Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2015-06-09 23:59
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam z tą spowiedzią: czy chodzi Ci o to, że najpierw chcesz pokłamać z tym dziennikiem, nazmyślać, czyli nagrzeszyć, a mając tę świadomość nie chcesz iść do spowiedzi teraz, tylko dopiero po zakończeniu zmyślania? Bo i tak trzeba by iść jeszcze raz?
W takiej sytuacji masz poniekąd rację, bo co to za spowiedź ('"postanawiam się poprawić"), jeśli świadomie i dobrowolnie planujesz natychmiast znowu nagrzeszyć. Doskonale to ujęłaś: "Wpadłam na 'cudowny' pomysł". Spowiedź przecież zakłada, że CHCESZ się poprawić i to nie za miesiąc, ale już, teraz. Oczywiście, że to się nie uda od razu, że ciągle będziemy grzeszyć, ale nie może być postanowienia grzeszenia zamiast postanowienia poprawy, bo jednak nie o to chodzi w rachunku sumienia i spowiedzi, prawda?
Wyjściem z tego nie może być jednak odkładanie spowiedzi dopóki sobie nie nagrzeszysz wystarczająco dobrze, ale próba niegrzeszenia. Nie mogę oceniać, czy to zmyślanie może być grzechem ciężkim, bo jednak nie wiem jak poważnym to było obowiązkiem i co od tego zależy (nie pisz, bo i tak to Ty musisz ocenić), ale jeśli Ty tak to oceniasz, to muszę to uszanować. W takiej sytuacji uważam jednak, że owszem, coś można wpisać wstecz (ostatecznie nie ma to aż takiego znaczenia czy to był wtorek czy środa, pierwszego czy drugiego lutego, jeśli naprawdę było), ale ważniejsze, że dorosły człowiek musi ponosić konsekwencje niewypełniania swoich obowiązków. A Ty ich nie wypełniałaś i nie widziałaś w tym nic złego, skoro sumienie nie ruszyło Cię przed innymi spowiedziami i komuniami świętymi. Czy zalecenia pokontrolne wiążą się z wyrzuceniem Ciebie z pracy, że strach przed tym każe Ci grzeszyć? Czy chcesz oszustwem pokazać innym, że jesteś dobra w pracy? Jeżeli człowiek pozwala sobie na nieuczciwość to się tego uczy i o większą nieuczciwość coraz łatwiej. Naucz się ponosić konsekwencje swojej nieodpowiedzialności. Skoro nie robiłaś tego, bo uznałaś, że to nie jest potrzebne, to teraz za to odpowiedz. To także jest wybór między Bogiem (prawdą) a diabłem. Uzupełnij tyle ile pamiętasz. Przeproś za to, że tego nie robiłaś. Teraz już pisz wszystko dokładnie. Nie bardzo wierzę, że ktoś z tego powodu zwolni Cę z pracy, a inne konsekwencje przyjmij, skoro się przecież należą. Jeśli teraz nie weźmiesz tego "na klatę", to cały czas będzie Cię kusiło, żeby dalej to "olewać". No bo nie będziesz widzieć żadnych złych konsekwencji. To kusi, żeby dalej oszukiwać.
Pamiętaj, że to jest układ z diabłem, a nie z Bogiem. Diabeł Ci to kiedyś przypomni i upomni się o swoje "prawa". A jak Bóg spyta kiedyś o tę oktawę Bożego Ciała w roku 2015 (wiem, że nie ma oficjalnie oktawy, ale 90% polskich parafialnych ogłoszeń tak to ujmuje, więc się tym nie gorszę), to mu po chwili wahania odpowiesz: "aaa, Panie Boże, to było przed kontrolą w pracy, więc nie bierz tego pod uwagę"? Każdy z nas ma jakieś niby wyjątkowe sytuacje, ale nie usprawiedliwia nas to, że mamy egzamin na studiach, albo jesteśmy w ciąży, albo syn zdaje maturę, albo jeszcze co innego. Po prostu: albo jesteśmy uczciwi, albo nieuczciwi. Tak to się nazywa. W przeciwnym razie każdy grzech byłby usprawiedliwiony, bo przecież zawsze z jakiegoś powodu grzeszymy (a nie bez powodu).
Hanna Ci dobrze napisała: "codzienna msza obowiązkiem nie jest. Rzetelne spełnianie zawodowych zobowiązań obowiązkiem jest. Kropka."
Jak trzeba, to się zostaje chwilę po pracy i wypełnia swoje obowiązki. Także - jak trzeba - kosztem codziennej (czy właśnie nie "codziennej") mszy świętej. Najpierw uczciwość, bo podczas mszy świętej patrzymy Bogu prosto w oczy. Podobnie jak najpierw trzeba się pojednać z bratem (zanim przyniesiemy dar przed ołtarz) podobnie najpierw trzeba wypełnić swoje obowiązki. Codzienna msza święta nie jest najwyższą wartością, choć jest wartością ogromną. W przyszłości możesz przez wiele lat nie chodzić codziennie na mszę świętą, a mimo to świętą możesz być. Jednak świętość i nieuczciwość nigdy nie idzie w parze.
Ponoszenie konsekwencji złych wyborów jest jednym z elementów życia dorosłego człowieka. Niestety.
|
|