logo
Czwartek, 02 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Mieszkamy razem - nie dostałam rozgrzeszenia.
Autor: Kinga (109.95.200.---)
Data:   2016-11-15 18:28

Mieszka ze mną narzeczony. Ślub mamy w czerwcu następnego roku. Zaczął u mnie mieszkać w styczniu ze względu na to, że jest z daleka a u mnie w wiosce znalazł pracę. Nie miał samochodu więc zamieszkał ze mną i z moimi rodzicami. Nie śpimy razem on ma swój pokój a ja mam swój. Wczoraj byłam na spowiedzi. Powiedziałam księdzu że mnie i narzeczonego trochę poniosło w okazywaniu sobie miłości jednak NIE doszło do intymnego zbliżenia - to były tylko pieszczoty. Zapytał czy mieszkamy razem no i niestety powiedziałam, że tak. Stwierdził, że nie da mi rozgrzeszenia, bo nie powinniśmy mieszkać razem i że jak chcę rozgrzeszenie to mam narzeczonego wyrzucić z domu i wtedy przyjść na spowiedź. Owszem byłoby to możliwe teraz gdy kupiliśmy samochód - ale jest on wspólny. A poza tym wypłata by mu nie starczyła na te kilometry co by musiał robić w miesiącu. To ksiądz stwierdził, że skoro dla niego ważniejsze są pieniądze niż moja czystość to widocznie mu na mnie nie zależy. Co mam robić? Czy dostanę to rozgrzeszenie? Jak mam się zachować? Czy naprawdę muszę wyrzucić z domu narzeczonego?

 Re: Mieszkamy razem - nie dostałam rozgrzeszenia.
Autor: ilona (185.55.65.---)
Data:   2016-11-15 19:27

Sa dwie sprawy
1. Brak rozgrzeszenia - i słusznie - ale to już jest w wielu innych wątkach.
Tak jest, to nie podlega ani twojemu żalowi, ani dyskusji.
Każde wytłumaczenie z twojej strony jest bez znaczenia, bo tak jest.

2. Natomiast drugą sprawa dla was obojga ważną jest to, że robicie sobie niby rodzinę, niby dom, a na dodatek hamujecie w sobie naturalna potrzebę zbliżeń, co w konsekwencji doprowadzi was do wypalenia emocjonalnego. Czyli robicie sobie krzywdę nawzajem. Zatem nie zajmuj się tłumaczeniem: dlaczego to robisz (robicie) itd.... Zajmij się innymi możliwościami logistyki dojazdu i zamieszkania. Nie liż cukierka przez papierek bo ci papierek się przyklei do języka i będzie brak smaku na cukierek. Może wystarczy u sąsiadów wynająć stancje, może poszukać "wspólników" na dojazdy. Do ciebie i do was należy szukać rozwiązań.
Wskazówki od spowiednika masz - z tymi wskazówkami nie dyskutuj bo wtedy poddajesz wątpliwość w wiarę. Spowiednik tylko chce was ochronić od złych nawyków i złych emocji, które przyjdą w tej sytuacji.

 Re: Mieszkamy razem - nie dostałam rozgrzeszenia.
Autor: wyszywaczek wredny (---.net.pulawy.pl)
Data:   2016-11-15 20:05

> ksiądz stwierdził, że skoro dla niego ważniejsze są pieniądze niż moja czystość to widocznie mu na mnie nie zależy.

a co ty stwierdzasz?

I odwracając pytanie: a co dla ciebie jest ważniejsze? Nie w teorii, tylko co udowodnisz?

 Re: Mieszkamy razem - nie dostałam rozgrzeszenia.
Autor: Mateusz (31.42.19.---)
Data:   2016-11-15 20:26

Kingo, podobny temat pojawił się nie tak dawno na forum. Dotyczył właśnie wspólnego mieszkania przed ślubem. Odpowiedź jaka została wówczas udzielona, odnosi się również do Twojego przypadku, czyli kwestii wspólnego mieszkania dwóch osób przeciwnej płci, niebędących małżeństwem. Niestety, była ona negatywna, gdyż takie jest niezmiennie stanowisko Kościoła. Nie ma ślubu-nie ma wspólnego mieszkania. Zresztą, jak sama wspomniałaś, to właśnie z tego powodu Ciebie i narzeczonego "trochę poniosło", czyli innymi słowy wkroczyliście na obszar, do którego dostęp mają wyłącznie sakramentalni małżonkowie. I już to powinno być sygnałem, aby jak najszybciej przerwać tę kohabitację do czasu ślubu. Mówisz, że nie chcesz/nie możesz tego zrobić. Między innymi dlatego, że kupiliście już wspólnie samochód. Skoro jednak tak jest, to Twój narzeczony ma do niego takie same prawa, jak Ty i w związku z zaistniałą sytuacją może zadbać o niego do czasu zawarcia małżeństwa, jednocześnie zyskując możliwość dojazdu do Ciebie. Chyba, że to Ty wolisz dojeżdżać do niego, o ile oczywiście posiadasz prawo jazdy. Aby nie przedłużać już tego posta-rację ma ksiądz, w myśl staropolskiej mądrości "jak kocha, to poczeka", w domyśle do ślubu. Choć teraz na pewno będzie to trudniejsze, bo rozbudziliście w sobie "apetyt" na stałe przebywanie ze sobą, jak sama widzisz, zupełnie niepotrzebnie. Czy wytrwacie-nie wiem. Ja z mojej strony Wam tego życzę, ale proszę, niech to Bóg pozostanie na pierwszym miejscu.

