logo
Wtorek, 07 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy istnieje dopuszczalny seks dla samotnego wdowca katolika?
Autor: Jerzy (---.meganet.lt)
Data:   2015-11-04 23:47

Jestem w stanie beznadziejności, bo kocham swoją żonę, która zmarła tak nieoczekiwanie i w ciągu krótkiego czasu... Dwa miesiące przeszło, ale uczucia nawet wzmocniły się... Byłem razem w szpitalach nie odchodząc od żony przez te dni i noce, aby pomagać żonie chociaż czymś... 27 lat małżeństwa nastały dwa dni przed tym, jak Bóg ją zabrał ode mnie... O innej kobiecie, nowej rodzinie, nowej miłości nie chcę myśleć. Myślę tylko o tym, jak pomóc swojej żonie, dużo modle się, chodzę do kościoła, zamawiam Msze, stawiam świece i żyję nadzieją na spotkanie... Po innej kobiecie na pewno nie zechce mnie widzieć...
Najbardziej mnie przygnębia problem z seksem... Mam na myśli podobiznę seksu, prawo ratowania się przed możliwym skutkiem życia wcale bez niego. (Bo medycyna gwarantuję zawał – już i tak każdy dzień pigułki łykam, chociaż biegam maratony - albo zapalenie prostaty). Kościół zabrania wszystko, co jest poza małżeństwem i dla poczęcia dziecka. Co robić w moim wypadku – do końca życia walczyć ze sobą, jak to było przed małżeństwem (bez sukcesu), czy koniecznie założyć czym prędzej nową rodzinę, aby nie grzeszyć i nie opowiadać o tym na każdej spowiedzi? W takim wypadku boje się że będę „grzesznikiem z konieczności“, bo na celibat do końca życia mnie nie stać, nawet jeżeli w moim wypadku to jest jedynym dopuszczalnym dla katolika wyjściem...
Staram się myśleć nie o sobie, a o żonie, ale problem pozostaje... Nejużto nie ma dla mnie nic dozwolonego i jestem ślepym zaułku bez wyjścia? Piszę, chociaż nadziei na pomóc prawie nie mam... Wiem, że trzeba modlić się, robię to...

 Re: Czy istnieje dopuszczalny seks dla samotnego wdowca katolika?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2015-11-05 00:15

Nie wierzę, że medycyna gwarantuje zawał wszystkim celibatariuszom czy po prostu mężczyznom żyjącym w czystości a nie w małżeństwie. Jestem pewna, ze to naciągany argument.

Odpycha mnie też wizja tego, że zakładasz nową rodzinę w celu paskudnie instrumentalnym. A co, jeśli 2 dni po ślubie kobieta, już żona się rozchoruje i przez następne 40 lat nie będzie mogła współżyć (czytaj: być narzędziem Twych seksualnych zachcianek, tak, zachcianek), to co wtedy?
...aaa, wiem - zawał i choroba prostaty.
Ręce opadają.

To nie kwestia zawału, tylko porządku w głowie.

 Re: Czy istnieje dopuszczalny seks dla samotnego wdowca katolika?
Autor: Marek (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-11-05 00:57

Rzekome problemy zdrowotne przy braku seksu to ściema i samousprawiedliwianie (no, bo to ładniej się o sobie myśli, jak się powie że ja "muszę" niż "ja chcę", prawda?).
Zacznij od nie oszukiwania samego siebie. Nic "nie musisz". Możesz żyć bez seksu jeśli chcesz.

 Re: Czy istnieje dopuszczalny seks dla samotnego wdowca katolika?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2015-11-05 11:43

Mówisz, że medycyna gwarantuje? Czyli każdy kapłan katolicki ma przynajmniej jeden zawał i koniecznie zapalenie prostaty. A jak nie ma to jest najlepszy dowód na to, że ma kochankę. I to nie taką na jeden raz, zwykły upadek, ale stałą, w celu systematycznej współpracy nad zdrowiem kapłana. Bo skoro Ty po 30 latach współżycia (no bo jeszcze przed ślubem) wciąż jesteś zagrożony, to każdy kapłan też musi przez całe życie. Hmm. Wydaje mi się, że mój nowy proboszcz jeszcze nie miał zawału, a swoje lata już ma. Trzeba to sprawdzić. Może trzeba człowiekowi pomóc?
Specjalnie nie daję po tym tekście uśmiechu. Wcale mi się nie chce żartować. Chciałabym Ci jedynie pokazać absurdalność tego, co piszesz.

Ale to dla mnie taka głupota, że tylko przy okazji wtrącam te słowa. Ostatecznie na forum było już kilka tematów o zdrowotnym fizycznie działaniu współżycia na mężczyznę, więc nic mnie już nie zdziwi (jakoś żaden z was nie zainteresował się, czy to jest zdrowe dla fizycznego stanu kobiety, a tym bardziej jak psychicznie kobieta znosi takie przedmiotowe traktowanie).

Interesuje mnie co innego. Twoja logika, która ponoć u mężczyzn działa lepiej? Próbuję Cię zrozumieć, ale za żadne skarby nie mogę. Kochasz żonę, tak? Po śmierci nawet bardziej. Dlatego nie potrafisz myśleć o nowym związku? Ale o współżyciu z kobietami myśleć potrafisz? To się nie gryzie? No pewnie, że nie, skoro to nie z miłości tylko z obowiązku...
Chciałbyś być kiedyś już na zawsze z żoną. Ale uważasz, że gdybyś założył nową rodzinę, to ona nie chciałaby być z Tobą, przez tę nową kobietę? ("Po innej kobiecie na pewno nie zechce mnie widzieć..."). Ale jak będziesz będziesz współżył raz w tygodniu (sorry, ale nie jestem zorientowana jak często musisz współżyć dla uchronienia się przed zawałem, a jak często - przed prostatą) z obcą kobietą, to żona będzie Cię chciała widzieć? To Ci spokojnie wybaczy? Czy jak ona była niedysponowana, to już wtedy odsyłała Cię do prostytutek? Bo boję się nawet spytać, czy dla systematycznego współżycia w celu podreperowania własnego zdrowia, kazałeś jej się truć środkami antykoncepcyjnymi, żebyś ty mógł nie przestawać. Skoro teraz, dwa miesiące po śmierci żony Ty masz takie dylematy...

Człowieku, zacznij od nazywania wszystkiego po imieniu. Ja wiem, że to wszystko brzmi brutalnie, ale naprawdę nawróceniu bardzo pomaga nazywanie nie tylko grzechu, ale i usprawiedliwień po imieniu. Szukanie rozwiązań też trzeba nazwać po imieniu, bo często dopiero wtedy okazuje się czym tak naprawdę są.

"na celibat do końca życia mnie nie stać, nawet jeżeli w moim wypadku to jest jedynym dopuszczalnym dla katolika wyjściem". Kościół nigdy nie głosił, że jedynym dopuszczalnym wyjściem dla katolika po śmierci żony jest celibat. Kościół dopuszcza wielożeństwo, tyle że nierównoczesne. Ślubujesz "że cię nie opuszczę aż do śmierci". Po śmierci żony możesz pokochać kogoś innego. I nie gadaj mi o miłości do żony. Dopóki będziesz myślał o tym, by z inną kobietą iść do łóżka (i to już dwa miesiące po śmierci żony) - nie gadaj mi o miłości. Czy jesteś pewien, że żonę kochałeś jako kobietę? Skoro inne kobiety traktujesz jak przedmioty konieczne do zaspokajania zdrowia? Żona to uważała za normalne?
Ludzie "dla zdrowia" chodzą na spacery, do lasu, a Ty będziesz zaliczał kobiety? I co robić, bo Kościół nie zezwala? I dlaczego nie zezwala? Jak to sobie wyobrażasz? Nie założysz rodziny, bo trzeba by się zaangażować w miłość. A żeby z kimś współżyć, to nie trzeba? Bo ta kobieta nie żyje, nie czuje, bo jest dla Ciebie rzeczą? To kup sobie kukłę w sex-shopie. Czy to Ci żona wybaczy? Kukły przynajmniej nie zranisz, nie upokorzysz, kukła się nie zakocha, kukła Cię niczym nie zarazi - same plusy. Zastanowiłeś się kiedyś nad tym, że kobieta JEST CZŁOWIEKIEM? A Ty chcesz, jak warzywa i owoce - dla zdrowia...

Wiesz co Jerzy? Po raz pierwszy wolałabym, żeby się okazało, że chciałeś sobie z nas tu na forum zakpić. Że wcale tak naprawdę nie myślisz. Że kobieta nie jest dla Ciebie przedmiotem do zabawy (o, przepraszam, dla zdrowia). Wolałabym, żeby ten post to była zabawa. Głupia bo głupia, ale byłabym spokojniejsza o kobiety, które staną na Twojej drodze. Bo w przeciwnym razie współczuję im. Ze względu na żonę z góry przekreślasz je jako kobiety, które mógłbyś pokochać i ułożyć sobie z nimi życie z miłości. Więc kim dla Ciebie są teraz kobiety? Nazwij to wyraźnie. Kim są?

Już nawet nie wspomnę o Twoim rozumieniu przyszłego życia. Ale jeśli naprawdę kiedyś chcesz zobaczyć żonę, to zawalcz o swoją czystość, a nie o to, żeby się drugi raz nie zakochać. Zawalcz o to, żeby pokochać bliźniego (w tym kobiety), a nie tylko siebie. Inaczej żony możesz już nigdy nie zobaczyć. I to jest prawdziwszy, bardziej realny problem niż ten, czy żona Ci wybaczy drugą miłość.

 Re: Czy istnieje dopuszczalny seks dla samotnego wdowca katolika?
Autor: B. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-11-05 13:57

Jerzy, zakładam że nie kpisz z nas. Masz 50-60 lat. Kiedy masz zamiar poznać podstawy swojej wiary? Nikt nie wie, ile mu jeszcze czasu zostało, na co więc czekasz? Swoją wiarę poznasz przez czytanie choćby książeczki do nabożeństwa (m.in. jest tam z reguły "Mały katechizm"), przez uczestniczenie w coniedzielnej Mszy Świętej i uważne słuchanie czytań mszalnych, przez czytanie w domu Ewangelii i Nowego Testamentu (gdybyś był młodszy, zachęcałabym cię też do czytania całego Pisma Świętego, ale chyba w twoim przypadku na to jest już trochę późno?). Zachęcam też do zaprenumerowania młodzieżowego "Miłujcie się", tam znajdziesz wiele i dla siebie. Cytujesz Jerzy takie zabobony, że brak słów.
Żona zmarła ci ok. 2 miesiące temu, zatem jesteś teraz w głębokiej żałobie jeżeli bardzo ją kochałeś.
"Przy zmartwychwstaniu bowiem nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie." Mt 22,30 Jest to w kontekście pytania "miała siedmiu mężów, po zmartwychwstaniu czyją więc będzie żoną" (cytuję niedokładnie, z pamięci). Jeżeli twoja żona była wierząca i będzie w niebie, to nie będzie miała żalu o następną żonę, bo jest to zgodne z Bożym Prawem, a będąc w niebie będzie Boże Prawo szanować. Czyli twoja obawa "Po innej kobiecie [żonie] na pewno nie zechce mnie widzieć{" jest bezprzedmiotowa. Natomiast nie będzie chciała cię widzieć, jeżeli popełniałbyś grzechy ciężkie (które chyba rozważasz?) i w takim stanie umarłbyś, nie mogąc uzyskać zbawienia (idąc do piekła).

