Autor: Mantis (---.centertel.pl)
Data: 2018-12-30 17:42
Ja jestem alkoholikiem i nie potrafię z tego wyjść. Źle się czuje we własnym domu i uciekam z niego . W domu dostaje tylko pociski i brak szacunku. Nie mam nikogo kto by dobrze mnie traktował z bliskich, a to tylko bardziej przytłacza i ściąga na dno. Nikt mnie tam nigdy nie przeprasza a ja staram się to zawsze robić. I jestem traktowany jak śmieć i bankomat, a nie jak człowiek. Dodam że nie jestem agresywny po alkoholu ani nie robię żadnej szkody. Jednak domownicy widocznie uważają się za idealnych i nie uważają że też mi są coś winni. Przez długi okres trudno sobie tak poradzić. Dodam też że nikt poza mną, wstrętnym grzesznikiem, nie interesuje się Bogiem ani w calu. Nic kompletnie. Od roku bez żony chodzę sam do kościoła, a teściowa po wyjściu z niego czyta mi wróżby i horoskopy i straszy mnie jakie są przepowiednie i przesady na kolejny rok. A ja żałuje wszystkiego i mimo prób nie potrafię siebie zmienić.. Codziennie słucham kazań, czytam różne dzieła świętych, modlę się na Różańcu, czytam psalmy. I mam nadzieję że Bóg wkroczy i mnie uratuje. Zdaje sobie sprawę że sam się nie zbawię. Żona nie chce ślubu kościelnego. Nie mogę iść do spowiedzi. Mam na garbie setki grzechów ciężkich z którymi chodzę. Tęsknię za kościołem.
|
|