 Re: Mieszkamy razem - nie dostałam rozgrzeszenia.
Autor: Marzena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-11-15 20:39

Rozumiem Was, Kingo. Myślę, że powinnaś spróbować porozmawiać z księdzem i wyjaśnić mu jeszcze raz, dokładniej, swoją sytuację. Żeby zgrzeszyć przed ślubem, wcale nie trzeba mieszkać razem i z pewnością niejedna para w twojej wsi miała takie incydenty. Ani mieszkanie osobno nie jest gwarantem czystości, ani mieszkanie razem nie jest równoznaczne z nieczystością. Pomimo naszych upadków, próbujemy ciągle się nawracać i to chyba najważniejsze, że ci na tym zależy. Jeśli to jedyny ksiądz w parafii, to problem będzie większy.
PS: Czy narzeczony nie może wynająć pokoju w twojej wsi?

 Re: Mieszkamy razem - nie dostałam rozgrzeszenia.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-11-15 21:03

Nie, nie musisz go wyrzucać z domu. Wystarczy poprosić, by do ślubu zamieszkał gdzie indziej. :)

Bądźmy szczerzy: nie za to nie dostałaś rozgrzeszenia, że mieszkacie w jednym domu, ale dlatego, że mieszkając w jednym domu macie problem z czystością. Czy naprawdę uważasz, że grzechem narzeczonych jest JEDYNIE akt współżycia? Nie, przecież dobrze wiesz, że nie, skoro spowiadałaś się z tego, że was "poniosło" w trochę inny sposób. A jednak wiedziałaś, że trzeba się wyspowiadać. Wspólne mieszkanie to więcej pokus i więcej możliwości grzeszenia. Oczywiście oddzielne mieszkania nie gwarantują bezgrzeszności, ale w ten sposób mówisz Bogu, sobie, chłopakowi, a i spowiednikowi, że naprawdę chcesz zrobić wszystko, aby w tej czystości wytrzymywać. Do czerwca jeszcze kawał drogi, a pokusy nie maleją tylko rosną.

"Zapytał czy mieszkamy razem no i niestety powiedziałam, że tak". To "niestety" mam nadzieję, że dotyczyło mieszkania razem, a nie tego, że powiedziałaś w konfesjonale prawdę? Następnym razem nie będziesz próbować oszukać spowiednika?

A u sąsiadów gdzieś nie znajdzie się pokój na rok? Może to będzie tańsze niż codzienna droga samochodem? Szukaliście innego wyjścia?

 Re: Mieszkamy razem - nie dostałam rozgrzeszenia.
Autor: B. (---.96.196.82.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2016-11-15 21:48

Wydaje mi się, że ładniej, taktowniej byłoby, gdybyś tę sprawę omówiła z księdzem. Czy internauci dadzą Ci rozgrzeszenie? Nie dadzą, nie mogą. Wspólne zamieszkiwanie doprowadziło Was do grzechu, poszłaś z tym do konfesjonału, a więc ksiądz ma całkowitą rację. Pan Jezus powiedział:
"27 Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! 28 A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. 29 Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. 30 I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła"
Mt 5, 27-30
Widzisz więc, że nie tylko "zbliżenie" o którym piszesz jest cudzołóstwem. Spowiednik ma rację, dla Waszego dobra będzie, jeżeli teraz zamieszkacie osobno. Nie mów, że w całej wiosce nie znajdzie się ktoś, kto nie przyjmie chętnie paru złotych za wynajęcie pokoiku? To takie "odcięcie ręki" o którym powiedział Pan Jezus :)
Życzę opieki Bożej na nowej drodze życia. jaką wkrótce macie rozpocząć.

 Re: Mieszkamy razem - nie dostałam rozgrzeszenia.
Autor: A. (---.securex.cc)
Data:   2016-11-16 01:54

/.../

Polecam lekturę (od nru 002): (klik).
moderator

 Re: Mieszkamy razem - nie dostałam rozgrzeszenia.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-11-16 06:13

Jak sobie to wyobrażasz? Że np. ktoś tutaj pisze, ze masz rację. Drukujesz tę odpowiedź, niesiesz księdzu i dostajesz rozgrzeszenie? Trzeba zrobić to, co powiedział spowiednik, bo przykazania są aktualne w życiu i na katolickiej stronie i nie powoływać do analizy tematu konsylium forowego. Odpuszcza ci Bóg, a nie ksiądz. Przykazanie "Nie cudzołóż" znasz? Mieszkasz z obcym facetem pod jednym dachem, ponosi was w okazywaniu sobie emocji i masz wątpliwości, czy ksiądz ma rację? Zgrzeszyłaś już myślą, mową i zaniedbaniem - przynajmniej tym i to nie w kwestii grzechu lekkiego. Pieszczoty też pewnie posuwają się dosyć daleko. To forum to nie jest komisja odwoławcza. Bierzcie ślub w możliwie najbliższym terminie. Wioska to mala społeczność - wszyscy wszystko wiedzą. Ksiądz jest odpowiedzialny przed Bogiem za dusze. To nie są jego widzimisię.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: