Autor: Katriel (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2018-09-14 10:02
Rezygnacja ze szkolnych lekcji religii na rzecz innej formy pracy nad rozwijaniem swojej wiary może czasem być niezłym pomysłem i sama w sobie nie musi być grzechem. Katecheza nie zawsze jest dobrze prowadzona i bywa, że gorszy zamiast budować - wtedy młody człowiek ma pełne prawo chronić siebie.
Ty jednak nie piszesz nic o tym, jak wygląda i co ci daje szkolna katecheza. Jeśli jest taka, że warto na nią chodzić, no to warto na nią chodzić i nie ma co kombinować. Samodzielne analizowanie Pisma Świętego z całą pewnością nie będzie równoważnym zamiennikiem.
Podejrzewam zresztą, że gdybyś rzeczywiście uczciwie poświęcała godzinę tygodniowo na samodzielną pracę z podręcznikiem i Pismem Świętym, to byłoby to znacznie bardziej obciążające intelektualnie, niż odsiedzenie tych dwóch godzin na lekcji religii. A kiedy doliczyć do tego niezbędny relaks (człowiek nie jest w stanie non-stop się uczyć ani w inny sposób intensywnie pracować umysłowo, mózg tak nie działa), to pewnie i zajęłoby więcej czasu.
Mam nadzieję, że religia w waszej szkole jest prowadzona w sposób przyjazny dla ucznia, bez zbędnego stresu, że nie jest tylko kolejną godziną strachu przed odpytaniem. Potraktuj ją wtedy jako część tego czasu, który i tak powinnaś - dla własnej higieny psychicznej - poświęcać na oderwanie się od nieustannego "przerabiania materiału". Niech to będzie czas na myślenie o rzeczach ciekawych i pięknych, czas aktywnego wypoczynku ducha, tak jak obcowanie ze sztuką. (Jeśli na religii cisną tak samo jak na fizyce i tak samo brzuch cię przed nią boli z nerwów, to co innego. To bym była skłonna podciągnąć pod kategorię "gorszy zamiast budować" i pozwolić na rezygnację. Ale najpierw pomyśl, czy faktycznie nie "przestrzeliłaś" wybierając zbyt ambitną szkołę.)
|
|