logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie daje rady - stagnacja i brak pomysłu
Autor: Przegryw (---.centertel.pl)
Data:   2019-05-02 18:22

Moje problemy zaczęły się parę lat temu min. przez zawalone studia (nie mogę wrócić, a na rozpoczęcie czegoś nowego chyba jest za późno lvl.28 zresztą nawet nie wiem co byłoby dla mnie dobre), bolesne rozstanie z jedyną kobietą z którą chciałem stworzyć związek.
Każdy dzień jest taki sam jak w błędnym kole do którego się przyzwyczaiłem.
Wstać, zjeść, PC (po kilka godzin dziennie), zjeść, PC, umyć się, PC, spać tak wygląda mój weekend w tygodniu dochodzi jeszcze praca, której nie cierpię, bo kiedyś sobie obiecałem, że nigdy nie będę pracować na produkcji i którą może wykonywać pierwsza lepsza osoba zabrana z ulicy -> schematyczna czynność: przyjdź, zrób normę i idź do domu. I to poczucie winy, że się zawaliło i teraz jest się na "samym dole".
Czuję, że powoli, to wszystko mnie niszczy.
Schematyczność życia, kiepska praca, brak znajomych, celów, perspektyw na zmianę czegokolwiek, brak siły by coś zmienić, brak pomysłu na siebie i co robić w wolnej chwili, lęk przed zmianą i dobijająca samotność.
W zasadzie nie mam szans na poprawę życia, bo moje doświadczenie zawodowe jest niewielki nie licząc tej nieszczęsnej pracy w której tkwię już 3 rok(zresztą nawet nie wiem gdzie wysyłać CV, bo i tak czuję, że sobie nie poradzę) i wiecie co jest najlepsze? nie licząc drobnych wydatków + dokładania się do gospodarstwa(tak mieszkam z rodzicami) odłożyłem kwotę za którą śmiało mógłbym coś zmienić np. kupić sobie nowy samochód, ale tego nie robię, bo nie widzę sensu.
Inni ludzie wydają zarobione $ na siebie, rozwijają swoje pasje, podróżują itd itp ja nie robię nic i bez celu odkładam pieniądze na koncie.
Najgorsze w tym wszystkim jest "ocenianie" -> "jak to pracujesz na produkcji? myślałem, że zajdziesz dalej", "taki ogarnięty a pracuje na produkcji" itd.
Przypuszczam, że gdybym spotkał kogoś ze szkoły średniej, nieszczęsnego okresu studiowania to nakłamałbym ile wlezie gdyby zapytali mnie co robię (w sensie gdzie pracuję).
Czuję, że w życiu zawiodłem samego siebie i gdzieś po drodze upadłem i nie potrafię się podnieść.
Często czuję się jak śmieć, często też nie czuję niczego i wszystko jest mi obojętne tak jak teraz.
Wiem, że każdy z nas ma swoje problemy itd. w sumie to nie wiem czy szukam może uwagi, pocieszenia itd.
Nie wiem.
Wiem tylko, że jestem słaby i najprawdopodobniej tak zostanie.

 Re: Nie daje rady - stagnacja i brak pomysłu
Autor: Rafał (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2019-05-13 13:37

Wiem, co czujesz, bo mam identycznie. Od pewnego czasu rozważam opcję pójścia do psychiatry i skorzystania z leków, choć długi czas broniłem się przed nimi. Sporo osób mnie do tego namawia, które mimo głębokiej wiary i kontaktu z Bogiem, musiały sięgnąć po farmakologię, żeby zacząć jako tako funkcjonować.
Możesz cierpieć na depresję, a ta choroba nie pozwala na wykorzystywanie swojego potencjału w pełni. Jeśli nie ograniczają Cię finanse, to zainwestuj w siebie, poszukaj dobrego specjalisty i rozpocznij terapię.

 Re: Nie daje rady - stagnacja i brak pomysłu
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2019-05-13 19:18

Jest takie powiedzenie, że żadna praca nie hańbi. Żadna uczciwa i zgodna z prawem nie hańbi, więc zostaw to błędne myślenie. Mimo wykształcenia od strony mentalnej myślę, że mogłabym być sprzątaczką czy innym pracownikiem fizycznym (tylko fizycznej siły mam mało). W każdym razie nie patrzę krzywo na nikogo pracującego fizycznie. Niby jaki to dół? Dół to jest kraść. Nie wstydź się tej pracy i nie planuj kłamstwa.
Na studia nie jesteś za stary, ale musiałbyś wiedzieć, jakie.
Dobrze, że odkładasz pieniądze; trzeba coś mieć na czarną godzinę. A może właśnie na terapię, jak sugeruje Rafał.
Czy każdy musi mieć pasję i podróżować? Nie. Ale relacje z ludźmi trzeba mieć, bo tak jesteśmy stworzeni. Koniecznie zrób coś w tym kierunku - wiem, że nie jest to łatwe.

 Re: Nie daje rady - stagnacja i brak pomysłu
Autor: Asia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2019-05-13 19:20

"Wiem tylko, że jestem słaby" - i to jest już coś. Powiedziałabym nawet, że bardzo dużo. Mieć świadomość swojej słabości. Są takie słowa w Piśmie św. - może je znasz - "«Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa". 2 Kor 12,9. Moc w słabości. Jego moc - Jezusa - w słabości człowieka. Przyznałeś, że jesteś słaby, masz tego świadomość, a więc bardzo dobrze - masz w sobie miejsce na Jego moc. On cię może nią napełnić. I nie tylko może, ale chce to zrobić. Pozwól Mu na to. Przynajmniej spróbuj. Usiądź kiedyś przed Jezusem tak sam na sam - niekoniecznie w kościele, może być w domu. Po prostu gdzieś, gdzie jest cicho, gdzie się dobrze czujesz i gdzie będziesz mógł porozmawiać z Nim tak sam na sam. Usiądź i po prostu powiedz Mu to wszystko. Wypowiedz to przed Nim. Tak jak napisałeś tutaj. Tak po prostu, swoimi słowami. Tak jak będą ci przychodzić do głowy. Jeśli wolisz pisać, możesz napisać. Kierując to co piszesz, te słowa czy myśli do Niego. Możesz też nic nie mówić, tylko po prostu przyjść do Niego, usiąść przed Nim albo nawet położyć się na łóżku czy gdzieś na trawie, na jakiejś łące, w parku czy w lesie - gdzie chcesz i kiedy chcesz - i po prostu pomilczeć prosząc Go, żeby poczytał w tobie, w twoim sercu, w twoich myślach. On tylko czeka, żebyś Mu na to pozwolił. Przychodząc do Niego otworzysz się na Jego działanie. Na tą moc, którą On może w ciebie wlać, napełnić cię nią. Mówiąc Mu o tym wszystkim, co jest w tobie, o swoim życiu - takim jakie ono jest - tym samym zapraszasz Go do swojego życia. Otwierasz przed Nim drzwi. Drzwi, za którymi On już stoi czekając aż Mu je otworzysz. Napisałeś, że upadłeś i nie potrafisz się podnieść. Ty nie potrafisz, ale On może to zrobić. Jeśli Mu tylko na to pozwolisz. Spróbuj. Dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: