logo
Wtorek, 07 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jaki wpływ na życie ma kara doczesna?
Autor: Anonim (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-06-08 20:39

Witam,
mam pytanie odnośnie kary doczesnej za grzechy.
Rozumiem, że jeżeli nie odpokutuje jej tutaj na ziemi to zrobię to w czyśćcu.
Czy ma ona dodatkowy wpływ na może życie?

Przykładowo: modląc się o pomyślne zakończenie pewnej sprawy mam "większe szansę" na wysłuchanie jeżeli jestem w stanie łaski uświęcającej aniżeli nie jestem w tym stanie? (popełniłem grzech i czeka mnie za niego kara doczesna - nie wysłuchanie)

Może dziwny przykład ale dobrze obrazuję to o co pytam.
Będę wdzięczny za pomoc.
Z góry dziękuje i pozdrawiam.

 Re: Jaki wpływ na życie ma kara doczesna?
Autor: Maciej (---.elpos.net)
Data:   2015-06-09 09:47

Bogu chodzi o to żeby człowiek miał bezgraniczną ufność w każdej chwili czy to będzie stan łaski uświęcającej czy stan grzechu. Bóg nie uzależnia wysłuchanie prośby od stanu (łaska, grzech). W stanie łaski uświęcającej człowiek może sie zaniedbywać a w stanie grzechu bardziej ufać Bogu bo doświadcza się niemocy. Widzisz kontrast? Nie zawsze w lepszej sytuacji jest ktoś kto jest w stanie łaski uświęcającej i nie zawsze ktoś w stanie grzechu jest na straconej pozycji. Więc kara doczesna nie jest tym czymś, że Bóg nie wysłucha . Bóg wysłuchuje każda modlitwę ale nie każdą od razu spełnia gdyż może być tak, że człowiek po otrzymaniu tego o co prosił, nie okaże wdzięczności Bogu - na zasadzie łatwo poszło". Może Bóg najpierw chce człowieka nauczyć cierpliwości, pokory, ufności? Co do samej kary doczesnej to dotyczy to podjęcie pokuty za życia przyjmując postawę bezgranicznej ufności że Bóg zawsze wysłuchuje i nawet jak się wydaje, że Bóg nie odpowiada od razu tak jak człowiek chce, to zawsze w oczach Boga są cenne trudy ofiary podjęte przez człowieka.

 Re: Jaki wpływ na życie ma kara doczesna?
Autor: Bea (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-06-09 19:20

łaska Boża jest bezinteresowna i nie można na nią zasłużyć, czy kupić jej. Jest za darmo i jest darem dla człowieka, bez względu na jego stan. Gdyby tak nie było, to czy Szaweł nawróciłby się za sprawą Boga?

 Re: Jaki wpływ na życie ma kara doczesna?
Autor: Anonim (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-08-29 18:06

Bardzo dziękuję za rozjaśnienie sprawy.

 Re: Jaki wpływ na życie ma kara doczesna?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-08-30 02:56

Po wstępie (który jest słuszny) podajesz przykład, który raczej daje wrażenie, że wstępu nie rozumiesz, albo pytanie powinno brzmieć trochę inaczej.
Twoje pytanie w tłumaczeniu "z polskiego na nasze" brzmi mniej więcej tak: "wieczorny strój powinien być ciemniejszego koloru niż dzienny. Czy z tego wynika, że mogę założyć na wieczór spodnie?". (Proszę nie podejmować niepotrzebnych dyskusji, czy mogłam wymyślić lepsze pytanie, bo chodzi tu o logikę pytania - czy raczej brak logiki w pytaniu - a nie o szczegóły). To o czym mówimy: o kolorze czy o rodzaju ubrania?
Dlatego nie wiem właściwie o co pytasz, więc najpierw wyjaśnijmy pojęcia.

