Autor: Diana (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2015-07-09 12:31
Witam.
Do szesnastu lat nigdy nie miałam zawahań w wierze, ale wszystko zmieniło się, gdy poprosiłam Boga o wyleczenie mnie z mojej choroby (z uporczywego trądziku). Modliłam się nowenną pompejańską, ale nie zostałam uzdrowiona. Wpadłam w istny szał i rozpacz. Moje spojrzenie na Boga zmieniło się o 360 stopni. Zaczęłam go unikać, traktować jak wroga, przestałam mu ufać. Gdy ktoś w moim towarzystwie wspominał o Bogu, lub słyszałam słowa z nim związane np: Biblia, różaniec, modlitwa, pacierz stawałam się agresywna, wpadałam w szał i histerię. Nie przestałam wierzyć, ale świadomość, że zostałam odrzucona i, że Pan Bóg powiedział mi stanowczo NIE, doprowadzała mnie do rozpaczy i furii. Do dzisiaj nie potrafię mu tego zapomnieć (minęło kilka miesięcy), zwłaszcza, gdy widzę siebie w lustrze, nienawidzę siebie jeszcze bardziej. Potrafię wybaczyć, ale nie potrafię zapomnieć (choć próbowałam). Jak mam pogodzić się z myślą, ze Pan Bóg nie podarował mi zdrowia, a ja nienawidzę się przez to jeszcze bardziej? Mam wrażenie, że on nie chce mojego zbawienia i że po śmierci trafię od razu do piekła.
|
|