Autor: Klaudia (19 l.) (46.20.58.---)
Data: 2016-02-09 00:08
moj problem ciagnie sie od dluzszego czasu. Juz nie wiem jak sobie z nim poradzic. Miewam mysli juz samobojcze czasami, bo moze wtedy jakby mnie nie bylo zycie stalo by sie prostrze mojej mamie. Brakuje mi z jej strony akceptacji, ciagle mnie obwinia i strasznie krytykuje. Kłoce sie z nia bardzo czesto i to tak ze obie placzemy. Ciagle mnie krytykuje i mowi jaka to ja nie jestem. Obwinia mnie za kazda zle zrobiona rzecz i za stosunki z siostra. Ma wytyczony schemat jak powinnam rozmawiac, co powiedziec, jak patrzec. Probuje zrobic ze mnie ideala, nie potrafi mnie zaakceptowac taka jaka jestem. Obwinia mnie za wszystkie problemy jakie w domu sa, zeprzez mnie jest taka zle atmosfera w domu, ze sie wszyscy kloca. A to nie prawda, nie jestem ja wciaz za wszystko winna. Probowalam wiele razy juz rozmawiac na spokojnie z nia z mojej inicjatywy, nawet przepraszac, ona nigdy mnie nie przeprosila. Nigdy. Uwaza ze zawsze ja jestem ta zla. Nikt sie nie nasluchal tylu przykrosci z jej strony co ja. Wypomina mi np to ze mam cudownego chlopaka z ktorym czuje sie naprawde szczesliwa bo mnie rozumie i akceptuje taka jaka jestem. Twierdzi ze ja gram przed nim, ze udaje inna osobe. Ja juz chyba nie potrafie jej wybaczac ciagle, ani zapomniac co zrobila. Kazde jej slowo kotluje sie we mnie. To wszystko zapisuje sie i boje sie ze pewnego dnia nie wytrzymam.
Ponadto w moim zyciu wszystko szlak ostatnio sprawia. Mam 19 lat, nie idzie mi w szkole, stracilam 3 przyjaciolki, brakuje mi kasy. Brakuje mi juz checi, motywacji do zycia, czuje ze skonczyly by sie problemy gdybym skonczyla z soba, bo ja juz naprawde nie mam sily.
|
|