Czym jest kara wieczna, to wiesz? To jest piekło. To co nas może spotkać po śmierci, jeśli nawet w ostatniej chwili życia odrzucimy Boga i Jego miłosierdzie.
A co oznacza w Kościele katolickim "kara doczesna"? Kara doczesna to nie jest złamanie ręki, ból zęba czy niewysłuchanie prośby, niespełnienie się marzenia. Kara doczesna dotyczy tej samej rzeczywistości co kara wieczna, czyli stanu człowieka PO ŚMIERCI, a nie na tej ziemi. Różnica polega na tym, że jedna kara jest wieczna (czyli nieodwracalna, bez końca), a druga doczesna, czyli trwa do pewnego czasu, przez pewien czas, kiedyś się skończy. To właśnie jest czyściec.

To przede wszystkim życie na ziemi ma wpływ na karę doczesną po śmierci, a nie na odwrót. Choć każde zbliżenie się o krok do Boga może w życiu ziemskim pomóc, niekoniecznie jednak w taki sposób jak oczekujemy, czyli niekoniecznie przez mały czy duży cud sprawiający, że ziemskie życie jest łatwiejsze lub przyjemniejsze.
Brak łaski uświęcającej oznacza że był grzech ciężki. Ten grzech spowodował natychmiastowe zwiększenie się kary doczesnej (w czyśćcu). Nieważne, czy już jestem po spowiedzi, czy jeszcze przed. To się już stało. "Tam" już mi narosło tej kary. Ale każdy grzech lekki, choć nie zrywa całkowicie więzi z Bogiem, także zwiększa karę doczesną. Każdy grzech myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem.
Aktualny stan łaski uświęcającej lub jego brak wpływa więc na karę doczesną, ale nie w taki bezpośredni sposób. Dziś mogę być w stanie łaski, ale wcześniej mogłam popełnić tyle grzechów ciężkich i lekkich, że (obrazowo, przykładowo a nie realnie) będę w czyśćcu tysiąc lat. A ktoś, kto właśnie popełnił grzech ciężki i jeszcze nie był do spowiedzi, mógł całe życie być niezwykle dobrym człowiekiem i po śmierci "czeka na niego" (znów jedynie obrazowo) tylko rok czyśćca. Nie możemy aktualnego braku łaski uświęcającej utożsamiać z większą karą czyśćcową po śmierci. Na karę czyśćcową wpływają wszystkie grzechy z całego życia. I te po rozgrzeszeniu i te jeszcze nierozgrzeszone w konfesjonale.

O odpustach nie będę tutaj na razie pisać, żeby nie zagmatwać wszystkiego, bo najpierw trzeba zrozumieć najważniejsze, czyli co to jest kara doczesna.
Tutaj zakończmy sprawę kary doczesnej po śmierci. Przechodzę do tego, co nie łączy się bezpośrednio z karą doczesną (z czyśćcem), ale rozumiem, że to Cię w zasadzie interesuje, a o czyśćcu było przez pomyłkę ;)). Mianowicie wysłuchanie przez Boga Twojej prośby, gdy jesteś w stanie grzechu ciężkiego.