"Myślę tylko o tym, jak pomóc swojej żonie, dużo modle się, chodzę do kościoła, zamawiam Msze"
Jeżeli tak robisz, to dobrze, bo żona potrzebuje już tylko pomocy modlitewnej (twojej i Kościoła). Możesz jeszcze, o ile cię stać, zamówić Msze Święte gregoriańskie i dać kartkę i ofiarę na nabożeństwo za zmarłych (chodzi mi o tzw. "wypominki").
Jerzy, jeżeli poważnie traktujesz Boga i Jego Prawa (w tym Przykazanie "nie cudzołóż"), to głowa ci powie, co masz robić, gdy jakaś kobieta zacznie cię uwodzić. Jeżeli posunie się za daleko, możesz jej życzliwie i po prostu powiedzieć, że jesteś wierzący i w związku z tym respektujesz przykazanie "nie cudzołóż".
Jako człowiek wierzący unikasz mam nadzieję nocnych programów telewizyjnych porno, świadomie unikasz gazet tego typu, itp. Jako mężczyzna w być może dość podeszłym już wieku możesz spodziewać się, że żeniąc się po okresie żałoby będziesz miał prawo oczekiwać od młodszej może żony dozgonnej wierności, nawet jeżeli stałoby się tak, że po niedługim czasie ty już nie mógłbyś z normalnych przyczyn wieku i zdrowia, podejmować w małżeństwie aktywności w sferze intymnej. Wtedy żona także byłaby pozbawiona tej pełnej sfery i kochając ciebie nie narzekałaby na to, lecz miałaby w tobie po prostu dobrego (mam nadzieję) przyjaciela-małżonka. Wzajemna miłość to wzajemne liczenie na siebie i życzliwość nawet w takich sytuacjach. To czego się obawiasz (napór "potrzeb"), to nie jest bożek. Człowiek, wolny człowiek, w swojej wolności dokonuje wyborów i podejmuje decyzje. Życzę podjęcia dobrych decyzji i dobrej ich realizacji.

 Re: Czy istnieje dopuszczalny seks dla samotnego wdowca katolika?
Autor: xc (---.146.131.136.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-11-05 17:50

Prawdę mówiąc nie rozumiem o co Panu chodzi. Co to ma być "podobizna seksu"? Co ma Pan na myśli pisząc "bo medycyna gwarantują zawał"? Zapalenie prostaty? To, o ile się orientuję może przydarzyć się każdemu mężczyźnie. Z reguły ma uwarunkowania bakteryjne ale to można sobie wyjaśnic z urologiem a nie na forum publicznym.
Nie wiem jak Pan ale ja ożeniłem się z miłości a nie dlatego, że "mi się chciało" i w ten sposób rozładowałem "chcenie". Przed ołtarzem ślubujemy miłość i tego bym się trzymał.
Ciekawe co by powiedziała kobieta, gdyby powiedzial jej Pan, to co tu pisze: chcę się z Tobą ożenić, bo inaczej nie mogę rozładować zgodnie z moją wiarą mojego popędu płciowego. A co będzie jeśli po pewnym czasie odmówi Panu wspólnoty łoża, bo przestanie ją bawić rola rozładowaczki? Zmusi ją Pan, zdradzi, zostawi, będzie dalej się męczył i szukał "katolickiej" drogi zaspokojenia libido? Inne pomysły?
Wydaje mi się, że powinien porozmawiac Pan z seksulogiem i psychologiem, o odwiedzeniu urologa nie muszę wspomonać, bo dla mężczyzn w naszym wieku to standard. I życzę Panu aby spotkał Pan właściwą kobietę a ona w Panu zobaczyła właściwego mężczyznę.

 Re: Czy istnieje dopuszczalny seks dla samotnego wdowca katolika?
Autor: Marlena (212.160.215.---)
Data:   2015-11-15 13:11

W Biblii jest dokładnie wszystko napisane. jest odpowiedzią na naprawdę wszystkie pytania. Jest tam, że jeśli ktoś nie może wytrzymać to niech sobie weźmie żonę, żeby nie grzeszyć:
"Lecz jeśliby nie potrafili zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć" (1 Kor, 7,9)

Co do zmarłej żony, to ona na pewno będzie szczęśliwa jeśli Pan będzie szczęśliwy, ALE szczęśliwy zgodnie z wolą i przykazaniami Boga.
Może pan też modlić się (nowenna pompejańska) o uwolnienie od takich myśli i chęci. Na pewno Matka Pana uzdrowi i będzie potrafił Pan żyć w zgodzie ze sobą. Pamiętajmy, że Biblia jest jedynym prawdziwym i niezmiennym źródłem informacji i wskazówek dotyczących życia. Kierując się Nią, na pewno nie zginiemy :)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: