logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy należy unikać apostatów?
Autor: M (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2015-07-15 20:59

W słynnym katechizmie kardynała Gasparriego znajduje się takie pytanie: "Kto to są apostaci, heretycy, schizmatycy i ekskomunikowani, których należy unikać?"

Czy faktycznie osób, które dokonały formalnej apostazji (a poza tym mogą przecież być sympatycznymi ludźmi) należy unikać?

 Re: Czy należy unikać apostatów?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-07-15 23:08

Może i słynnym, ale nieaktualnym.

 Re: Czy należy unikać apostatów?
Autor: Maciek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-07-16 11:00

"Nieaktualny" w takim razie musiałby też być 1 List św. Jana Apostoła, w którym jest napisane, aby tychże właśnie nawet nie pozdrawiać i nie mieć udziału w ich nieprawościach. Podobnie Chrystus mówi, aby pewnych ludzi traktować "jak pogan i celników."

A wykładnia tego jest chyba dosyć prosta: trzeba wobec takich ludzi zachować rozsądną ostrożność. Chodzi o to, aby nie wpaść w takie, towarzystwo, które mogłoby być zagrożeniem dla wiary. Nie można tego jednak traktować obsesyjnie, ponieważ wtedy trzeba by zamieszkać na księżycu. Tutaj chyba można się odnieść do 5,10 1 Listu św. Pawła do Koryntian.

 Re: Czy należy unikać apostatów?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-07-16 12:19

Pozwolę sobie może rozwinąć poprzednią myśl :-)

Matka-Kościół w dokumentach oficjalnych nie myli się, ale to nie znaczy, że katechizm nie może się zdezaktualizować. Po prostu dzieci tej Matki ostatnio trochę urosły :-) I można im pozwolić na więcej. Katechizm sprzed 100 lat zabraniał kontaktu z heretykami, ale zabraniał ludziom, którzy w większości ukończyli kilka klas szkoły powszechnej. Poziom dojrzałości intelektualnej współczesnych ludzi jest nieporównywalnie większy. W dodatku przepływ informacji przyspieszył na tyle, że odcięcie się od treści „ryzykownych” dla wiary jest niemożliwe. Nie ma więc większego sensu utrzymywanie zakazów, które staly sie martwe, a uniemożliwiałyby zrobienie czegoś dobrego. W związku ze wzrostem dojrzałości i samodzielności świeckich zaczęli oni odgrywać coraz większą rolę w dyskusji z ww., która wcześniej była zarezerwowana dla osób duchownych.

Dwa miesiące temu poznałam człowieka, który deklarował się jako agnostyk i częściowo marcjonista (herezja z III w.). Mówił wprost, że chce iść do piekła. Ale rozmawiałam z nim. Spokojnie, bez walki, bez nawracania - po prostu wysłuchiwałam i okazywałam mu życzliwość oraz zrozumienie. W miarę prowadzenia coraz bardziej szczerych rozmów okazało się, że to, co wyglądało na niewiarę i herezję, jest tak naprawdę ogromnym zranieniem i buntem przeciwko niewyobrażalnemu cierpieniu, jakie go dotknęło. Cierpliwa rozmowa o jego uczuciach i wątpliwościach oraz modlitwa w jego intencji sprawiły, że odzyskał wiarę i wbrew wcześniejszym deklaracjom nie utracił jej, choć wystąpiły okoliczności, o których mówił, że jeśli się pojawią, to będzie dla niego dowodem, że Boga nie ma. A okoliczności te są naprawdę bardzo, bardzo trudne. Zaczął się modlić, nosić krzyżyk, szykuje się do spowiedzi, nieśmiało zaczyna nawet ewangelizować, choć Pan Bóg nie zabrał mu krzyża. Dal mu jednak dwie osoby, które przez trzy inne osoby zostały nazwane "jego aniołami”. To wystarczyło.

Oczywiście, nie zawsze scenariusz jest tak optymistyczny. Drugi zaprzyjaźniony ze mną agnostyk wciąż pozostaje agnostykiem, pomimo wielu rozmów i wielu modlitw. Póki co jedynym pozytywnym efektem jest to, że przestał postrzegać katolików jako monolit ludzi o wstrętnych cechach. Już wie, że ludzie są różni, a niektórzy katolicy dadzą się lubić i są do niego nastawieni życzliwie. W naszych rozmowach co jakiś czas znienacka pojawiają się głębokie tematy teologiczne. Może to kiedyś zaowocuje? Trzeci agnostyk uświadomił mi, jak bardzo moje sumienie było znieczulone na ludzką krzywdę i głuche na sprawiedliwość. To on zawstydził mnie strasznie i wprawił w kompleksy swoją ewangeliczną dobrocią i sprawiedliwością bez wiary w wieczną nagrodę i karę. Czwarty - wojujący ateista z pianą na ustach - na którym po jakichś 350 mailach w końcu postawiłam krzyżyk - zaskoczył mnie nagłą prośbą: błagam, nie rezygnuj ze mnie, nie poddawaj się, takie stare osły jak ja potrzebują dużo czasu…

Nie trzeba zamykać się w oblężonej twierdzy ani oceniać ludzi zbyt pochopnie jako „wrogow Kosciola”. Po 1000 lat chrystianizacji w Polsce wciąż „wiele jest serc, które czekają na Ewangelię. Napełnij serce swoje, tym kosztownym nasieniem, a zobaczysz, że Bóg poprowadzi cię do ludzi, których będziesz mógł zaprowadzić do Chrystusa”. Warunkiem jest tylko zakorzenienie w Bogu i świadomość, ze to nie my nawracamy, ale Bóg przemienia człowieka - czasami stopniowo, dlatego owoce pojawiają się tylko w Jemu wiadomym czasie.

 Re: Czy należy unikać apostatów?
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-07-16 12:34

Co to znaczy unikać? Nie rozmawiać? Unikać kontaktu wzrokowego? Przechodzić na drugą stronę ulicy.

To kogo Pan/Pani spotyka a kogo unika może zależeć od Pana/Pani samej ale także od sytuacji np. zawodowej.
Jestem sprzedawcą w sklepie z butami, przychodzi ktoś o kim wiem, że jest apostatą i co? Nie sprzedam mu butów? Uniknę go? Szef wyleje mnie "na zbity pysk" i będzie miał rację. Bowiem płaci mi nie za to abym kogokolwiek z takiego lub innego powodu unikał ale wręcz przeciwnie. Płaci mi za to abym nie unikał i powodował, żeby oni wychodzili z butami zakupionymi w jego sklepie.
Lekarz też ma unikać heretyka? A nauczyciel w stosunku do dzieci w klasie albo policjant? A może aptekarz ma uniknąć chorego apostaty i nie sprzedać mu lekarstwa?

To jakiś absurd. Jezus, nasz Mistrz i Nauczyciel, którego tak niezręcznie naśladujemy, szedł do ludzi. Spotykał się z chorymi (czyli wg ówczesnego pojęcia opanowanymi przez diabła), wykluczonymi społecznie (poborcy podatkowi, Samarytanie, trędowaci, kobiety upadłe, rzymscy okupanci). Nie unikał nikogo, choć czasami nie przychodziło mu to łatwo. Myślę, że jeśli poczyta się Ewangelię pod tym kątem, odpowiedź będzie jasna.

 Re: Czy należy unikać apostatów?
Autor: pomi (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2015-07-16 23:27

A ja bym odpowiedziała: z jednej strony tak, z drugiej strony nie. Tak - bo każdy może pobłądzić i potrzebować może naszej pomocy. Nie - jeśli by to nas miało prowadzić do złego.
Tu nie o sympatyczność chodzi. Przecież z osobami które nie są sympatyczne też utrzymujemy kontakty. Nie każdy umie być sympatyczny będąc nawet bardzo wartościowym człowiekiem.

 Re: Czy należy unikać apostatów?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-07-17 00:33

Ale przecież tam nie jest napisane, że apostatów należy unikać.

Odpowiedź brzmi: "Apostaci są to ochrzczeni, którzy zupełnie odpadli od wiary chrześcijańskiej; heretycy są to tacy, co uparcie albo zaprzeczają jakiemuś dogmatowi wiary, albo wątpią o nim; schizmatycy są to ci, co się wzbraniają poddać Ojcu Świętemu, albo też nie chcą mieć nic wspólnego z członkami Kościoła, podlegającymi Papieżowi; ekskomunikowani z obowiązkiem unikania ich są to ci, których ta kara spotkała według postanowień świętych kanonów."

Obowiązek unikania dotyczy jedynie tych ekskomunikowanych. Przy innych jest jedynie wyjaśnienie kim są owi apostaci, heretycy i schizmatycy. Jeszcze wyraźniej jest to napisane w innym pytaniu (odpowiedzi).

"158. Kto jest poza Kościołem, ustanowionym przez Jezusa Chrystusa?
Poza Kościołem, ustanowionym przez Jezusa Chrystusa, są: nieochrzczeni, jawni apostaci, heretycy, schizmatycy i ci ekskomunikowani, których należy unikać".

A tutaj widać wyraźniej, że nawet nie o wszystkich ekskomunikowanych chodzi.
Unikaniem w tym przypadku może być nie tyle uciekanie przed nimi, ile niezadawanie się z tymi ludźmi, niewchodzenie z nimi w bliższe relacje. Jeśli (niedawna sprawa) ekskomunikowany jest kapłan i jest to podane do publicznej wiadomości, na pewno nie chodziłoby o to, żeby do znajomego Piotrka nie powiedzieć dzień dobry, ale o to, żeby nie uczestniczyć w jego mszach świętych, skoro mu nie wolno ich odprawiać.

 Re: Czy należy unikać apostatów?
Autor: M. (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-07-18 10:06

Według mnie zależy od człowieka, a dokładnie od dwóch ludzi, którzy się spotykają.
Jeśli ktoś porzucił Kościół, przeszedł do jakiegoś zboru protestanckiego i stał się bardzo agresywnym neofitą, który na każdym kroku stara się udowodnić, że Kościół to herezja (niestety, częsta sytuacja - miałam okazję poznać takich protestantów), a mam świadomość, że ja z kolei stoję dość marnie jeśli chodzi o wiedzę o tym w Kogo i w co wierzę, to należy takiego kogoś unikać. Najprawdopodobniej albo dochodziłoby do bezsensownych kłótni, albo w krótkim czasie przeciągnąłby mnie na swoją stronę.
Spotkania ludzi różnych wyznań wymagają szacunku z obu stron, kultury, ale też trzeba cały czas pogłębiać swoją wiarę (i wiedzę!), żeby być pewnym i świadomym tego dlaczego jest się katolikiem.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: