Autor: vero_nike (---.ssp.dialog.net.pl)
Data: 2023-09-22 14:17
"Czym zasłużyłam na takie traktowanie"
- takie pytanie zakłada, że to, że córka zerwała kontakt z intencją UKARANIA/SKRZYWDZENIA matki. Czyli, ze zrobiła to "PRZECIWKO" matce
Taki sposób myślenia charakterystyczny jest dla dzieci do ok. 5 roku życia. Czasami ze względu na doświadczenia życiowe niektórzy dorośli nadal percepują świat i ludzi z perspektywy 5-latka. Taka perspektywa zakłada, że "wszystko jest O MNIE" - wszystko co ludzie robią/myślą/mówią jest dla MNIE/o MNIE/przeciwko MNIE/przeze MNIE/ z MOJEGO powodu. Czyli świat kręci się wokół mnie. To co JA myślę, czuję, w co wierzę jest PRAWDĄ OGÓLNĄ, i przecież "wszyscy tak myślą" lub "to jest NORMALNE/oczywiste" Np. "ja nie lubię krupniku, jak w ogóle możesz lubić krupnik, jakaś dziwna jesteś, przecież krupnik JEST wstrętny!".
Ponadto, taki człowiek jest dobitnie przekonany, że świat jest czarno-biały. Że można jasno stwierdzić co jest "dobre/złe", "normalne/nienormalne", "ładne/brzydkie", "smaczne/niesmaczne" itd., i że wszyscy ludzie powinni wierzyć i myśleć to samo, a jeśli nie robią tego, to "coś z nimi jest nie tak". I kiedy JA czegoś chcę to ma to być, "BO TAK". Takie podejście jest bardzo wyczerpujące dla osoby, która jest stosuje, co potwierdzają słowa Mamy, która mówi: "nie jestem w stanie się pozbierać" gdy córka nie robi tego co Mama uważa za słuszne (wysyłanie życzeń).
Jest to obosieczne, bo może to dawać dużo radości (np. gdy myślę, że sąsiadka przestała palić na balkonie, bo nie chciała by dymiło na moje rozwieszone pranie = "o, jak miło z jej strony!", a nie dlatego, że np. było jej zimno, bo się jesień zaczęła i przeniosła się do mieszkania). Z drugiej strony - jak w przypadku @Mama może być źródłem potwornej frustracji, bólu i oblężenia - tj. kiedy percepujemy zachowania innych ludzi jako "wymierzone przeciwko nam".
Dojrzały emocjonalnie człowiek jest w stanie zrozumieć, że świat nie zawsze musi kręcić się wokół niego, i nie wszystko dzieje się z jego powodu i dla niego (czy to dobre, czy złe). Dojrzały człowiek rozumie, że ludzie mogą robić i mówić różne rzeczy wyłącznie DLA SIEBIE. Np. mogę wyjść do toalety w trakcie rozmowy, bo chce opróżnić pęcherz (= robię to DLA SIEBIE), a nie dlatego, że chcę zdenerwować rozmówcę przerywając mu w pół zdania (=wychodzę PRZECIWKO KOMUŚ). Dojrzała emocjonalnie osoba jest w stanie to zrozumieć. Niedojrzała NIE. To jak próba wytłumaczenia kilkulatkowi, że nie może zabrać do domu łopatki kolegi z piaskownicy - często na wyjaśnienia pada głośna odpowiedź przez łzy "ale ja CHCĘ!!!" - i takie dziecko naprawdę nie pojmuje dlaczego nie może mieć tego co chce, wtedy kiedy chce, i naprawdę jest tym zdruzgotane.
Na szczęście korzystając z pomocy psychoterapeuty nawet niedojrzały emocjonalnie człowiek może stopniowo dojrzeć, stopniowo odkrywając przyczyny, dla których utknął w mentalności kilkulatka. Bo to zawsze dzieje się z poważnych powodów. Takie dojrzewanie jest procesem i wymaga czasu, ale może przynieść dużo ulgi i wolności, i mocno zmniejszyć frustrację w życiu człowieka, który niewątpliwie również męczy się z takim podejściem do życia.
Co jeśli więc na początek rozważyć, że ktoś może pójść do toalety, bo np. ma biegunkę, a nie dlatego, że chce zrobić na złość rozmówcy przerywając mu w pół słowa?
Co jeśli w drugim kroku rozważyć, że córka mogła zerwać kontakt, bo desperacko potrzebuje czasu w samotności i przerwy od kontaktu z Mamą (jakkolwiek ten kontakt uważany jest przez Mamę za wspaniały i idealny)? I nawet jeśli wg Mamy relacja była super, to córka nadal może chcieć zrobić sobie od niej przerwę. DLA SIEBIE. Nie przeciwko mamie.
I w kolejnych krokach spróbować zauważyć, że córka może inaczej oceniać to jak się czuła w relacji z Mamą.
I to, że nie istnieje jednoznaczny "kodeks" który wyznacza listę "czynów", za które rodzic "zasługuje" na zerwanie z nim kontaktu lub nie. Nie ma czegoś takiego. Na to nie trzeba "zasługiwać" - to jest WOLNY WYBÓR dziecka, i podejmują go zarówno osoby ze skrajnie patologicznych rodzin, jak i te z pozornie z kochających i wspierających. Może to pierwsza rzecz Mamo, gdzie powinnaś uznać swój BRAK WPŁYWU - nie TY na to zasłużyłaś, ale córka zrobiła to bez twojego wpływu DLA SIEBIE. I zaakceptować, że nie chodzi tu o Ciebie, ta sytuacja nie jest o Tobie.
Z POKORĄ
uznać, że poczynania córki nie kręcą się wokół Ciebie, nie jesteś jej centrum wszechświata, a ona sama jest swoim centrum i to co robi robi dla siebie. A jeśli Cię to dotyka, to jedynym sposobem, w jaki możesz sobie ulżyć jest nauczyć się radzić sobie z własnym poczuciem opuszczenia, smutku i zaopiekować się sobą sama. Tego nauczysz się np. na psychoterapii
|
|