto też zastanowić się, jakie dobro wynikło z tej sytuacji - dla Ciebie i dla koleżanki.

 Re: Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-05-03 15:32

Doroto, bardzo dobrze, ze napisałaś, ponieważ zwykle jeśli coś robi się NAPRAWDĘ dla Boga, to nie odczuwa się dyskomfortu. A zatem jeśli masz z tym problem, to warto poznać tego stanu przyczyny. I odpowiadający próbują Ci w tym pomóc. Z mojego doświadczenia wiem, że często robimy coś dobrego dla innych mając niby szlachetne pobudki, ale później oczekujemy wdzięczności. Psycholog wyjaśnił mi, że nie ma niczego złego w oczekiwaniu, a nawet domaganiu się wdzięczności, ponieważ chodzi też o to, żeby ludzie byli lepsi, czyli wyrabiali w sobie poczucie wdzięczności za dobro, które otrzymują. Jednak myślę, że potrzebujemy tego podziękowania i docenienia przez innych, ponieważ jesteśmy tylko ludźmi i czyjaś pochwała dodaje skrzydeł i nadaje sens naszym działaniom. Jednak, jeśli naszą motywacją jest zgodność z Ewangelią należałoby się takich myśli wystrzegać i kiedy coś komuś dajemy zrobić to z intencją "na chwałę Bożą" bez względu za jak naiwnych mieliby nas inni.

 Re: Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: dorota (---.dsl.sta.abo.bbox.fr)
Data:   2015-05-04 01:55

Esterko, ze moja sprawa to wiem, ale to jest tez sprawa ktora dotyczy innych i jest o niej napisane w pismie, wiec w teorii przynajmniej dotyczy wierzacych, czy powinna dotyczyc.

Joanno, pschologowie maja bardzo rozne poglady, na seks przemalzenski, na wybaczanie, ogolnie na relacje miedzyludzkie, kazdy ma wlasna wizje.

No i ogolnie to ja sie w tym wszystkim zgadzam, i stad moje watpliwosci, bo w jednej strony mamy niespodziewac sie zwrotu, a z drugiej takie rozdawanie uczy innych, ze nie musza sie starac sami, ze nie musza zwrocic, itd. Ale tez moze wiec z innego powodu Chrystus podaje taki przyklad, tylko nie doszlam jeszcze z jakiego i czego to dotyczy.

 Re: Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-05-04 07:34

No wiesz, tu nie trzeba długo się zastanawiać, bo ewidentnie czym innym jest uzdrowienie z trądu, który był uważany za nieuleczalny i tylko cud mógł pomóc, a czym innym dawanie pieniędzy. Jezus pieniędzy nikomu nie dawał, no może poza Piotrem na podatek, ale dawał jedzenie (chleby, ryby, połowy) czy wino. W naszej rzeczywistości czynienie cudów jest mało oczywiste, stąd materialne możliwości pomocy. A że to materia jak najbardziej ludzka, to i rodzi ludzkie problemy. A co do psychologów to oczywiście masz rację, ale trudno się z tą interpretacją nie zgodzić. Z Panem Bogiem.

 Re: Wybaczanie 77 razy i oddawanie drugiego płaszcza.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2015-05-04 14:53

"ale Wy pomijacie w ogole slowa Chrystusa w tym momencie chyba? Jest napisane, by nie spodziewac sie zwrotu, a co dopiero spisywac jakakolwiek umowe".

Dorota, spróbuję jeszcze raz, choć Joanna dobrze Ci problem pokazała. Uzgodnijmy, że bierzemy dosłownie Ewangelię, a wtedy o co w ogóle Ci chodzi? Ktoś Cię prosi, daj o co prosi, daj jeszcze więcej i nie oczekuj żadnej zapłaty. Żadnej. Czyli - wszystko co się dzieje w związku z Twoją koleżanką jest w porządku i nie mamy o czym mówić. Chciała - dałaś - wzięła - nie odda. A Ty nie oczekujesz, nie masz pretensji, nie marudzisz, nie zastanawiasz się nad tym. Cieszysz się, że postępujesz zgodnie z Ewangelią. Czy to chciałaś usłyszeć?

