Autor: po prostu (---.eaw.com.pl)
Data: 2019-09-03 13:52
To prawda, B. Kiedyś się męczyłam, czy do produkcji mojego kremu czasem nie użyto komórek macierzystych z zabitych nienarodzonych dzieci. W składzie nic nie było o tym, ale miałam wątpliwości. Bardzo długo analizowałam ten skład, posiłkując się internetem, ale nie mogłam nic znaleźć. Mimo to miałam lęki, bo krem bardzo dobrze mi służył. W końcu zapytałam kapłana, teologa moralnego. Powiedział dokładnie to, co Ty, B., czyli, że: jeśli nie czytam nic w składzie, mogę być spokojna; gdybym natomiast wiedziała, że te komórki tam są, a mimo to kupowałabym taki krem, to wtedy byłby to grzech.
Osobiście, na ile to możliwe, staram się też nie kupować towarów produkcji chińskiej, a ostatnio także tych z Bangladeszu. Warunki pracy Chińczyków są straszliwe i uwłaczają ludzkiej godności. W Bangladeszu podobnie - a dodatkowo, do pracy tam wykorzystuje się dzieci. Jakiś czas temu dowiedziałam się również, że orzechy nerkowca są ręcznie rozłupywane i wykorzystywane są do tego m.in. dzieci. Ludzie przy tej pracy mają rany na rękach, bo wnętrze skorupy wraz z orzechem jest pełne żrącego soku. Nie kupuję orzechów nerkowca. Równie zdrowe i pyszne są orzechy włoskie.
|
|