Cierpienie w życiu ziemskim (mówię szeroko o cierpieniu, czyli i fizyczne, i psychiczne, i braki, i pustka, i niezrozumienie, i samotność, i cokolwiek uznajemy za własne cierpienie, także odczuwany ból niespełnienia naszych życzeń przez Boga) nie musi mieć nic wspólnego z moim osobistym grzechem ani z tym, czy w tym momencie jeszcze nie byłam do spowiedzi. Każde cierpienie ludzkie jest skutkiem grzechu, ale grzechu w ogólności, grzechów ludzkich od raju poprzez wszystkie wieki, bo wszyscy po kolei dokładamy się do takiego stanu zła na ziemi, jaki teraz jest. Bóg nas wielokrotnie przekonuje w Biblii, że nie wolno nam w taki bezpośredni sposób oceniać: skoro kogoś spotkało zło, to znaczy, że popełnił grzech. Podobnie nie ma prostego przełożenia: właśnie zgrzeszyłam, to Bóg nie wysłucha mojej modlitwy. O tym decyduje tylko Bóg. Może wysłuchać wielkiego grzesznika, jeśli wie, że to mu pomoże się nawrócić. Może nie wysłuchać dobrego człowieka, jeśli wie, że ten (otrzymując to o co prosi) stałby się gorszym człowiekiem, źle by to wykorzystał, wpadł w pychę itp. Oczywiście nam się zawsze wydaje, ze gdybyśmy dostali to o co prosimy, to byśmy kochali Boga na zawsze, że hej! Doświadczenie mówi nam co innego. Rzadko pamiętamy o darach. Krótko pamiętamy. Jak już dostajemy coś od Boga, to zajmujemy się tym darem, a nie Bogiem.
Bóg nie spotyka się z człowiekiem po to, żeby spełnić jego prośby, ale żeby go zbawić. A tylko On wie, co nam jest potrzebne, by się do Niego zbliżyć. Czasem to nie jest "mieć", ale właśnie "nie mieć".

Ale brak bezpośredniego, prostego przełożenia nie oznacza, że to w ogóle nie ma związku. Przecież doskonale wiemy, że święci potrafili wyprosić u Boga dużo więcej niż przeciętny człowiek. To poprzez ludzi świętych Bóg często czyni cuda. Właśnie dlatego modlimy się często poprzez świętych, w ich ręce składając modlitwy z prośbą o przekazanie ich Bogu. Także nasza zwykła (w sensie "nieaureolkowata") świętość może mieć ogromny wpływ na to, czy Bóg nas wysłucha. Po pierwsze, im bliżej Boga jesteśmy, tym bardziej ważymy prośby. Nie prosimy o głupstwa, bo to właśnie jest głupstwem. Coraz rzadziej prosimy o rzeczy dobre, ale zbędne, niekoniecznie. Coraz rzadziej też prosimy o rzeczy dla siebie. Zauważmy, że święci czynili cuda dla innych, a nie dla siebie. Po drugie, im bliżej Boga jesteśmy, tym bardziej kochamy samego Boga, a nie Jego dary. Święci, zamiast prosić o dary dla siebie, najczęściej przyjmowali na siebie cierpienie, którym wynagradzali także Bogu za cudze grzechy. Jeśli już o coś prosili, to mieli na względzie to, co jest najważniejsze. Co więc dziwnego, że naśladując w swoim życiu Boga, lepiej rozumieli, czy to się Bogu podoba? Co więc dziwnego w tym, że Bóg ich częściej wysłuchał, skoro kierowała nimi tylko miłość do Boga i człowieka, a nie do siebie?

To ważne. Bo zbyt łatwo szafujemy prostym stwierdzeniem: mamy się modlić bez względu na to czy jesteśmy w stanie grzechu ciężkiego czy nie. To prawda, ale po to, żeby wymodlić sobie nawrócenie. A w naszym rozumieniu częściej oznacza to po prostu: masz mnie Boże wysłuchać bez względu na to czy jestem w stanie grzechu ciężkiego czy nie. Bo skoro to nie ma znaczenia, to po co mam się męczyć i nie grzeszyć? Po co biegać od razu do spowiedzi? Przecież to i tak zależy od Twojego widzimisię.
Tak nie może być. Stan naszego serca mocno wpływa na naszą modlitwę. Nasza świętość jest tu ogromnie ważna. To właśnie nasza świętość może zaważyć albo na tym, czy Bóg nam da łaskę o którą prosimy (będzie wiedział, że jej nie wykorzystamy źle), albo na tym, czy potrafimy dobrze przyjąć to, że tej łaski nie otrzymamy (bez buntu, rozpaczy, złości). Kiedy jesteśmy święci, czyli w prawdziwej łączności z Bogiem, to w zasadzie każda Boża odpowiedź jest dla nas łaską, którą potrafimy wykorzystać dla swojego dobra. I odpowiedź "tak" i odpowiedź "nie dostaniesz".
"Wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga" (Rz 8,28 - to tłumaczenie jest mi najbliższe, choć częściej jest spotykane inne).