Czy tak można? Zaraz tutaj nakrzyczą na mnie, ale ja uważam, że można. (Proszę jednak doczytać do końca). To moje pieniądze. Cały świat może mówić o mojej naiwności, ale JEŚLI ja uważam, że postępuję zgodnie z Ewangelią, to ten cały świat w ogóle mnie nie rusza. Ten sam świat może uważać, że pójście do klasztoru jest głupotą i marnowaniem życia, ale jeśli kogoś woła Bóg, to i tak idzie do klasztoru.
Jeszcze raz jednak wrócę do podkreślonego słowa "JEŚLI". Jeśli uważam, że postępuję zgodnie z Ewangelią. Czyli robię to dla Boga, a nie po to, żeby mnie koleżanka lubiła, dobrze o mnie mówiła, żeby pomogła mi w przyszłości, żeby mi oddała pieniądze. Bo wtedy robię to dla siebie. Tutaj też ryzykuję oczywiście stratę, ale to moje prawo. W ostateczności robię to dla koleżanki, ale wtedy trzeba dobrze pomyśleć, co dla niej będzie najlepsze. Bo skoro myślę o niej, o jej dobru, to muszę brać pod uwagę całościową sytuację. (Czy naprawdę potrzebuje, czy jest inne lepsze wyjście). Jeżeli natomiast ktoś robi coś zgodnie z Ewangelią, czyli naprawdę DLA BOGA, to bez względu na zewnętrzne skutki, Bóg na pewno przyjmie to jako dobro i odpłaci dobrem w przyszłym życiu. Tutaj właśnie boję się "krzyku" innych, ale naprawdę uważam, że Bóg takie gesty przyjmie jako prawdziwe dobro, skoro ja chciałam to jako prawdziwe dobro dać.

Ale - uwaga. Jeśli chcemy żyć ewangelicznie, to nie wystarczy wypełniać jedno zdanie z Ewangelii. Trzeba pamiętać o całej reszcie. A jest w Dziejach Apostolskich opowieść o Ananiaszu i Safirze (patrz Dz 5,1-11). Para ta usłyszała, że warto oddać cały swój majątek dla Boga (dla biednych), zachwycili się tą myślą, sprzedali wszystko, ale... nie wszystkie pieniądze oddali. Zostali ukarani śmiercią. Jest w nas odruch sprzeciwu. Zaufali Bogu, prawda? Sprzedali swoje posiadłości, prawda? Dali kupę pieniędzy na biednych, prawda? Do reszty swoich pieniędzy mieli prawo, prawda? No to o co tyle krzyku?
Biblia wyjaśnia: "Ananiaszu! Dlaczego pozwoliłeś, aby szatan opanował twoje serce? Okłamałeś Ducha Świętego, bo zatrzymałeś dla siebie część pieniędzy. Czy posiadłość nie należała do ciebie? I czy pieniądze po sprzedaży nie były nadal twoje? Dlaczego więc w swoim sercu postanowiłeś to zrobić? To nie nas okłamałeś, ale Boga".

Nie uciekaj od tego tematu. Pozornie Ciebie to nie dotyczy, ale tylko pozornie. Bo i Ty tylko na niby dałaś za darmo. Tylko na niby jest to ewangeliczne. Ty po kryjomu przed samą sobą chciałaś coś dla siebie zostawić. Nie wiem jak to się nazywa, sama to nazwij: wdzięczność? zwrot pieniędzy? Gdybyś dała "ewangelicznie", za darmo, to nie miałabyś żadnych problemów. Ale Ty chciałaś coś w zamian, a to już nie jest według Chrystusowych słów. Oszukałaś siebie. Na pocieszenie powiem Ci, że wszyscy nagminnie to robimy. Udajemy, że dajemy wszystko, chociaż nie musimy. A dajemy tylko małą część, ukrywając resztę intencji głęboko w sercu, żeby wydawało się, że nic dla siebie nie chcemy. Nasza WINA nie polega na tym, że nie daliśmy wszystkiego, ale że UDAJEMY, że daliśmy wszystko. Ananiasz i Safira zostali ukarani śmiercią. My natomiast sami siebie karzemy. To z tej nieszczerości rodzą się potem żale, pretensje, oczekiwania, złość, albo wyrzuty sumienia. Bo to jest schizofrenia i musi boleć. Udaję, że jestem już na tym etapie, że POTRAFIĘ dać wszystko, ale tak naprawdę to jestem kimś zupełnie innym. Niekoniecznie złym człowiekiem, ale słabym, małym, jeszcze nie stać mnie na danie wszystkiego i trzeba to szczerze sobie powiedzieć i szczerze powiedzieć Bogu.

Druga sprawa, której mam wrażenie, że nie rozumiesz, to problem dosłowności Ewangelii. Tak, jakbyś się bała, że gdy nie weźmiesz jakiegoś zdania z Ewangelii dosłownie, to świadczy przeciw Tobie. To będzie źle. A Ty chcesz żyć Ewangelią. Dlatego te słowa o naiwności ranią, dlatego też gdy nie tłumaczymy "ewangelicznie" to masz wrażenie, że Ciebie nie rozumiemy, że nie czujemy Twoich intencji.

Intencji drugiego człowieka nigdy do końca nie zrozumiemy i nie poczujemy, to prawda. Ale jeśli chcesz ewangelicznego tłumaczenia, to znów trzeba sięgnąć po inny fragment.
„On też sprawił, żeśmy mogli stać się sługami Nowego Przymierza, przymierza nie litery lecz Ducha, litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia" (2 Kor 3,6). Wyrwanie jednego zdania z całości i ścisłe jego wypełnianie może być właśnie tylko wypełnianiem litery. Trzeba zawsze szukać ducha tego zdania. A duch jest w kontekście, w całej Biblii. Każde zdanie biblijne trzeba brać w kontekście całej Bożej nauki.
No bo popatrz. Pominę już słynne zdanie z Biblii: "Nie ma Boga". Ale Jezus powiedział na przykład: "Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych" (por. Mt 8,22; Łk 9,60). Czy to znaczy, że od dziś nie chodzimy na pogrzeby bliskich, bo w tym czasie można coś dobrego zrobić dla żywych? A w Księdze Syracha czytamy: "pochowaj ciało i nie lekceważ pogrzebu" (38,16). Trzeba więc szukać ducha tego zdania. W Biblii jest wiele zdań pozornie sprzecznych ze sobą. Ale gdy bierzemy Biblię jako całość to szukamy ducha, szukamy Jezusowej nauki jak Jego uczniowie, a nie jako ci, którzy czekali, żeby Go przyłapać na słowie ("Śledzili go więc, nasłali szpiegów, którzy udając sprawiedliwych, mieli go przyłapać na jakimś słowie, aby go wydać władzy i mocy starosty" Łk 20,20).

Wiemy jakie jest największe przykazanie. Każdy fragment Ewangelii możemy z nim konfrontować. Każdą swoją czynność możemy z nim konfrontować. Czy to co robię jest zgodne z przykazaniem miłości? Bo duchem Biblii jest miłość. To o miłość, o prawdziwą miłość mamy pytać, gdy czytamy w Biblii:
"Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi! Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty! Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje" (Łk 6,27-30).

Możemy jednych bardzo lubić, innych nie znosić. Ale mamy kochać wszystkich tak samo. I pomóc i przyjacielowi, i nieprzyjacielowi jeśli potrzebuje pomocy. To każdy z nas musi ocenić czy ktoś potrzebuje pomocy i co będzie dobrą, rozsądną pomocą. Może pożyczyć, a może właśnie nie pożyczyć. Może dać za darmo, a może dać zarobić. Może przytulić, a może zrobić awanturę. Owszem, nie złamać trzciny nadłamanej, ale i Jezus potrafił być mniej delikatny, mówiąc "Zejdź mi z oczu szatanie. Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie" (Mt 21,23) do św. Piotra.
Nasza pomoc zbyt często opiera się jedynie na ludzkich odczuciach. Nie umiem odmówić. Wydaje mi się, że muszę dać. A tymczasem trzeba spojrzeć głębiej. Czy to jest dobre dla tego człowieka. Owszem, jeśli ktoś nie ma co jeść, albo w tej chwili mają go wyrzucić z mieszkania, to trzeba (jeśli mam) dać, nie patrząc, czy mi odda. Ale jeśli coś się ciągle powtarza, to trzeba pytać, czy nie ma innej drogi. Dać mu zarobić zamiast ofiarować. Pytanie: czy ktoś potrzebuje czegoś jest dopiero pierwszym pytaniem. Ważne jest jednak także, czy może to sam zdobyć, czy potrafimy mu pokazać, że musi się postarać, czy uczymy go odpowiedzialności za jego decyzje, które dotyczą także pieniędzy. Oczywiście, że możemy się mylić. Możemy źle ocenić i źle zadecydować. Ale wtedy Ewangelia nie będzie naszym oskarżeniem tylko obroną, jeśli nią kierowaliśmy się przy podejmowaniu decyzji. Jeśli robimy coś dla Boga, to mamy prawo liczyć na to, że nasze błędy Bóg w taki czy inny sposób naprawi, żeby komuś nie stała się prawdziwa krzywda. Jeśli nasze przemyślane intencje są czyste, to nikogo nie krzywdzimy naprawdę, bo Bóg zrobi resztę. Ale musimy włożyć w nasze czyny trud podejmowania decyzji, trud rozsądzania co jest prawdziwą miłością, a co tylko pozorem miłości. Nie po to czynimy dobro, żeby samemu poczuć się lepiej, ani nawet niekoniecznie, żeby ktoś poczuł się lepiej, ale żeby wyszło z tego dobro.

Dobrze, że naprawdę chcesz żyć Ewangelią. Tego się trzymaj. Ale staraj się jak najszybciej poznać całą Biblię, żeby łatwiej było w literze odkryć ducha. Przez całe życie ciągle musimy wybierać i nawet znajomość Biblii nie chroni nas przed wątpliwościami, co jest lepsze. Ten trud wyboru zawsze będzie nam towarzyszył.
A może to doświadczenie, które teraz przeżywasz z koleżanką, będzie Ci ogromnie potrzebne w przyszłości? Na razie (tylko z tego co napisałaś, bo przecież Cię nie znam) wygląda, że nie podchodzisz do Ewangelii całościowo, że zbyt się zatrzymujesz na poszczególnych zdaniach. A kiedyś pewnie będziesz matką. To ogromnie odpowiedzialne zadanie. Będziesz musiała wychować dzieci. Ogromnie dużo ludzkich dramatów bierze się z tego, że rodzice nie wymagali od dzieci nic, mówiąc: "niech się uczy, jeszcze się napracuje". Ogromnie dużo dramatów bierze się z tego, że zamiast miłości rodzice dają dziecku pieniądze na wszystko, nie wymagając nic w zamian. Czasem bez względu na wiek. To nie zawsze jest zła wola. To jest często zły wybór. Będziesz wiele razy musiała wybierać, wiele razy będziesz musiała powiedzieć sobie "nie dam, chociaż mam". Duży człowiek nadal będzie Twoim dzieckiem i czasem trudno uwierzyć, że takie duże dziecko czasem trzeba na siłę wystawić za próg, by szukało swojego domu. Odpowiedzialność rodziców nie polega na tym, by ciągle dawać, ale żeby mądrze kochać. Może obecna sytuacja pomoże Ci podejmować macierzyńskie decyzje? Jeśli to co robiłaś, robiłaś dla Boga, to znaczy, że kiedyś to doświadczenie przyda się w życiu. I to jest najważniejsze. To mogą być decyzje zupełnie nie związane z pieniędzmi, ale z jakimkolwiek dawaniem.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: