Autor: Klaudia95 (---.static.ip.netia.com.pl)
Data: 2017-04-12 22:37
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Od zeszłej niedzieli przeżywam kryzys wiary i kompletnie nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Przyznam szczerze, że od miesiąca nie przystępowałam do mszy św. z powodu mojego lenistwa, czego ogromnie żałuję. Doszły do tego moje inne grzechy w sferze ciężkiej. Zrozumiałam, że dłużej tak nie mogę. Poczułam prawdziwą tęsknotę za Bogiem. Podczas wyznawania grzechów, ksiądz (dosłownie) rozkrzyczał się na mnie, aż chyba było go słychać w całym kościele. Usłyszałam tylko, że jestem niewierząca, zajmuje się głupotami i kontynuował krzyki. Bardzo mnie to zabolało. Rozumiem, postąpiłam okropnie wręcz odsuwając się od Pana, lecz na prawdę dotarło do mnie, że ja dłużej tak nie potrafię. Z ledwością dostałam rozgrzeszenie i z tej przykrości o mało nie wybuchłam płaczem. Dzisiaj postanowiłam jeszcze raz przystąpić do sakramentu pokuty z głębokiej potrzeby. Modliłam się przed pójściem. Usłyszałam, że wygaduję głupoty i ksiądz kontynuował moje ocenianie wraz z mnożeniem przykrości. Boli do tej pory. ŻAŁUJĘ TEGO CO ZROBIŁAM, CHCIAŁAM ODBUDOWAĆ SWOJE RELACJE Z PANEM, A TYMCZASEM CZUJĘ SIĘ NIEZROZUMIAN, PORZUCONA I ZOSTAWIONA SAMA SOBIE, A CO NAJGORSZA PRZEZ SAMEGO BOGA.... Może On po prostu już mnie nie chce...
|
|