Ale choć rzeczywiście Bóg może wysłuchać prośby także wtedy, gdy jesteśmy w stanie grzechu ciężkiego, to przed zadaniem takiego pytania trzeba sobie uzmysłowić o co tak naprawdę pytamy. Pytamy o to, czy gdy zabijemy Boga to On da nam więcej czy mniej, szybciej lub wolniej. Na litość Boską... Do jakiego człowieka, którego skrzywdziłeś, pójdziesz po prośbie, nie mówiąc wcześniej "ja cię ogromnie przepraszam"? Skąd się w nas bierze zastanawianie się, czy w stanie grzechu ciężkiego Bóg nas wysłucha? Zabijam Boga i szukam u Niego pomocy, bez przeproszenia? Czy naprawdę nie czujemy, jak wielkim to jest nieporozumieniem? Jak bardzo niestosowne jest takie rozważanie i pocieszanie się, że przecież Bóg może wysłuchać? To nie o to chodzi co zrobi Bóg, bo Jemu nie będziemy dyktować. Chodzi o to, co JA powinnam najpierw zrobić. A ja najpierw powinnam prosić o przebaczenie. I tej normy trzeba się trzymać.

Oczywiście, że są sytuacje specyficzne. Życie w stanie grzechu ciężkiego przez całe lata, nieumiejętność nawrócenia się. Oczywiście, że można się modlić o jakąś łaskę, szczególnie dla innych, bo w tym jest także miłość do Boga. Ale podstawową modlitwą musi tu być prośba o nawrócenie własne. Zbliżanie się do Boga. Tylko to świadczy o poważnym traktowaniu Boga. Inaczej pomylimy wiarę w Boga z magicznymi zaklęciami. Wiara i magia to nie to samo. To dwie skrajności. Bóg w swoim miłosierdziu może wysłuchać każdego, ale trzeba uważać, żeby proszenie Boga nie stało się bezczelnością czy magią, tylko jeszcze wiarą. A o tym będzie świadczyć nie jednorazowe słowa-modlitwa, tylko właśnie nasze sakramentalne życie.

Szaweł nie jest tu dobrym przykładem. Nie traktujmy Szawła jako kogoś ewidentnie złego. Szaweł to nie grzech, ale pomyłka. Służenie złemu ale w dobrej wierze. Szaweł nie służył szatanowi, tylko Bogu. Jedynemu Bogu. Szaweł nie był chrześcijaninem tylko żydem. Dla niego Chrystus był bluźniercą. Szaweł walczył z chrześcijanami jako bluźniercami. Dla Boga. W łączności z kapłanami żydowskimi. Nawrócenie Szawła nie polegało na odwróceniu się od szatana ku Bogu, ale na zrozumieniu, że Chrystus był Bogiem. Okrucieństwo Szawła jest okrucieństwem epoki, a nie pojedynczego człowieka. Przypomnijmy sobie wojny krzyżowe, żeby zrozumieć Szawła. Do dzisiaj bicie dziecka niektórzy rodzice uważają za normalne, choć prawo już mówi inaczej. Nam zabijanie dla Boga nie mieści się w głowie, i dobrze, ale na dawne czasy trzeba patrzeć inaczej. Odróżniajmy grzech od niewiedzy czy pomyłki, czy innej wiary, czy zwyczajów innej epoki.

 Re: Jaki wpływ na życie ma kara doczesna?
Autor: Mariusz (---.ip.oxynet.pl)
Data:   2018-04-10 22:03

(...)
Proszę o odpowiedź lub sprostowanie. Pozdrawiam.

---
Forowicze odpowiadają:

http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=251315&t=251315
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=339805&t=339805
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=297302&t=297302

z-ca moderatora

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: