Autor: Nieszczęśliwa (91.238.166.---)
Data: 2015-11-05 18:25
Dzień dobry.
Chciałam podzielić się moją historią bo sobie nie radzę.
Nie potrafię zapomnieć, przebaczyć. Codziennie myślę, zadręczam się i pytam DLACZEGO? Dlaczego ten świat jest okrutny? Dlaczego rodzina potrafi doprowadzić do tragedii?
Komu ufać? Problemy zaczęły się od śmierci taty, który zmarł na białaczkę w 2008 roku. Przeżyłam to strasznie.
Moja mama została sama z bratem kawalerem, który życie traktował lekko. Żadnych odpowiedzialności, obowiązków tylko koledzy itp. Pracował, zarabiał jak na nasze warunki dobrze. Pewnego dnia przyrodni brat poprosił go o zaciągnięcia kredytu (była to kwota ok. 70 tyś zł) na remont domu. Powiedział, że będzie spłacał raty, a po roku przepisze ten kredyt na siebie. Moja mama była poręczycielką. Nie spisali żadnej umowy między sobą. Zaznaczam, że o niczym nie wiedziałam bo wszystko było zaplanowane i zmanipulowane przez przyrodniego brata - wiedział, że nie dopusciłabym do takiej sytuacji. Dowiedziałam się po dłuższym czasie. Ale do rzeczy.
Po zaciągnięciu kredytu przez jakiś czas było w porządku raty były spłacone. Do czasu. Brat został zwolniony z pracy i bank nie miał z czego ściągać rat (bratu ściągali z wypłaty, przyrodni brat oddawał mu te pieniądze), na domiar złego przyrodni brat przestał przewozić pieniądze na raty.
Zaczęły się poważne problemy. Jak opłacić 3 pokojowe
mieszkanie, prąd, gaz. I tu znowu zaingerował mój przyrodni brat. Zaproponował sprzedaż mieszkania i zabrania mamy i brata do siebie, a po spłaceniu mnie zainwestowania pieniędzy ze sprzedaży mieszkania w dobudówkę górnego piętra dla nich. Miało to być zapisane notarialnie.
Od początku były problemy. Bratowa nie chciała zameldować brata (tylko tymczasowo), wymigiwali się od zapisania góry domu gdzie mama i brat dali na to pieniądze, ale to dopiero początek horroru. Prawie całą emeryturę mama musiała oddać (bratowa bezrobotna po podstawówce, przyrodni brat brał zasiłek z urzędu pracy bo też został zwolniony) na opłaty, jedzenie, papierosy i piwa dla przyrodniego brata bo musiał wypić parę piw dziennie (alkoholik). Mój brat miał zabronione schodzenie do kuchni przez bratową i robienia sobie kawy, jedzenia itp. Moja mama potajemnie dzieliła z nim żywność. Czasem kupiła bułki żeby bratowa nie widziała i jedli z mortadelą ukradkiem bo na nic innego nie mieli.Za to bratowa obżerała się pomadkami, a mama musiała jeszcze po niej papierki zbierać. Bratowa używała przemocy wobec brata (przynajmniej raz) gdzie mam na to dowody i fotografie. Wyręczali się nimi. Chodzili po ich dzieci do przedszkola i szkoły. Ciągle doczepiali się o byle co, żądali pieniędzy, a sami nie robili nic, aż w końcu zaplanowali aby wyrzucić mojego brata z domu (zrobili to sprytnie żeby pozbyć się też mojej mamy) rok po sprzedaży mieszkania. Wiedzieli, że jak wyrzucą brata, mama pójdzie za nim. Bo co niby kawaler, synuś mamusi ma zrobić i jak sobie poradzić bez dachu nad głową, pracy i chory (muszę tutaj nadmienić, że brat miał rzadką chorobę nadnerczy gdzie przyjmować musiał dożywotnio tabletki). Z dnia na dzień został bez niczego. Pomogła rodzina. Babcia, ciocia przygarnęli ich do siebie (ja nie miałam miejsca przy naszych 40 m i czterech osobach), a później kupiona została garsoniera gdzie zostało użyczone. mieszkanie. Mieszkali, komornik zajął część emerytury mamy, dodatkowo spłacała pożyczkę 170 zł, którą również na pół miał spłacać brat i bratowa. Wegetowali. Przyrodni brat nie pomógł choć podjął pracę w Norwegii. Dobre słowo, pocieszenie, czasem pożyczanie pieniędzy. Tyle mogłam pomóc. Nie pomogło.
Dnia 7.08.2014 w godzinach wieczornych kiedy wracaliśmy z rodziną z czterodniowego biwaku zadzwoniła babcia, że nie może dodzwonić się do mamy. Czasem tak się zdarzało, ale zawsze mama oddzwaniała. Coś nie dawało mi spokoju.
Pojechaliśmy z mężem na mieszkanie. Nikt nie otwierał.
Poszliśmy szukać brata po kolegach. Znaleźliśmy. Okazało się, że mama wyszła z mieszkania trzy-cztery dni wcześniej i myślał, że pojechała do rodziny (nie posiadał telefonu więc z nikim z nas się nie kontaktował). Przeszukaliśmy mieszkanie. Szok. Dwa listy pożegnalne wsadzone w zeszyt mojej mamy. Jeden do naszej "dobrej rodziny" babci, cioci, mnie, brata Drugi do "złej rodziny" bratowej i przyrodniego brata. Pisała, że są ohydni, że jak mogli tak oszukać, że nie ma już przez nich nic. Policja, spisywanie zeznań, rysopis, podpisywanie zgody na upublicznienie wizerunku w prasie, internecie. Poszukiwania przez straż pożarną i policję. Dnia 12.08.2015 ciało zostało odnalezione. Wiszące na dębie w zagajniku. Niedaleko. Przechodziliśmy tamtędy z bratem kiedy byliśmy go szukać, ale było już ciemno. Nawet w dzień nie dało się zauważyć. Koniec. Moje życie się odmieniło. Załatwianie spraw, prokurator, sekcja, przesłuchania. pogrzeb. Pustka, pustka, pustka. W niecałe 10 miesięcy później pożegnałam brata. Przestał brać tabletki, które musiał przyjmować dożywotnio. On chyba chciał dołączyć do mamy. Nie umiał odnaleźć się w tym świecie. Zostałam sama. Nie mam już ich. Tata, mama, brat. Nie mam całej trójki. Zostałam sama przez ludzi-demonów, którzy nie mają żadnych skrupułów by za pieniądze i chciwość gotowi byli doprowadzić do śmierci. Do tej pory uważają, że to nie ich wina, odbijają piłkę na wszystkich.
Nie poczuwają się do odpowiedzialności i spłaceniu długu.
Kombinują dalej byle się wykręcić. Straciłam zaufanie do świata, ludzi. Straciłam większą część siebie.
|
|