logo
Wtorek, 07 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Wiem, że źle zrobiłam.
Autor: Magda (---.free.aero2.net.pl)
Data:   2015-06-08 21:18

Witam,
mam pewien problem. W pracy powinnam zapisywać co danego dnia robiłam. Nikt mnie z tego nie rozlicza. Tzn nikt mi nie sprawdza na bieżąco notatek. Kiedyś pokazałam to w przypadku kontroli. Pani trochę przejrzała i nie miała większych uwag. Nikt nie sprawdza czy danego dnia spotkałam się z daną osobą, czy rozmawiałam przez telefon, czy wykonałam taką a nie inną pracę np. biurową.
Problem tkwi w tym, że nie prowadzę tych notatek regularnie. Wiem, że źle zrobiłam nie robiąc tego systematycznie. Teraz zbliża się kolejna kontrola a ja mam spore luki w notatkach. Dodam, że moja poprzedniczka na początku nie prowadziła takich zapisków i było zalecenie pokontrolne. Zaczęłam uzupełniać braki ale ciężko jest przypomnieć sobie co np robiłam tego dnia rok temu. Staram się często uczestniczyć we Mszy św i korzystać z sakramentu pokuty. Na Mszy św bywałam prawie codziennie. Dziś nie poszłam, trochę żałuję bo jest Oktawa Bożego Ciała. Nie wiem co będzie dalej. Wpadłam na "cudowny" pomysł, żeby pójść do spowiedzi i Komunii św. dopiero jak skończę pisać dziennik.
Proszę o pomoc. Podobno na głupotę nie ma lekarstwa ale może jednak.

 Re: Wiem, że źle zrobiłam.
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-06-09 05:02

A w czym Ci pomóc? Czy w uzupełnianiu dziennika?
Uzupełnij od końca, ile dasz rade i co sobie przypomnisz i wypełniaj od teraz na bieżąco.
Takie rzeczy trzeba regulować w trybie co najmniej tygodniowym i wymaga to jedynie elementarnej samodyscypliny.

 Re: Wiem, że źle zrobiłam.
Autor: sjikawu (109.206.193.---)
Data:   2015-06-09 08:39

Jeśli w Twoim odczuciu masz grzech to musisz iść do spowiedzi i wtedy do komunii. Nie rozumiem tylko dlaczego masz to odczucie dopiero teraz kiedy sprawa może się wydać, skoro notatek nie robisz od roku. Twoim zdaniem grzechem jest uzupełnianie notatek z pamięci czy notoryczne zaniechanie zapisywania?
Sprawa praktyczna natomiast - notatki trzeba nadrobić. Nie wiem jaką masz pracę, ale chyba pewne czynności się powtarzają i takie możesz zapisać. Ta sytuacja to raczej nauczka żeby nie odkładać takich spraw. Moim zdaniem miesza Ci się trochę strach przed kontrolą w pracy ze strachem przed... grzechem? Bogiem?

 Re: Wiem, że źle zrobiłam.
Autor: Franciszka (---.45.217.26.citimedia.pl)
Data:   2015-06-09 09:30

"jest Oktawa Bożego Ciała" - Nie ma takiej oktawy. Ojcu Moderatorowi pewnie już znudziło się powtarzanie tego, co wielokrotnie tu pisał:
www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=81874&t=81845
Każdy grzech jest głupotą, bo został popełniony bezmyślnie, a człowiek dostał od swojego Stwórcy ten dar, jakim jest rozum. Trochę pomyśl, jak te twoje problemy dopasować do Dziesięciu Przykazań Bożych. Zachęcam do zrobienia rachunku sumienia właśnie na ich podstawie. Do spowiedzi przystępuje się po zrobieniu rachunku sumienia, ale nie tu na forum, bo my nie będziemy decydować, co masz zrobić. Do Komunii świętej przystępuje się, jeśli nie popełni się grzechu ciężkiego. Módl się do Ducha Świętego o dar rozeznania, o dobre natchnienie przed każdym działaniem.

 Re: Wiem, że źle zrobiłam.
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2015-06-09 11:36

Powiem tak: codzienna msza obowiązkiem nie jest. Rzetelne spełnianie zawodowych zobowiązań obowiązkiem jest. Kropka.
I choć umowa ze sobą: nie pójdę na mszę w tygodniu, dopóki nie nadrobię powstałych z mojej winy opóźnień w pracy zawodowej brzmi, hm, dziwnie, i ja bym czegoś takiego - takiej umowy - nie doradzała, to jest prawdą: najpierw obowiązki, potem to, co ponad obowiązki.
Nie jesteś w stanie pogodzić jednego i drugiego? codziennej mszy z obowiązkami w tygodniu? No to jednak najpierw obowiązki.
Bywałaś na mszy prawie codziennie i prawie codziennie zaniedbywałaś to, co powinnaś zrobić w pracy - to nie jest uporządkowany układ, prawda?
Ale też bez przesady. Gdybyś była w grzechu ciężkim, to tak ułóż czas, aby do spowiedzi pójść. Poza tym sakramenty nie są nagrodą, a Ty nimi ze sobą handlujesz, budujesz jakieś targi: za karę dla mnie nie będzie Komunii, póki nie nadrobię roboty.
Pomieszanie z poplątaniem.

 Re: Wiem, że źle zrobiłam.
Autor: Były kontroler (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-06-09 15:10

Mamy żyć w prawdzie.
Trudno, stało się. Najwyżej dostaniesz zalecenie pokontrolne (wielkie mecyje :) i napiszesz wyjaśnienie. To nie koniec świata. Wymagania pracodawcy są bezsensowne, ale skoro nie robią nikomu krzywdy i płaci Ci za ten czas, to je wypełniaj. W wyjaśnieniach napisz np., że przeoczenia wyniknęły z dużej ilości bardzo ważnych spraw bieżących, których opóźnienie mogłoby spowodować poważne konsekwencje. Niemniej postarasz się, aby wyeliminować takie niedociągnięcia. Premię Ci obetną? 100 czy 300 zł? Myślę, że to przeżyjesz. Nie przejmuj się (są ważniejsze sprawy) i bądź wierna Bogu.
Serdecznie pozdrawiam.

 Re: Wiem, że źle zrobiłam.
Autor: Traudi (---.dip0.t-ipconnect.de)
Data:   2015-06-09 16:33

Oczywiśćie, ze masz uzupełnic dokumentacje tak by przejść kontrole. Podłozenie sie kontrolerowi niczego ani Tobie ani nikomu nie przyniesie. Na Twoje miejsce przyjdzie taka sama. Wiadomo, ze w wielu pracach jest za duzo biurokracji ale nie powinno sie pozwolic by ona załatwiła Cie. Z najblizszej kontroli postarac sie wyjśc obronna reka a potem pójdz do jakiegos specjalisty od organizacji pracy i ustal reguły utrzymania porzadku.

 Re: Wiem, że źle zrobiłam.
Autor: Bea (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-06-09 19:05

A może chodzi Ci o uzupełnianie tych luk zmyślonymi zadaniami w pracy, których tak naprawdę nie wykonywałaś? Jeśli tak robisz, t o jest to grzech - oszustwa (kłamstwa).
I jeśli chodzi Ci o to, że - jak napisałaś - najpierw uzupełnisz dziennik (w sposób jak wyzej - nieuczciwy), a potem pójdziesz do spowiedzi, to to też niejest dobre, bo planujesz grzech, a potem spowiedź.

 Re: Wiem, że źle zrobiłam.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-06-09 23:59

Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam z tą spowiedzią: czy chodzi Ci o to, że najpierw chcesz pokłamać z tym dziennikiem, nazmyślać, czyli nagrzeszyć, a mając tę świadomość nie chcesz iść do spowiedzi teraz, tylko dopiero po zakończeniu zmyślania? Bo i tak trzeba by iść jeszcze raz?
W takiej sytuacji masz poniekąd rację, bo co to za spowiedź ('"postanawiam się poprawić"), jeśli świadomie i dobrowolnie planujesz natychmiast znowu nagrzeszyć. Doskonale to ujęłaś: "Wpadłam na 'cudowny' pomysł". Spowiedź przecież zakłada, że CHCESZ się poprawić i to nie za miesiąc, ale już, teraz. Oczywiście, że to się nie uda od razu, że ciągle będziemy grzeszyć, ale nie może być postanowienia grzeszenia zamiast postanowienia poprawy, bo jednak nie o to chodzi w rachunku sumienia i spowiedzi, prawda?

Wyjściem z tego nie może być jednak odkładanie spowiedzi dopóki sobie nie nagrzeszysz wystarczająco dobrze, ale próba niegrzeszenia. Nie mogę oceniać, czy to zmyślanie może być grzechem ciężkim, bo jednak nie wiem jak poważnym to było obowiązkiem i co od tego zależy (nie pisz, bo i tak to Ty musisz ocenić), ale jeśli Ty tak to oceniasz, to muszę to uszanować. W takiej sytuacji uważam jednak, że owszem, coś można wpisać wstecz (ostatecznie nie ma to aż takiego znaczenia czy to był wtorek czy środa, pierwszego czy drugiego lutego, jeśli naprawdę było), ale ważniejsze, że dorosły człowiek musi ponosić konsekwencje niewypełniania swoich obowiązków. A Ty ich nie wypełniałaś i nie widziałaś w tym nic złego, skoro sumienie nie ruszyło Cię przed innymi spowiedziami i komuniami świętymi. Czy zalecenia pokontrolne wiążą się z wyrzuceniem Ciebie z pracy, że strach przed tym każe Ci grzeszyć? Czy chcesz oszustwem pokazać innym, że jesteś dobra w pracy? Jeżeli człowiek pozwala sobie na nieuczciwość to się tego uczy i o większą nieuczciwość coraz łatwiej. Naucz się ponosić konsekwencje swojej nieodpowiedzialności. Skoro nie robiłaś tego, bo uznałaś, że to nie jest potrzebne, to teraz za to odpowiedz. To także jest wybór między Bogiem (prawdą) a diabłem. Uzupełnij tyle ile pamiętasz. Przeproś za to, że tego nie robiłaś. Teraz już pisz wszystko dokładnie. Nie bardzo wierzę, że ktoś z tego powodu zwolni Cę z pracy, a inne konsekwencje przyjmij, skoro się przecież należą. Jeśli teraz nie weźmiesz tego "na klatę", to cały czas będzie Cię kusiło, żeby dalej to "olewać". No bo nie będziesz widzieć żadnych złych konsekwencji. To kusi, żeby dalej oszukiwać.

Pamiętaj, że to jest układ z diabłem, a nie z Bogiem. Diabeł Ci to kiedyś przypomni i upomni się o swoje "prawa". A jak Bóg spyta kiedyś o tę oktawę Bożego Ciała w roku 2015 (wiem, że nie ma oficjalnie oktawy, ale 90% polskich parafialnych ogłoszeń tak to ujmuje, więc się tym nie gorszę), to mu po chwili wahania odpowiesz: "aaa, Panie Boże, to było przed kontrolą w pracy, więc nie bierz tego pod uwagę"? Każdy z nas ma jakieś niby wyjątkowe sytuacje, ale nie usprawiedliwia nas to, że mamy egzamin na studiach, albo jesteśmy w ciąży, albo syn zdaje maturę, albo jeszcze co innego. Po prostu: albo jesteśmy uczciwi, albo nieuczciwi. Tak to się nazywa. W przeciwnym razie każdy grzech byłby usprawiedliwiony, bo przecież zawsze z jakiegoś powodu grzeszymy (a nie bez powodu).

Hanna Ci dobrze napisała: "codzienna msza obowiązkiem nie jest. Rzetelne spełnianie zawodowych zobowiązań obowiązkiem jest. Kropka."
Jak trzeba, to się zostaje chwilę po pracy i wypełnia swoje obowiązki. Także - jak trzeba - kosztem codziennej (czy właśnie nie "codziennej") mszy świętej. Najpierw uczciwość, bo podczas mszy świętej patrzymy Bogu prosto w oczy. Podobnie jak najpierw trzeba się pojednać z bratem (zanim przyniesiemy dar przed ołtarz) podobnie najpierw trzeba wypełnić swoje obowiązki. Codzienna msza święta nie jest najwyższą wartością, choć jest wartością ogromną. W przyszłości możesz przez wiele lat nie chodzić codziennie na mszę świętą, a mimo to świętą możesz być. Jednak świętość i nieuczciwość nigdy nie idzie w parze.

Ponoszenie konsekwencji złych wyborów jest jednym z elementów życia dorosłego człowieka. Niestety.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: